Gruzja: Prezydent nie uznaje wyników wyborów. "Operacja Rosji"
- Nie uznaję wyników sobotnich wyników - ogłosiła w niedzielę prezydent Gruzji. Wcześniej opozycyjna Koalicja na rzecz Zmiany zrzeka się mandatów. W sobotę w Gruzji odbyły się wybory parlamentarne, Centrala Komisja Wyborcza przekazała, że wygrało rządzące od 12 lat Gruzińskie Marzenie. Głosowanie wywołało międzynarodowe poruszenie.
Nana Malaszchia, stojąca na czele listy wyborczej bloku Koalicji na rzecz Zmiany powiadomiła w niedzielę, że opozycja zrzeka się mandatów. - Nie zamierzamy legitymizować głosów skradzionych gruzińskiemu narodowi, zrzekamy się naszych mandatów deputowanych - przekazała.
Jeden z liderów Koalicji na rzecz Zmiany Nika Gwaramia wskazał, że podczas wyborów doszło do "technologicznej operacji specjalnej", którą prowadziły rosyjskie służby specjalne.
Inne siły opozycyjne, które przekroczyły próg wyborczy, nie wydały podobnych oświadczeń.
CKW: Gruzińskie Marzenie wygrywa wybory. Opozycja nie uznaje wyników
W sobotę w Gruzji odbyły się wybory parlamentarne. Centrala Komisja Wyborcza podała, że 54 proc. głosów zdobyło rządzące od 2012 roku ugrupowanie Gruzińskie Marzenie.
Tuż po zakończeniu głosowania pojawiły się rozbieżności w sondażach exit poll. Prorządowe media wskazywały na wygraną Gruzińskiego Marzenia, telewizja przychylna opozycji przekazywała o ich zwycięstwie.
ZOBACZ: Gruzińska opozycja grzmi o fałszerstwach. W wyborach palce mogła maczać Rosja
Po wyborach opozycyjne ugrupowania Zjednoczony Ruch Narodowy, Koalicja na rzecz Zmiany, Silna Gruzja i Dla Gruzji przekazały, że nie uznają oficjalnych wyników wyborów.
W niedzielnym oświadczeniu prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili powiadomiła, że nie uznaje wyników parlamentarnych. - Władze odebrały obywatelom prawo wyboru w wyborach - mówiła. - Zostaliśmy ofiarami rosyjskiej operacji specjalnej - dodała.
Prezydent na poniedziałek zapowiedziała manifestację w centrum Tbilisi.
Świat patrzy na Gruzję. "Nie można wykluczyć, że Rosja maczała swoje palce w wynikach"
Na wydarzenia w Gruzji zareagowano za granicą. W niedzielę przedstawiciele parlamentów kilku krajów europejskich i Kanady we wspólnym oświadczeniu oznajmili, że wybory "nie były ani wolne, ani sprawiedliwe".
Natomiast szef polskiego MSZ Radosław Sikorski ocenił, że wynik odbiega od sondaży exit poll, i że wybory "nie były w pełni demokratyczne".
- Oczekujemy relacji obserwatorów międzynarodowych, ale wydaje się, że wynik odbiega od exit polli, i wydaje się, że wybory nie były w pełni demokratyczne. Pozwólmy międzynarodowym obserwatorom wypowiedzieć się, ale jestem tą sytuacją bardzo zaniepokojony, bo te wybory były być może kluczowym dniem wyboru co do orientacji Gruzji - mówił.
ZOBACZ: Gruzja. Parlament odrzucił prezydenckie weto ws. ustawy o tzw. agentach zagranicznych
Międzynarodowi obserwatorzy oświadczyli, że wybory cechowały się nierównymi szansami kandydatów, polaryzacją, antagonizującą retoryką, naciskami wywieranymi na wyborców i silnymi napięciami.
Prezydent Gruzji Samole Zurabiszwili jeszcze w sobotę pisała o wygranej opozycji. "Europejska Gruzja wygrywa z wynikiem 52 proc., pomimo prób sfałszowania wyników i bez uwzględnienia głosów diaspory" - komentowała w serwisie X.
Przebieg i wyniki wyborów parlamentarnych w Gruzji komentował na antenie Polsat News dr Andrzej Byrt, były ambasador Polski w Niemczech oraz Francji. - Nie można wykluczyć, że Rosja maczała swoje palce w wynikach - mówił.
Czytaj więcej