Trudna sytuacja w DPS-ach. Brakuje pieniędzy
Domy Pomocy Społecznej znalazły się w bardzo trudnej sytuacji. Ze względu na obniżone finansowanie na podopiecznych umieszczonych w ośrodkach przed 2004 rokiem, zaczyna im brakować pieniędzy. - Nie powinniśmy o to prosić, to powinno być naturalne, że skoro są takie przepisy, no to dotacje na tych podopiecznych powinny być urealnione do rosnących kosztów - mówiła dyrektorka DPS w Konarach.
Domy Pomocy Społecznej w całym kraju znalazły się w bardzo trudnej sytuacji. Niektórym grozi nawet zamknięcie. Problemem jest obniżone finansowanie. - W naszym ośrodku przebywają 63 osoby, z czego 19 jest na tzw. starych zasadach. Oznacza to, że te osoby zostały umieszczone w DPS przed 2004 rokiem i to jest problem, bo dotacja na te osoby została zmniejszona - wyjaśniła na antenie Polsat News Ewa Solecka-Florek, dyrektorka DPS w Konarach.
DPS-y w kryzysowej sytuacji. Brakuje im pieniędzy
Dodała, że kwota została obniżona z 4360 zł na 3800 zł. - To absolutnie niewystarczające. Miesięczny koszt utrzymania to ok. 7 tys., więc tych środków nam naprawdę brakuje. Obliczyliśmy, że miesięcznie średnio mamy za mało o 17 tys. zł i tych pieniędzy nie sposób niczym zastąpić. Sytuacja jest coraz bardziej poważniejsza i trudniejsza - przyznała.
ZOBACZ: Zapobiega demencji. Seniorzy powinni go jeść nawet kilka razy dziennie
Dyrektorka DPS w Konarach dodała, że nie tylko jej placówka jest w tak kryzysowej sytuacji. - To dotyczy wszystkich ośrodków, ale szczególnie tych działających na zlecenie, gdzie nie ma prawnych możliwości, aby samorząd mógł wesprzeć takie miejsca - przekazała.
Ewa Solecka-Florek przyznała, że jako forum niepublicznych domów pomocy społecznej prowadzonych na zlecenie zwrócili się z prośbą o pomoc do ministerstwa i samorządowców, ale na razie nie otrzymali żadnej odpowiedzi.
Małopolski Urząd Wojewódzki poinformował z kolei, że nie posiada dodatkowych środków na tegoroczne zwiększenie dotacji, która w ubiegłych latach - po I półroczu - była weryfikowana i na ogół podwyższana.
Domy Pomocy Społecznej czekają na pomoc. "Nie powinniśmy o to prosić"
Dyrektorka przyznała, że z uwagi na brak niezbędnych finansów władze ośrodków muszą skupić swoje działania na najpilniejszych potrzebach. - Mieszkaniec musi być zaopiekowany, dostać wyżywienie, być w ciepłym miejscu, czyli wszystkie media muszą być opłacane, no i pracownicy oraz opiekunowie muszą otrzymać wynagrodzenie. Inaczej sobie tego nie wyobrażam, to jest ciężka praca - powiedziała.
Jednocześnie Ewa Solecka-Florek dodała, że tam, gdzie będzie to możliwe, jej ośrodek będzie przesuwać terminy płatności. Dyrektorka nie ukrywa, że liczy, iż ta sytuacja zostanie rozwiązana i placówki otrzymają odpowiednie wsparcie i pomoc.
ZOBACZ: Zmiany w handlu grzybami. Ministerstwo Zdrowia planuje reformę w przepisach
- Nie powinniśmy o to prosić, to powinno być naturalne, że skoro są takie przepisy ws. osób sprzed 2004 roku, no to dotacje na tych podopiecznych powinny być urealnione do rosnących kosztów. Ta pieniądze nie powinny być wyliczane na podstawie algorytmów, tylko rzeczywistych kosztów - mówiła.
Urząd wojewódzki czeka na decyzję ministerstwa
Urząd wojewódzki tłumaczy, że już dwukrotnie zwracał się z prośbą o dodatkowe środki, ale na razie nie ma odpowiedzi. - Mamy limit wydatków przyznanych w budżecie państwa na województwo małopolskie. Od ośmiu lat jest on taki sam i wynosi 75 milionów na nasze województwo - przekazała Joanna Paździo rzeczniczka prasowa Wojewody Małopolskiego.
Wyjaśniła, że te środki są dzielone i na tej podstawie wyznaczana jest średnia wojewódzka kwota dotacji na jednego mieszkańca. - Ta kwota na przestrzeni od 2020 roku do 2024 roku zmieniła się o około tysiąc zł. Z 2800 zł na 3800 zł na ten rok - poinformowała.
- Tę średnią wojewódzką kwotę dotacji możemy zwiększyć wtedy, kiedy mamy dodatkowe środki przyznane przez ministerstwo. My o te środki wnioskowaliśmy dwa razy i nie ma informacji, czy moglibyśmy je pozyskać - wyjaśniła.
Czytaj więcej