Aleksiej Nawalny przewidział swoją śmierć w łagrze. Ujawniono jego zapiski
"Wiedziałem od początku, że będę uwięziony dożywotnio - do końca mojego życia, albo do końca życia tego reżimu" - pisał Aleksiej Nawalny w swoim dzienniku, którego fragmenty opublikował "The New Yorker". Wynika z nich, że opozycjonista przewidział swoją śmierć w łagrze. "Nawet, jeśli to wszystko zacznie się walić, ukatrupią mnie przy pierwszych oznakach rozpadu reżimu" - miał powiedzieć żonie.
Fragmenty więziennego dziennika Aleksieja Nawalnego, opozycjonisty, który zmarł w lutym w rosyjskim łagrze za kołem podbiegunowym, opublikował amerykański magazyn "The New Yorker". Jest to zapowiedź książki, która ma ukazać się 22 października, również w wersji rosyjskojęzycznej.
16 lutego Kreml poinformował o nagłej śmierci Nawalnego w więzieniu. Choć oficjalnie podaną przyczyną zgonu było gwałtowne pogorszenie jego stanu zdrowia, pojawiły się spekulacje, że mógł zostać otruty.
Aleksiej Nawalny pisał dziennik. "Będę uwięziony dożywotnio"
"Wiedziałem od samego początku, że będę uwięziony dożywotnio - do końca mojego życia, albo do końca życia tego reżimu" - pisał Nawalny. Dodał jednak, że "reżimy tego rodzaju są odporne" i wspomina o Chinach, w których więźniowie polityczni "zestarzeli się i umarli w więzieniu".
Opozycjonista porównywał swój los między innymi do dysydentów sowieckich. Jak przypomina, jeden z nich, Anatolij Marczenko, "zmarł na skutek strajku głodowego w 1986 roku", a kilka lat później Związek Sowiecki się rozpadł. "Więc nawet najgorszy możliwy scenariusz nie jest faktycznie taki zły" - napisał.
ZOBACZ: Zaprzysiężenie Władimira Putina. Dosadny komentarz wdowy po Aleksieju Nawalnym
Opozycjonista pomimo swojego tragicznego położenia zdawał się zachować swoje ironiczne poczucie humoru. W dzienniku podkreślał, że jego sytuacja nie jest wyjątkowa – wielu opozycjonistów przed nim opisywało ciężkie warunki łagrów na Dalekiej Północy. "Jeśli otworzysz jakąkolwiek książkę sowieckiego dysydenta, znajdziesz tam niekończące się historie o celach, strajkach głodowych, przemocy, prowokacjach, braku pomocy medycznej" - pisał.
Jak sam podkreślił, jedynym, co zdaje się wyróżniać jego historię, jest jego sąsiad - więzień, który miał doświadczać ciężkich objawów choroby psychicznej. Z relacji Nawalnego wynika, że mężczyzna prowadził z wyimaginowanymi osobami długie, pełne przekleństw i głośne rozmowy przerywane wielogodzinnym wyciem. "Jak wiecie, deprywacja snu jest jedną z najskuteczniejszych tortur, ale formalnie nie mogę się skarżyć: to więzień taki sam jak ja" - podkreślał Nawalny.
Ujawniono fragmenty dziennika Nawalnego. "Nigdy stąd nie wyjdę"
W dzienniku znaleźć można zarówno przemyślenia więźnia, jak i relację dotyczącą jego losów. Nawalny opisywał tęsknotę za dziećmi i wyznawał, że "najkoszmarniejszymi dniami w więzieniu są urodziny najbliższych". Relacjonował także rozmowy z żoną.
ZOBACZ: Aleksiej Nawalny miał wyjść na wolność? Nowe doniesienia
"Podczas pierwszego dłuższego widzenia szliśmy korytarzem i rozmawialiśmy w miejscu jak najbardziej oddalonym od kamer (...). Wyszeptałem jej do ucha: "Słuchaj, nie chcę, żeby to zabrzmiało dramatycznie, ale myślę, że jest bardzo prawdopodobne, że nigdy stąd nie wyjdę. Nawet, jeśli to wszystko zacznie się walić, ukatrupią mnie przy pierwszych oznakach rozpadu reżimu. Otrują mnie"" - pisał Nawalny.
Julia Nawalna miała odpowiedzieć wówczas: "Wiem. Też o tym myślałam".
Nawalny pisał o Ukraińcach. "Ja poczyniłem swój wybór. Oni po prostu żyli"
W dzienniku Nawalny snuł też rozważania, w których porównywal swój los z losem młodych Ukraińców wysłanych na wojenny front.
"Mam 45 lat, rodzinę i dzieci. Przeżyłem życie, pracowałem nad paroma ciekawymi rzeczami, niektóre były użyteczne. A teraz trwa wojna. Wyobraź sobie, że jesteś 19-latkiem w pojeździe opancerzonym, który dostaje w głowę odłamkiem szrapnela - i po wszystkim. Nie miał rodziny, dzieci, ani życia. Teraz w Mariupolu na ulicach leżą martwi cywile. Ich zwłoki szarpią psy. Wielu z nich będzie miało szczęście, jeśli trafi choćby do masowych grobów" - pisał opozycjonista.
ZOBACZ: Aleksiej Nawalny nie żyje. Współwięzień: Zamieszenie zaczęło się wcześniej
"Ja poczyniłem swój wybór. Ale oni po prostu żyli, mieli pracę, byli żywicielami rodzin. Nagle, pewnego pięknego wieczora (...) prezydent sąsiedniego kraju obwieszcza, że jesteście wszyscy 'nazistami' i musicie zginąć" - dodawał.
Ostatnią notatką, jaką opublikował "The New Yorker", jest przesłanie przekazane przez współpracowników Nawalnego w trzecią rocznicę jego uwięzienia, 17 stycznia 2024 roku.
Opozycjonista napisał wtedy, że wrócił do Rosji, chociaż wiedział, że grozi mu więzienie, bowiem nie chciał wyrzec się swego kraju i swoich przekonań.
Czytaj więcej