Al Pacino ze szczerym wyznaniem. "Byłem bliski śmierci"
- Byłem bliski śmierci - przyznał w najnowszym wywiadzie Al Pacino. Aktor, który na koncie ma m.in. słynną rolę w "Ojcu chrzestnym", opowiedział, że w trakcie przechodzenia COVID-19 źle się poczuł, po czym stracił przytomność. Po wybudzeniu zauważył, że obok pojawiła się grupa pielęgniarek i lekarzy, a on sam znalazł się w dziwnym stanie - czuł, że "jest w swoim domu, ale jakby go nie było".
Mimo upływającego czasu Al Pacino nie usuwa się w cień. 84-latek od sierpnia bierze udział w zdjęciach do "Lear Rex" - filmu, w którym ma wcielić się w Króla Leara. W najnowszym wywiadzie dla "The New York Times" aktor ujawnił jednak, że był czas, w którym zdrowie go zawiodło. Pacino opowiedział o traumatycznym doświadczeniu - czuł, że "jest bliski śmierci".
Aktor - dzieląc się swoją historią - nie wskazał, kiedy dokładnie miała miejsce. Wiadomo, że był to czas, gdy zachorował na COVID-19. W trakcie pobytu w domu źle się poczuł i poprosił jednego ze swoich współpracowników o sprowadzenie pielęgniarki.
Al Pacino znalazł się w stanie "bliskim śmierci"
Z opowieści Pacino wynika, że najpierw miał gorączkę i był odwodniony, aż w końcu stracił przytomność i miał wrażenie, że umiera.
- Nie miałem pulsu - stwierdził aktor, kontynuując, że "w ciągu kilku minut w jego domu pojawiło się sześciu ratowników i dwóch lekarzy. Mieli stroje, w których wyglądali jak z kosmosu". Dodał też, że odczucia były tak zadziwiające i niecodzienne, że miał wrażenie, że "jest w swoim domu, ale jakby go nie było".
ZOBACZ: Papież otworzy Drzwi Święte. Watykan uruchomił zapisy
Na pytanie dziennikarza o wrażenia, które towarzyszyły mu w stanie "bliskim śmierci", Pacino przyznał, że "nie widział białego światła ani nic w tym stylu".
- Tam nic nie ma - podsumował. Czołowy aktor "Ojca chrzestnego" podsumował, że cieszy się, że trudne doświadczenia zdrowotne ma już za sobą, jednak "dobrze jest powiedzieć, że kiedyś już się umarło".
Czytaj więcej