Władysław Kosiniak-Kamysz apeluje do koalicjantów. "Wspólny kandydat"
Władysław Kosiniak-Kamysz zwrócił się w sobotę do koalicjantów. - W imieniu nas wszystkich zwracam się do liderów partii koalicyjnych o wspólne wyłonienie kandydata, o wspólny start w wyborach, o wygranie tych wyborów - zaapelował. Jak dodał, wybory prezydenckie są kluczowe dla bezpieczeństwa Polski.
- Żyjemy w nadzwyczajnych czasach. Ostatnie miesiące to nieprzerwany atak na Rzeczpospolitą - powiedział w sobotę Władysław Kosiniak-Kamysz podczas Rady Naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego w Tarnowie. Wskazał, że wobec tej sytuacji nadchodzące wybory prezydenckie są szczególnie ważne.
- Potrzebujemy dziś wspólnego działania koalicji rządzącej. O to chciałbym poprosić i do tego chciałbym zaprosić naszych partnerów, żebyśmy już dziś wspólnie wyłonili kandydata na prezydenta - powiedział wicepremier i podkreślił, że "Polski nie stać na ryzyko". Dodał ponadto, że kandydat na prezydenta powinien być "nie prawicowy, nie lewicowy, ale wspólnotowy"
Wezwanie wicepremiera. "Zwracam się o wspólne wyłonienie kandydata"
- Chciałbym, abyśmy do tych wyborów podeszli inaczej niż do wyborów parlamentarnych. Wtedy byłem zwolennikiem, że idziemy pod własnym szyldem. Bez nas nie byłoby odsunięcia PiS-u od władzy - przypomniał szef MON.
ZOBACZ: Władysław Kosiniak-Kamysz ogłasza sukces. "Polska może czuć się bezpieczna"
- Dziś dochodzimy do wyborów, które gdyby były przegrane, to kolejny prezydent nie budowałby wspólnoty. Gdyby to był kandydat z PiS-u, będzie robił wszystko, aby PiS wrócił do władzy. To będzie gorsze od prezydentury Andrzeja Dudy. Wszystkie działania podporządkuje powrotowi PiS do władzy - dodał.
- W imieniu nas wszystkich, zwracam się do liderów partii koalicyjnych o wspólne wyłonienie kandydata, o wspólny start w wyborach, o wygranie tych wyborów - zaapelował wicepremier.
Szef MON o nadchodzących wyborach: My nie mamy aspiracji
Szef MON przypomniał, że decyzja podjęta przed wyborami parlamentarnymi umożliwiła odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy. Dodał, że również tym razem PSL prosi o zaufanie.
- Jestem za tym, żebyśmy doszli w koalicji do porozumienia. Dobrym ich orędownikiem może być wspólny kandydat na prezydenta - wskazał wicepremier. Dodał, że "trzech kandydatów to gwarantowana kłótnia w rodzinie". - To jeden powód, dla którego warto nam uwierzyć. Drugi powód jest taki, że my nie mamy aspiracji - wskazał szef MON.
ZOBACZ: "Spotkam się z dowódcami wojska". Władysław Kosiniak-Kamysz o ataku Iranu na Izrael
- My znamy swoje miejsce. Wiemy, jaka jest nasza wartość, wiemy, co jest dla nas najważniejsze. Nie mówimy, że zabiegamy w pierwszej kolejności o siebie, ale o takiego kandydata, który wszystkich przekona - podkreślił.
Przypomniał też, że sondaże nawet na dwa tygodnie przed wyborami prezydenckimi rzadko bywają wiarygodne. - W 2020 roku ja miałem 17 proc. poparcia. A skończyło się jak zawsze - powiedział. Zwrócił ponadto uwagę, że w 2014 roku przed 11 listopada "nikt nie wiedział, kim jest Andrzej Duda", a polityk mimo to zdobył tak duże poparcie, że pokonał urzędującego prezydenta.
Kosiniak-Kamysz o wierności wyborcom. "Poświęciliśmy najwięcej"
Szef PSL zwrócił uwagę na znaczenie partii w koalicji rządzącej. - Koalicji 15 Października nie ma bez PSL-u. Mówię to, ponieważ tylko nasza partia, i ja osobiście, dostaliśmy propozycję, aby tworzyć inną koalicję - przypomniał Władysław Kosiniak-Kamysz. - Odrzuciliśmy ją. Ja zrezygnowałem z bycia premierem, bo dochowałem wierności głosom wyborców - dodał.
Podkreślił ponadto, że fakty te są zapominane, jednak on sam, ze względu na wierność partii wobec wyborców, apeluje o uszanowanie światopoglądu i programu ludowców. - My nie jesteśmy doproszeni do żadnej koalicji, my ją współtworzymy. Można nas zapisywać do średniowiecza, próbować obrażać, ale należy pamiętać, że to my najwięcej oddaliśmy i poświęciliśmy, i jesteśmy z tego dumni - podkreślił.
Czytaj więcej