Marcin Przydacz: Polska polityka jest w narożniku
- Mam przekonanie, że generalnie polska polityka jest w szeroko pojętym narożniku. Przez ostatni rok nic pozytywnego się nie wydarzyło - powiedział w programie "Graffiti" poseł PiS Marcin Przydacz. Jak stwierdził, obecna ekipa rządząca poobsadzała swoimi działaczami spółki Skarbu Państwa, a to oznacza, że zrobiła "skok na funkcjonujące państwo i skok na kasę".
- Rozmowy wewnątrz naszego środowiska trwają i są prowadzone. Także ja brałem w nich udział i to niekoniecznie tylko w kontekście mojego nazwiska czy czyjegoś, tylko tego, jaki to miałby być kandydat - przyznał Marcin Przydacz.
Jak podkreślił, nie ma zgody co do tego, czy lepszy byłby polityk wyrazisty i mówiący twardym językiem, czy też jednoczący. On sam widzi rolę prezydenta jako tego, który potrafi współdziałać, współpracować i szuka porozumienia nawet z tymi, z którymi czasem się nie zgadza.
- Takie swoje opinie przedstawiłem kierownictwu obozu, ale wiadomo, że to kierownictwo wybierze kandydata PiS i mamy nadzieję, że będzie mógł zawalczyć o głosy wyborców nie tylko naszej partii - dodał.
Pytany o to, czy byłby gotów stanąć do walki o fotel prezydenta, poseł PiS odpowiedział, że gdyby tylko usłyszał taką propozycję, potraktowałby ją jako ogromny "zaszczyt", ale też i wielkie zobowiązanie. Zapowiedział przy tym, że przed środowiskiem PiS jeszcze co najmniej kilka tygodni wewnętrznej debaty na ten temat.
Przydacz o Bodnarze: Człowiek ideologicznie zacietrzewiony
- Z panem Bodnarem, człowiekiem ideologicznie zacietrzewionym, dialog byłby trudny, zresztą widzę, że on też podlega gigantycznym naciskom i zmianom. Jak sobie porównamy Adama Bodnara sprzed paru lat, to mówił innym językiem. Dziś mówi językiem najbardziej radykalnych środowisk prawniczych - tak z kolei polityk skomentował działania ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
WIDEO: Marcin Przydacz w "Graffiti"
Gość Marcina Fijołka stwierdził także, że aby wyjść z klinczu, warto "przestrzegać prawa i nie ulegać ideologicznym pomysłom". Jego zdaniem dla premiera Donalda Tuska i wspomnianego ministra sprawiedliwości "prawo nie jest istotne i nie obowiązuje".
ZOBACZ: Zełenski spotka się z papieżem Franciszkiem. Po raz trzeci od ataku Rosji
- Prezydent Duda też okazywał gotowość do rozmowy, choć ten dialog na pewno nie jest łatwy. Do tanga trzeba dwojga - wskazał.
W jego opinii warunkiem podstawowym i wstępnym dialogu powinno być uznanie sędziów powołanych przez prezydenta Andrzeja Dudę za sędziów.
Zamieszanie wokół spółek Skarbu Państwa. "Skok na państwo"
Pytany o dymisję w Totalizatorze Sportowym, Marcin Przydacz ocenił, że jego prezes nie został odwołany dlatego, że nie został powołany zgodnie z zasadami, tylko dlatego, że sprawa została ujawniona. - Pytanie, czy pójdziemy dalej z tym. Pytanie, czy to jest jednostkowy przypadek, czy też w większości spółek Skarbu Państwa jest tak prowadzona rekrutacja - zastanawiał się.
Jak stwierdził, obecna ekipa rządząca poobsadzała swoimi działaczami spółki SP, a to oznacza, że zrobiła "skok na funkcjonujące państwo i skok na kasę".
Marcin Przydacz przyznał także, że w PiS również były tzw. tłuste koty i m.in. dlatego partia przegrała zeszłoroczne wybory. Zapewnił jednak, iż środowisko wyciągnęło wnioski ze złych nominacji w poprzednich latach. - Jeżeli chcemy wrócić do władzy, to musimy być w tym kontekście wiarygodni, a do tego trzeba czasu - powiedział.
Rozliczenia rządów PiS. "Ciągłe igrzyska"
Marcin Fijołek spytał swojego gościa też o to, czy PiS nie znalazł się w ostatnim czasie w defensywie. - Ja mam przekonanie, że generalnie polska polityka jest w szeroko pojętym narożniku. Przez ostatni rok nic pozytywnego się nie wydarzyło - zrecenzował.
ZOBACZ: Co może zniszczyć koalicję? Grzegorz Schetyna wskazał: Pokusa liczenia
Zdaniem polityka obecny rząd zaniedbał wiele spraw, takich jak np. atom czy CPK, zamiast tego proponując "ciągłe igrzyska". Powtórzył przy tym, że sprawa wizowa to "odgrzewanie kotleta".
- Program Poland Business Harbour był przewidziany w ogóle dla ludzi pochodzenia wschodniego, głównie dla informatyków - zapewnił, tłumacząc, że nad nazwiskami migrantów "pracowały" służby i na pewno je sprawdzały.
Ostatnią poruszoną kwestią był spór o nominacje ambasadorskie i perspektywa na porozumienie MSZ z prezydentem. - Sprawa jest bardzo prosta. Trzeba powrócić do sytuacji sprzed wypowiedzenia wojny politycznej przez Radosława Sikorskiego i Donalda Tuska prezydentowi. Siłowe zawrócenie ambasadorów do kraju spowodowało sytuację, w której prezydent zatrzymał podpisywanie czegokolwiek. Dopóki nie powrócą na kluczowe placówki, trudno będzie mówić o porozumieniu - zakończył.
Więcej odcinków programu można obejrzeć TUTAJ.
Czytaj więcej