Mężczyzna skomplementował swoją żonę. Interwencja służb na lotnisku we Wrocławiu

Polska
Mężczyzna skomplementował swoją żonę. Interwencja służb na lotnisku we Wrocławiu
Nadodrzański Oddział Straży Granicznej
Funkcjonariusze Straży Granicznej zareagowali błyskawicznie

Podczas kontroli bezpieczeństwa na lotnisku we Wrocławiu 40-letni Polak postanowił skomplementować swoją żonę. Mężczyzna mówiąc o atrakcyjności małżonki użył słowa "bomba". Na jego wypowiedź natychmiast zareagowali funkcjonariusze Straży Granicznej. Podróżny został ukarany.

Na lotnisku we Wrocławiu doszło w ostatnich dniach do dwóch incydentów związanych z bezpieczeństwem. W obu przypadkach zdarzenia wywołały natychmiastową reakcję funkcjonariuszy z Zespołu Interwencji Specjalnych Straży Granicznej - poinformował por. Paweł Biskupik z Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej. 

Nazwał żonę "bombą". To nie był najlepszy moment

- Mężczyzna podczas kontroli bezpieczeństwa przed wylotem do Walencji użył słowa "bomba". Podróżny chwilę później tłumaczył się, że miał na myśli atrakcyjność swojej żony - że 'jest bombowa'" - wyjaśnił Paweł Biskupik.

 

Jak zaznaczył, komentarz 40-latka można by uznać za żart, gdyby nie kontekst sytuacyjny. Zaostrzone przepisy w zakresie bezpieczeństwa obowiązujące na lotnisku sprawiają, że służby nie mogą zignorować nawet najmniejszej przesłanki mogącej wskazywać na zagrożenie.

 

ZOBACZ: Duże polskie lotnisko zamknięte przez miesiąc. "Największa rozbudowa w historii"


Podróżny został sprawnie odizolowany i poddany kontroli. Gdy ustalono, że w rzeczywistości mężczyzna nie stwarza zagrożenia, ukarano go mandatem. - Ostatecznie pozwolono mu kontynuować podróż, ale incydent stanowi ostrzeżenie, jak poważnie traktowane są tego typu żarty w kontekście lotniskowego bezpieczeństwa - dodał Biskupik.

Zamieszanie na pokładzie. SG interweniowała ponownie

Opisywana wyżej sytuacja nie była jedyną, która tego samego dnia wywołała szybką reakcję służb na lotnisku we Wrocławiu.

 

Funkcjonariusze Straży Granicznej zostali również poinformowani o stwarzającym zagrożenie dla bezpieczeństwa lotu pasażerze, który podróżował z Neapolu.

 

Jak się okazało, 55-latek nie stosował się do poleceń kapitana statku. Zaraz po wylądowaniu na pokład samolotu wkroczyli mundurowi z Zespołu Interwencji Specjalnych SG, na widok których mężczyzna miał uspokoić się i w ich asyście opuścić statek.

 

Ukarano go mandatem w wysokości 500 zł.

Pola Kajda / dk / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie