Dorota Brejza przed komisją śledczą ds. Pegasusa. "Pobrano 85 tys. wiadomości"
- Cała kampania nienawiści była oparta na nielegalnie pozyskanych materiałach - przekonywała Dorota Brejza na temat inwigilacji swojego męża Krzysztofa Brejzy poprzez system Pegasus. Według niej, system został wykorzystany nie tylko do inwigilacji, ale także do manipulowania treściami w celu "wywierania politycznego nacisku".
Dorota Brejza w czwartek zeznawała przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Adwokat przekazała, że w inwigilacja jej męża Krzysztofa Brejzy i wykorzystanie zdobytych w ten sposób materiałów w mediach "to kampania nienawiści oparta na nielegalnych materiałach operacyjnych".
Podczas swoich zeznań Brejza oskarżyła służby specjalne, prokuraturę i media o manipulowanie materiałami operacyjnymi, pozyskanymi za pomocą szpiegowskiego oprogramowania Pegasus. Te miały posłużyć do dyskredytacji jej męża i jego partii (PO) przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku.
Dorota Brejza przed komisją śledczą ds. Pegasusa. "Próba wpłynięcia na wynik wyborów"
Według jej zeznań ataki medialne na jej męża rozpoczęły się w sierpniu 2019 roku, kiedy TVP Info rozpoczęła regularne nadawanie materiałów "szkalujących jego osobę". - Od rana do wieczora, codziennie, zwłaszcza w okresach największej oglądalności, emitowano zniesławiające treści, opatrzone sensacyjnymi, przestępczymi kontekstami - mówiła przed komisją.
ZOBACZ: Zbigniew Ziobro przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Znamy termin
Sprecyzowała, że uważa, iż kampania medialna była wynikiem nielegalnego wycieku zmanipulowanych materiałów operacyjnych, które zostały pozyskane dzięki inwigilacji za pomocą systemu Pegasusa. Brejza dodała, że użycie Pegasusa miało na celu nie tylko inwigilację, ale także manipulowanie treściami w celu wywierania politycznego nacisku.
- Komisja PEGA Parlamentu Europejskiego nazwała użycie Pegasusa w Polsce "europejską Watergate", co pokazuje, że narzędzie to zostało wykorzystane do prób wpłynięcia na wynik wyborów parlamentarnych - podkreśliła.
Zeznania żony Krzysztofa Brejzy. "Służby zostały kompletnie z niczym"
Odniosła się także do doniesień agencji AP z 2021 roku, w którym ujawniono, że telefon Krzysztofa Brejzy był wielokrotnie zainfekowany Pegasusem - potwierdziły to badania Citizen Lab oraz Amnesty Tech. - Stało się dla nas jasne, że cała kampania nienawiści była oparta na nielegalnie pozyskanych materiałach - odparła Brejza.
Dodała, że śledztwo przeciwko jej mężowi opierało się na pomówieniach Agnieszki H., osoby później oskarżonej o wyłudzenia, a kontrola operacyjna była oparta na niewiarygodnych dowodach.
ZOBACZ: Akcja służb. Zabezpieczono urządzenia systemu Pegasus
Przekazała, że z telefonu jej męża pobrano 85 tysięcy wiadomości tekstowych, które zawierały m.in. dane lokalizacyjne. Zaznaczyła, że żadna z tych operacji nie doprowadziła do potwierdzenia zarzutów wobec jej męża. - Służby użyły Pegasusa i zostały kompletnie z niczym - uściśliła.
Dorota Brejza wskazała na wyjaśnienie całej sprawy z systemem Pegasus i podkreśliła konieczność rozliczenia osób odpowiedzialnych za naruszenie prawa. Uznała także, że potrzebna jest reforma systemu kontroli operacyjnej, co pozwoli uniknąć podobnych nadużyć w przyszłości.
Komisja śledcza ds. Pegasusa ma ustalić prawidłowość i legalność czynności podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję w okresie od 16 listopada 2015 r. do 20 listopada 2023 r. Komisja ma też dowiedzieć się, kto był odpowiedzialny za zakup oprogramowania szpiegującego i podobnych narzędzi dla polskich władz.
Czytaj więcej