Zamieszki na francuskiej wyspie. Zamknięte lotnisko i godziny policyjne
Od poniedziałku na nowo rozpoczęły się protesty na Martynice. Mieszkańcy wyspy są niezadowoleni z wysokich kosztów życia i żądają obniżenia cen do tych obowiązujących we Francji kontynentalnej. Demonstracje jednak nie przebiegają spokojnie. Władze zmuszone były już zamknąć tamtejsze lotnisko, a także wprowadzić godzinę policyjną. Starcia doprowadził także do ofiar śmiertelnych.
Po raz kolejny mieszkańcy wyspy Martynika - departament zamorski Francji – rozpoczęli protesty dotyczący wysokich kosztów życia. W stolicy wyspy Fort-de-France protestujący wbiegli na pas startowy, co doprowadziło do wstrzymania ruchu samolotów. Narastające zamieszki ostatecznie doprowadziły do zamknięcia międzynarodowego portu lotniczego.
Loty przychodzące przekierowano na pobliską Gwadelupę. Lotnisko na Martynice otworzyło się ponownie dopiero następnego dnia - w piątek.
ZOBACZ: Policjanci niezadowoleni z warunków pracy. Nie wykluczają protestu
Jak przekazało BBC, gwałtowne protesty poskutkowały wprowadzeniem godziny policyjnej, która ma obowiązywać co najmniej do poniedziałku. Zakazano także zgromadzeń publicznych, jak również sprzedaży przedmiotów, które "można wykorzystać do podpaleń".
Martynika. Protesty doprowadziły do zamieszek. Zginął policjant
Protesty na wyspie rozpoczęły się jeszcze we wrześniu. Poprzez demonstracje mieszkańcy domagali się m.in. wyrównania cen lokalnej żywności do cen we Francji kontynentalnej, gdzie według BBC są o 40 proc. niższe.
Protesty doprowadziły do zamieszek, a władze wprowadziły godzinę policyjną i zakaz gromadzeń. Pod koniec września nakazano policji stłumienie zamieszek. W zdarzeniach rannych zostało 26 funkcjonariuszy, a jeden protestujący został zastrzelony. W czwartek jeden z rannych policjantów zmarł w szpitalu. W sprawie jego śmierci wszczęto dochodzenie.
ZOBACZ: Wypadek francuskich żołnierzy pod Poznaniem. Zderzyło się pięć pojazdów
W poniedziałek protesty wybuchły na nowo, po tym jak mundurowi próbowali rozmontować blokadę drogową. Następnie w ciągu ostatnich dni w wielu częściach wyspy wzniesiono płonące barykady, splądrowano przedsiębiorstwa i podpalono pojazdy.
Francuski minister spraw zagranicznych potępił przemoc na ulicach Martyniki i zaapelował o "odpowiedzialność i spokój".