Andrij Korotki przeszedł na stronę Rosjan. Jego samochód wysadzono w powietrze

Świat
Andrij Korotki przeszedł na stronę Rosjan. Jego samochód wysadzono w powietrze
commons.wikimedia/Główny Zarząd Wywiadu Ukrainy
Zamach na rosyjskiego kolaboranta w Enerhodarze

Brał udział w represjach wobec pracowników elektrowni jądrowej i zbrodniach wojennych przeciwko ludności cywilnej w Enerhodarze. Ukraiński wywiad poinformował, że w piątek rano wysadzony w powietrze został Andrij Korotki, szef ochrony zaporoskiej elektrowni, który kolaborował z okupantami. Strona rosyjska zapowiedziała wszczęcie śledztwa.

Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy poinformował w piątek, że około godz. 7 rano w Enerhodarze eksplodował samochód, w którym znajdował się "zbrodniarz wojenny i szef ochrony Zaporoskiej Elektrowni Atomowej Adrij Korotki". 

Ukrainiec przeszedł na stronę Rosjan. Andrij Korotki nie żyje

Służby przekazały, że Korotki po zajęciu elektorowi przez Rosjan poszedł na dobrowolną współpracę z nimi. "Był kolaborantem zaangażowanym w organizację, wykonywanie zbrodni wojennych i represji wobec Ukraińców" - czytamy.

 

Miał przekazać okupantom listę pracowników zakładu wraz z ich danymi oraz donosić na obywateli, którzy prezentowali swoje proukraińskie nastawienie. 

 

ZOBACZ: Rosja zgromadziła pół miliona żołnierzy. Ukraina obawia się o cztery duże miasta

 

"Brał udział w represjach wobec pracowników elektrowni jądrowej i zbrodniach wojennych przeciwko ludności cywilnej w tymczasowo okupowanym Enerhodarze" - podano w komunikacie. 

 

Korotki jako członek putinowskiej partii Jedna Rosja stał na czele "rady deputowanych" w Enerhodarze. 

Strona rosyjska wszczęła postępowanie

Informacje o śmierci szefa ochrony ZEA pojawiły się także w rosyjskich mediach. Agencja Ria Novosti przytoczyła słowa dyrektora zaporoskiej elektrowni Jurija Czerniczuka, który nazwał "zamach bombowy w samochodzie i zabójstwo pracownika stacji nieludzkim aktem terrorystycznym".

 

Strona rosyjska zapowiedziała wszczęcie postępowania w sprawie śmierci swojego współpracownika. 

Artur Pokorski / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie