Białoruś zorganizuje wybory prezydenckie. Podano datę
26 stycznia 2025 r. na Białorusi zorganizowane zostaną wybory prezydenckie - podała agencja AFP. Kraj od 1994 r. niezmiennie rządzony jest przez Alaksandra Łukaszenkę, który ograniczył wszelką działalność opozycyjną. W środę poinformował, że postara się o reelekcję.
Najbliższy sojusznik Rosji, Białoruś, zorganizuje kolejne wybory prezydenckie. Głosowanie wyznaczono na 26 stycznia 2025 r., co zatwierdzić miała białoruska Izba Reprezentantów. Alaksandr Łukaszenka potwierdził w środę, że stanie do wyścigu.
Wybory na Białorusi. Łukaszenka zawalczy o reelekcję
- Wystartuję ponownie - zadeklarował w środę Łukaszenka w rozmowie z dziennikarką Olgą Skabiejewą, która wieści przekazała na swoim profilu w mediach społecznościowych.
"Łukaszenka zdecydował się kandydować na nową kadencję" - napisała na Telegramie.
Ostatni raz Białorusini poszli do urn w 2020 r. i wówczas mieli opowiedzieć się ponownie za wyborem Alaksandra Łukaszenki. Opinia międzynarodowa ma jednak uzasadnione wątpliwości co do uczciwości wyborów, które spowodowały zresztą liczne demonstracje. Były to największe masowe protesty w historii Białorusi.
Białoruś. Wybory prezydenckie. Rywalka Łukaszenki opuściła kraj
W czasie demonstracji aresztowanych zostały tysiące Białorusinów, a niektórzy z nich wyjechali z kraju na stałe w obawie przed represjami.
Wybory te przebiegły pod pełną kontrolą administracji państwowej i resortów siłowych. Niezależni obserwatorzy mieli natomiast ograniczony dostęp do komisji wyborczych.
Główną przeciwniczką Łukaszenki cztery lata temu była przywódczyni opozycji Swiatłana Cichanouska. Mimo wysokiego prawdopodobieństwa, graniczącego z pewnością, że to ona zebrała najwięcej prawidłowo oddanych głosów, Cichanouska musiała uciec za granicę, a konkretnie na Litwę, gdzie przebywa do dziś.
ZOBACZ: Zwrot w sprawie kandydata PiS na prezydenta. "Uznawany za faworyta"
Według oficjalnych wyników, w 2020 r. Łukaszenka zdobył 80 proc. wszystkich głosów, podczas gdy na Cichanouską zagłosować miało tylko 10 proc. obywateli Białorusi.
Rezultaty głosowania w 2020 r. nie zostały uznane przez Zachód, a na reżim w Mińsku nałożono sankcje. Dodatkowymi restrykcjami Białoruś objęta została za wspieranie agresji zbrojnej Rosji przeciwko Ukrainie.
Białoruś. Sierhiej Cichanouski aresztowany
Krytycy Łukaszenki, który najprawdopodobniej ponownie obejmie władzę w kraju, oskarżają go od lat o rządzenie państwem w sposób autorytarny, łamanie praw człowieka i wtrącanie do więzień politycznych oponentów.
Tuż przed ostatnimi wyborami Łukaszenka stopniowo wyeliminował wszystkich najpoważniejszych przeciwników, w tym m.in. Serhija Cichanouskiego, męża Swiatłany Cichanouskiej, aresztując go pod sfabrykowanymi zarzutami i skazując na 18 lat łagru.
ZOBACZ: Polska zamyka rosyjski konsulat. Jak odpowie Kreml? "Trzeba spodziewać się dotkliwych działań"
Osoby, które sprzeciwiały się takim metodom, były szykanowane, zastraszane, a czasem także umieszczane w zakładach karnych. Ci kandydaci, których dopuszczono do startu w wyborach, praktycznie w ogóle nie pojawiali się w mediach publicznych, wyraźnie sprzyjających Łukaszence. Dochodziło nawet do tego, że telewizja państwowa oskarżała niezależnych kandydatów o spiski z zagranicą.
W jednym z późniejszych wywiadów, udzielonych polskim mediom, Cichanouska ujawniła, że rosyjska armia była gotowa do wkroczenia na Białoruś jeszcze w sierpniu 2020 r., by bronić Łukaszenki.
- Niektórzy zarzucają nam, że wówczas nie docisnęliśmy reżimu, nie stawiliśmy siłowego oporu. Ale trzeba rozumieć, że Białorusini nie byli gotowi do starcia siłowego, protesty były pokojowe i zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Ludzie, którzy wyszli na ulice swoich miast, nie byli rewolucjonistami ani działaczami jakichś organizacji. Nie braliśmy nawet pod uwagę scenariusza, który zakładałby siłowe obalenie dyktatury. Nie było chętnych, którzy chcieliby to zorganizować - mówiła.
Wybory w Białorusi. Szef CKW: Wzmocnią demokrację w kraju
Państwowa agencja Belta cytuje słowa przewodniczącego CKW Igora Karpenko, który poinformował, że w pracach komisji podczas prezydenckiej kampanii wyborczej weźmie udział ok. 60 tys. osób.
- Z reguły są to osoby doświadczone, które przeszły praktykę jednego dnia głosowania. Ponadto wielu doskonaliło swoje umiejętności w oparciu o Akademię Zarządzania, regionalne instytuty rozwoju edukacji, uczestniczyło w szkoleniach i seminariach - powiedział Karpenko.
Zdaniem szefa CKW minimalny odstęp czasowy między pojedynczym dniem głosowania a kampania prezydencką pozwoli na jak najbardziej racjonalne wykorzystanie potencjału takich osób.
W jego opinii styczniowe wybory prezydenckie "jeszcze bardziej wzmocnią demokrację w kraju".
Czytaj więcej