Rafał Trzaskowski odpiera zarzuty: Ktoś bardzo chce rozpętać awanturę wokół 11 listopada
Stowarzyszenie Marsz Niepodległości dowiedziało się, że odrzucono jego wnioski ws. zgromadzeń w stolicy, dlatego teraz krytykuje ratusz. Do sprawy odniósł się Rafał Trzaskowski. "Terminy podane w zgłoszeniach są przedwczesne" - przekazał prezydent Warszawy, podkreślając, że 16-dniowa manifestacja, jaką chciało zorganizować stowarzyszenie, doprowadziłaby do paraliżu centrum miasta.
Informowaliśmy w poniedziałek, że stołeczny ratusz odmówił stowarzyszeniu Marsz Niepodległości pozwoleń na organizację zgromadzeń. Jedno z nich miałoby trwać bez przerwy przez kilkanaście dni - od końca października do 12 listopada. Inne wnioski różniły się tylko datą rozpoczęcia imprezy, a w każdej z nich miałoby wziąć udział 100 tys. osób.
Marsz Niepodległości przejdzie przez Warszawę? Organizacja krytykuje ratusz
Urzędnicy doszli do wniosku, iż Marsz Niepodległości chce uzyskać "przewagę" nad innymi inicjatywami, które mogłyby odbyć się 11 listopada w centrum miasta. Uznali, że ograniczyłoby to "wolność konstytucyjną do organizacji innych zgromadzeń w dniu Narodowego Święta Niepodległości".
ZOBACZ: Artur Łącki: Fundacja pana Bąkiewicza dostawała pieniądze "ot tak sobie"
Ruch władz Warszawy oburzył przedstawicieli stowarzyszenia. Zapowiedzieli, że odwołają się od decyzji, która - ich zdaniem - uderza w wolę "dziesiątek tysięcy patriotów", chcących świętować rocznicę odzyskania niepodległości. Bartosz Malewski, prezes zarządu organizacji Marsz Niepodległości, przyznał jednak, że spodziewał się takiej odpowiedzi.
"Najpierw wojewoda mazowiecki odmawia prawa cykliczności najbardziej cyklicznemu wydarzeniu w Polsce, potem prokuratura pod byle pretekstem robi przeszukania w siedziby stowarzyszenia, teraz Rafał Trzaskowski zakazuje Marszu Niepodległości. Oczywiście składamy odwołanie. Marsz Niepodległości i tak przejdzie" - ogłosił w sieci.
Rafał Trzaskowski odpowiada: Zgłoszenia Marszu Niepodległości są za wczesne
Wywołany przez Malewskiego prezydent Warszawy zabrał głos w tej sprawie we wtorek. Przyznał, że czyta w sieci, iż "zakazał" Marszu Niepodległości. "W domyśle - na złość. A jakie są fakty? No cóż, przyczyny odmowy są dość prozaiczne" - uznał.
Jak wskazał, "nie mówimy o jednym zgłoszeniu, lecz sześciu", pochodzących od tego samego organizatora. "Jedno z nich dotyczyło zgromadzenia, które miałoby trwać nieprzerwanie 16 dni. Sześć zgłoszeń. Na tę samą okoliczność. Interpretację, czy chcąc coś faktycznie załatwić, postępuje się w ten sposób, pozostawiam szanownym czytelniczkom i czytelnikom niniejszego wpisu" - stwierdził.
ZOBACZ: Kto pokonałby Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich? Szef IBRiS o zagrożeniu
Trzaskowski podkreślił dodatkowo, iż "terminy podane we wszystkich zgłoszeniach przekraczają termin ustawowy". "Są po prostu przedwczesne" - ocenił, tłumacząc, że zgodnie z ustawą "zawiadomienie o zgromadzeniu musi dotrzeć do organu nie wcześniej niż na 30 i nie później niż na sześć dni przed planowaną datą zgromadzenia".
Prezydent Warszawy: Ktoś bardzo chce rozpętać awanturę. I to nie jestem ja
"Jako miasto skierowaliśmy do policji, straży pożarnej, Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego oraz ZTM pisma z prośbą o ocenę planowanych zgromadzeń (...). Otrzymaliśmy jednoznaczne odpowiedzi, że wielodniowe zgromadzenia będą miały negatywny wpływ na działania służb ratunkowych, transportu publicznego i funkcjonowanie miasta, prowadząc do paraliżu centrum Warszawy" - zaznaczył.
Jak zapewnił włodarz, jeśli do urzędu miasta wpłynie wniosek zgodny z przepisami "oraz ze zdrowym rozsądkiem", będzie co rozpatrywać. "Na razie wygląda na to, że ktoś tu bardzo chce rozpętać awanturę wokół dnia narodowego święta. I nie jestem to ja" - skwitował prezydent stolicy.
Czytaj więcej