Północnokoreańscy żołnierze w Rosji. Alaksandr Łukaszenka mówi o eskalacji

Świat
Północnokoreańscy żołnierze w Rosji. Alaksandr Łukaszenka mówi o eskalacji
PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV

- Byłoby to krokiem w stronę eskalacji konfliktu, gdyby siły zbrojne jakiegokolwiek kraju, nawet Białorusi, znalazły się na linii frontu - powiedział BBC przywódca Białorusi Alaksandr Łukaszenka pytany o doniesienia dotyczące wsparcia Korei Północnej dla Rosji. Jednocześnie zaznaczył, że nie wierzy, aby Władimir Putin nakłaniał jakieś państwo do włączenia się w inwazję na Ukrainę.

Łukaszenka udzielił wywiadu brytyjskiej stacji w Kazaniu, gdzie pojawił się na szczycie BRICS. 

 

Zdaniem białoruskiego przywódcy Putin nie zaangażowałby wojsk innego państwa w działania na froncie, bo dałoby to argument Zachodowi do ewentualnej bezpośredniej interwencji. 

 

- Byłoby to krokiem w stronę eskalacji konfliktu, gdyby siły zbrojne jakiegokolwiek kraju, nawet Białorusi, znalazły się na linii frontu. Nawet gdybyśmy my włączyli się w wojnę, byłaby to droga do eskalacji. Dlaczego? Ponieważ wy, Anglosasi, od razu powiedzielibyście, że inny kraj włączył się po jednej stronie, więc wojska NATO zostałyby rozmieszczone na Ukrainie - mówił Łukaszenka. 

"Putin nigdy nie próbowałby przekonać innego kraju"

Przywódca reżimu w Mińsku nie wierzy w udział wojsk Korei Północnej na Ukrainie. - Bzdury. Znając jego charakter, Putin nigdy nie próbowałby przekonać innego kraju do zaangażowania jego armii w specjalną operację Rosji na Ukrainie - powiedział. 

 

ZOBACZ: 800 mln dolarów na produkcję dronów. Ukraina z nowym pakietem

 

W wywiadzie dla BBC Łukaszenka zapewniał jednak, że z Kremla nigdy nie popłynęła prośba o wejście do wojny. - Ani on (Putin - red.), ani (były minister obrony - red.) Siergiej Szojgu, ani obecny minister obrony Andriej Biełousow nigdy nie poruszyli tej kwestii - przekonywał.

Atak na Kijów. Łukaszenka: Zostali sprowokowani

Należy pamiętać, że w lutym 2022 roku rosyjskie natarcie odbywało się z terytorium nie tylko Federacji Rosyjskiej, ale także właśnie Białorusi, gdzie skoncentrowane były znaczące siły, które miały m.in. zdobyć Kijów. 

 

W trakcie ponad dwóch lat trwania wojny Ukraińcy cały czas zabezpieczają północną granicę w obawie, że do wojny włączy się białoruska armia. 

 

ZOBACZ: Ukraina ma wyjątkowego drona. Wykryli go z kosmosu

 

Dyktator skomentował też fakt rosyjskiego ataku na Ukrainę z terytorium jego państwa. - Odbywały się ćwiczenia z udziałem kilku tysięcy rosyjskich żołnierzy. Putin zaczął wycofywać te wojska z miejsca, w którym się znajdowały na południu Białorusi, wzdłuż drogi, wzdłuż granicy z Ukrainą. W pewnym momencie przekierował część tych wojsk do Kijowa. Jestem pewien, że zostali sprowokowani - wyjaśniał Łukaszenka.

USA potwierdza obecność północnokoreańskich żołnierzy w Rosji

Od wielu dni strona ukraińska donosi o pojawieniu się w Rosji kilku tysięcy żołnierzy Kim Dzong Una, którzy mają trafić na front. Mówił o tym wielokrotnie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powołując się na dane wywiadowcze.

 

Doniesienia Kijowa w środę wieczorem zostały potwierdzone przez USA. Rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby przekazał, że w październiku z Korei Północnej do Rosji przetransportowano co najmniej 3 tys. żołnierzy.

Artur Pokorski / sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie