Zwłoki trafiły na ulicę. Zakład pogrzebowy się tłumaczy
"To pierwszy tego rodzaju incydent w naszej działalności i dokładamy wszelkich starań, aby nigdy więcej się nie powtórzył" - czytamy w oświadczeniu zakładu pogrzebowego "Hades". Firma przerwała kilkunastogodzinne milczenie po tym, jak w piątek wieczorem w Stalowej Woli z karawanu - wprost na ulicę - wypadły zwłoki kobiety.
Do zdarzenia zdarzenia doszło w piątek po godz. 19 przy ulicy Staszica, jednej z głównych ulic Stalowej Woli. Jadący ulicą samochodem mężczyzna zobaczył na szybie swojego auta prześcieradło.
ZOBACZ: Poważny wypadek na S7. Ciężarówka wjechała w wóz strażacki
Gdy przedmiot zsunął się z szyby, oczom kierowcy ukazał się zaskakujący widok. Na jezdni leżały zwłoki.
Kierowca początkowo pomyślał, że ktoś właśnie potrącił kobietę, ale prawda okazała się inna. Przewożący zwłoki karawan zgubił ciało zmarłej. Do sieci trafiły zdjęcia pokazujące miejsce zdarzenia. Policja nie była początkowo wezwana na miejsce.
Zwłoki wypadły z karawanu. "Doszło do niefortunnego zdarzenia"
Po kilkunastu godzinach Zakład Usług Pogrzebowych "Hades" przeprosił za incydent i wyjaśnił okoliczności zdarzenia.
"Z głębokim ubolewaniem informujemy, że w wyniku niespodziewanej awarii technicznej elektrozaczepu tylnej klapy w karawanie, podczas przewozu ciała osoby zmarłej doszło do niefortunnego zdarzenia, które nie odzwierciedla wysokich standardów naszej firmy, naszej głębokiej empatii wobec rodzin zmarłych, oraz szacunku, jaki zawsze okazujemy osobom zmarłym" - czytamy w oświadczeniu.
Zakład "Hades" przyznał, że zawinił w tej sprawie i bierze pełną odpowiedzialność za incydent.
ZOBACZ: Karambol pod Gdańskiem. Nie żyją cztery osoby
Firma powiadomiła o wszystkim rodzinę osoby zmarłej i pozostaje z nią w kontakcie, oferując swoje wsparcie. W oświadczeniu zapewniono także, że karawan prowadziła osoba z doświadczeniem, która nie miała wpływu na awarię.
Podjęto kroki, które mają na celu zapobieganie podobnym incydentom w przyszłości. Firma przeprowadza kontrole techniczne pojazdów oraz dodatkowe szkolenia dla pracowników.
"Pragniemy również przeprosić wszystkich, których to zdarzenie zawiodło i zmartwiło (...). To pierwszy tego rodzaju incydent w naszej działalności i dokładamy wszelkich starań, aby nigdy więcej się nie powtórzył" - czytamy w oświadczeniu.
Czytaj więcej