Brutalny zabójca trafił na leczenie. Opinie biegłych są sprzeczne
Przemysław A. z Biskupca zabił partnera matki, a chwilę później pojechał z kolegą nad jezioro. Mężczyznę schwytano i poddano badaniu biegłych. Pierwsza opinia wskazała, że w chwili zbrodni był poczytalny, ale na podstawie drugiej sąd stwierdził niepoczytalność mężczyzny i wysłał do szpitala psychiatrycznego. Rodzina ofiary boi się, że zabójca wyjdzie na wolność. Materiał "Interwencji".
- Ten człowiek po wyjściu może być bombą z odbezpieczonym zapłonem i nawet po 25 latach dalej może mordować - ocenia Łukasz Wroński z Centrum Psychologii Kryminalnej.
Biskupiec. Wychował go jak własnego syna. On dopuścił się strasznej zbrodni
Pan Sylwester miał 38 lat. Mieszkał w Biskupcu - niewielkim miasteczku w województwie warmińsko-mazurskim. Od kilkunastu lat był w związku z panią Ewą. Razem z nią wychowywał jej dwóch synów. Jeden z nich to 23-letni dzisiaj Przemysław A.
- Przemek od zawsze miał jakieś niepohamowane sadystyczne zainteresowania… Kiedy ktoś czuł ból, kiedy płakał, on się w tym momencie cieszył. Przemka widziałam w stanach okropnych, gdzie brał tyle narkotyków naraz, że lała mu się krew z nosa - opowiada Oliwia Bołoczko, siostrzenica zamordowanego pana Sylwestra.
- Relacje jego z partnerem matki układały się nie najlepiej, aczkolwiek nie ustalono też, aby dochodziło tam do jakichś szczególnie drastycznych zdarzeń - zaznacza Adam Barczak z Sądu Okręgowego w Olsztynie.
Zabił partnera matki. Po wszystkim pojechał nad jezioro
Jest 4 sierpnia 2022 roku. Wczesnym wieczorem pan Sylwester wraca z pracy do domu. Idzie się wykąpać. Myśli, że jest w domu sam. W rzeczywistości w pobliżu czeka na niego Przemysław A. Po wyjściu z łazienki zostaje zaatakowany.
- Był bardzo brutalny. Brat z głowy miał zrobione sito - mówi Bogumiła Bieńkowska.
ZOBACZ: "Interwencja". Uwięził w ciemnej komórce. Oprawca krzywdził ją latami
W chwili zbrodni na Przemysława A. czekał przed domem znajomy, z którym umówił się na wspólny wypad nad jezioro.
- Ten świadek widział go kilka razy, jak wchodził, wychodził, był zupełnie normalny. Żadnych emocji - zaznacza Bogumiła Bieńkowska, siostra zamordowanego pana Sylwestra.
Jak ustalili śledczy, Przemysław A. zadaje panu Sylwestrowi kilkanaście ciosów nożem. Mężczyzna nie ma szans. Ginie na miejscu. Potem Przemysław A. kradnie jego samochód i razem z kolegą jedzie nad jezioro. Kilka godzin później odwozi go do domu i zaczyna krążyć po mieście. W tym samym czasie jego matka odnajduje ciało pana Sylwestra. Powiadamia policję. Rozpoczyna się obława.
- Przemysław uciekał busem brata. Ścigało go kilkanaście radiowozów. Uderzał w samochody policyjne, nikt nie był w stanie go zatrzymać. Oddano trzy strzały - relacjonuje Bogumiła Bieńkowska.
W chwili zatrzymania Przemysław A. był pod wpływem alkoholu i narkotyków. Nie przyznał się do zabójstwa. Śledczym powiedział, że nic nie pamięta. Prokurator skierował go więc na badania psychiatryczne. Biegli stwierdzili, że w momencie zbrodni Przemysław A. dobrze wiedział, co robi.
- Biegły przyznał, że podczas wieloletniej pracy nie spotkał się z taką osobą, jaką jest Przemysław, który tak umiejętnie potrafi symulować. W sądzie rzucił się na mnie. Na szczęście policjanci zdążyli go złapać - mówi Bogumiła Bieńkowska.
- W sądzie on w ogóle nie wyrażał zainteresowania sprawą. Skruchy u niego nie widziałem - opowiada Zenon Jakimiak, wuj zamordowanego.
Rozbieżne opinie biegłych sądowych
W maju zeszłego roku Przemysław A. stanął przed sądem. W trakcie procesu w sprawie nastąpił jednak niespodziewany zwrot. Okazało się bowiem, że jeden z psychiatrów, który go badał, kilka lat wcześniej miał już z nim do czynienia w sprawie o wykroczenie. Wtedy stwierdził jednak jego niepoczytalność.
- Przyznał, że ta diagnoza, którą sformułował na kanwie tej sprawy o wykroczenie, to była diagnoza nieprawidłowa. Właściwie wycofał się z tamtej opinii - tłumaczy Adam Barczak z Sądu Okręgowego w Olsztynie.
- Zachodzi tu jednak wątpliwość co do rzetelności biegłego jeśli chodzi o jego opinię. Bo jeśli on już przyznaje się do tego, że popełnił błąd wcześniej, to czemu nie miałby popełnić tego błędu kolejny raz, w przypadku tej drugiej opinii - zaznacza Łukasz Wroński z Centrum Psychologii Kryminalnej.
Po kilku miesiącach procesu sąd powołał kolejny zespół psychiatrów. Ci zbadali Przemysława A. po raz kolejny. Ich opinia okazała się całkowicie sprzeczna z poprzednią. Stwierdzili, że mężczyzna w momencie zbrodni był całkowicie niepoczytalny.
ZOBACZ: "Interwencja". Kobieta poszła do szpitala usunąć wyrostek. Pięć dni później zmarła
- Zapadł wyrok, że był niepoczytalny i takiemu człowiekowi trzeba pomóc… I trzeba mu znaleźć dobry szpital psychiatryczny. Nie określono, ile to ma trwać. Myślę, że potrwa z rok, nie więcej - mówi Krystyna Bieńkowska, matka zamordowanego.
Mając dwie przeciwstawne sobie opinie, przed ogłoszeniem wyroku sąd mógł powołać trzeci zespół biegłych. Nie zrobił tego. - W tym zakresie nie ma jednoznacznych regulacji prawnych, które by to nakazywały - tłumaczy Adam Barczak z Sądu Okręgowego w Olsztynie.
Pytamy, co się stanie, jeśli biegli stwierdzą, że Przemysław A. może się leczyć w warunkach wolnościowych. Czy wyjdzie na wolność i zabije kolejną osobę?
- Najzupełniej oczywistym dla mnie jako sędziego jest, że do tego nigdy nie powinno dojść - odpowiada Adam Barczak.
Rodzina ofiary drży. Jest apelacja od wyroku
Prokuratura i rodzina zamordowanego odwołały się od wyroku. W tej chwili oczekują na decyzję sądu apelacyjnego. Jeżeli ten uzna ich rację, proces Przemysława A. rozpocznie się od nowa. Mężczyźnie będzie wówczas groziło nawet dożywocie.
- On ma iść on do zakładu karnego, a nie do psychiatryka na leczenie, bo on tego nie potrzebuje - uważa Oliwia Bołoczko, siostrzenica zamordowanego.
- Ja się nie boję śmierci. Jestem przekonana, że gdyby mógł, to by mnie zaatakował – podsumowuje Krystyna Bieńkowska. - Nigdy nie uwierzę w jego chorobę. I chciałabym, żeby zgnił przynajmniej w więzieniu za to wszystko - dodaje Bogumiła Bieńkowska.
Materiał "Interwencji" można zobaczyć tutaj.
Czytaj więcej