Prokuratura bada sprawę majątku wiceministra. "Jest to atak polityczny"
Prokuratura bada sprawę majątku Władysława Teofila Bartoszewskiego. - Nie widzę powodów do wszczynania śledztwa, ponieważ nie ma do tego podstaw - powiedział wiceminister spraw zagranicznych w programie "Graffiti" w Polsat News. Według niego cała ta sprawa ma "kontekst polityczny". - Jest to atak polityczny na mnie lub na moją formację - stwierdził.
Na początku programu poruszony został temat ataku Izraela na Liban. W nalotach przeprowadzonych przez izraelską armię zginął m.in. przywódca Hezbollahu Hasan Nasrallah.
Według wiceministra spraw zagranicznych, nie ma póki co obawy, że na Bliskim Wschodzie dojdzie do pełnoskalowej wojny. - Nikt do tego nie dąży - podkreślił.
- Prawdopodobnie skończy się to punktowymi działaniami odwetowymi. Może też dojść do znaczącego przegrupowania sił - dodał Władysław Teofil Bartoszewski.
ZOBACZ: Izraelska armia: Przywódca Hezbollahu Hasan Nasrallah nie żyje
Według niego Hezbollah przez lata sterroryzował Liban. - Oni używają Libańczyków jako żywe tarcze. Normalni ludzie mówią, że społeczność międzynarodowa powinna przywrócić praworządność w tym państwie - stwierdził.
Podkreślił, że Hezbollah to organizacja terrorystyczna. - Uważają tak nie tylko kraje Zachodu, ale również Liga Arabska - przypomniał.
- Optymistycznie można zakładać, że dojdzie do nowego otwarcia w Libanie, który jest okupowany przez Hezbollah od dłuższego czasu - ocenił.
Andrzej Duda na urodzinach byłego prezydenta Czech. "Odradzaliśmy"
Bartoszewski skomentował również wizytę prezydenta Andrzeja Dudy na urodzinach byłego prezydenta Czech, Milosza Zemana. W uroczystości wzięli również udział politycy, który są uważani za prorosyjskich - Viktor Orban, Robert Fico, Aleksander Vucić.
- Polskie MSZ dwukrotnie sugerowało panu prezydentowi, żeby tego nie robił, bo nie jest to w interesie naszego państwa - powiedział.
- Była sugestia, żeby pan prezydent tam nie jechał - dodał.
ZOBACZ: Prezydent pozwany. Podano termin rozprawy
Według niego, nie mogło chodzić o próbę przekonania premiera Węgier lub premiera Słowacji aby zmienili swoje nastawienie do Rosji.
- Próba przekonania pana premiera Orbana będzie nieskuteczna. Próbowaliśmy to robić wielokrotnie i do niczego to nie prowadzi - stwierdził.
- W Unii Europejskiej mamy teraz prezydencję węgierską i skutek jest tego taki, wysoko postawieni politycy pozostałych państw UE nie jeżdżą do Budapesztu - przypomniał.
Sprawa ekshumacji na Wołyniu. "Nie szantażujemy Ukrainy"
Bartoszewski odniósł się również do niedawnych słów prezydenta Dudy, który w programie "Graffiti" mówił, że nie powinniśmy łączyć ze sobą kwestii zgody na ekshumację ofiar zbrodni wołyńskiej z wejściem Ukrainy do UE.
Innego zdania jest część polskich polityków, w tym szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, który uważa, że bez wyjaśnienia przeszłości, nie ma mowy o przystąpieniu Ukrainy do Unii Europejskiej.
- Pierwszym rozdziałem, który będzie negocjowany jeśli chodzi o akcesję Ukrainy do UE, będzie praworządność i wymiar sprawiedliwości. W ramach tego z całą pewnością będzie poruszona kwestia doprowadzenia do ekshumacji - powiedział Władysław Teofil Bartoszewski.
ZOBACZ: "Rosja musi zostać skarcona. Musi przegrać". Prezydent stanowczo
- Jeśli ten rozdział nie zostanie zamknięty, to Ukraina nie zrobi kroku dalej w następnych rozdziałach - dodał.
- Możliwość ekshumacji zwłok naszych obywateli i ich godnego pochowania jest rzeczą w naszym kręgu kulturowym absolutnie oczywistą - przypomniał.
- My nie szantażujemy Ukrainy, tylko mówimy, że muszą się zachowywać zgodnie z tym, czego wymagają zasady europejskie - podkreślił.
- Myślę, że w końcu dojdziemy w tej sprawie do porozumienia. My nie chcemy zemsty, nie żądamy kary, tylko chcemy godnego pochowania naszych przodków - dodał.
WIDEO: Władysław Teofil Bartoszewski w "Graffiti"
Śledztwo w sprawie majątku. "Jest to atak polityczny"
W dalszej części programu wiceszef MSZ odniósł się do kwestii śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Krajową, która sprawdza czy Władysław Teofil Bartoszewski pozbył się majątku, by uniknąć zwrotu pieniędzy wierzycielom. Chodzi m.in. o wart kilka milionów złotych dworek pod Warszawą.
Zawiadomienie w tej sprawie złożyła Fundacja Zbiorów im. Ciechanowieckich w Zamku Królewskim w Warszawie.
- Nie widzę powodów do wszczynania śledztwa, ponieważ nie ma do tego podstaw - powiedział. Jak dodał nic mu nie wiadomo na temat toczącego się śledztwa i nikt z prokuratury nie kontaktował się z nim w tej sprawie.
W marcu w Sądzie Okręgowym w Warszawie zapadł nieprawomocny wyrok w tej sprawie, zgodnie z którym Bartoszewski musi zwrócić około 13 mln zł z odsetkami wspomnianej fundacji, która opiekuje się majątkiem Andrzeja Ciechanowieckiego.
ZOBACZ: Wiceszef MSZ skrytykował Mariusza Kamińskiego. "Nie omawia się takich rzeczy publicznie"
- Nie ma wyroku, nic nie muszę zapłacić. Wyrok jest nieprawomocny. Odwołałem się od niego, bo ta sprawa jest kompletnie bezzasadna - dodał.
- Jeżeli nie ma wyroku sądu, że jestem komuś coś winien, to trudno mówić, że wyzbyłem się własnego majątku - podkreślił.
Przyznał jednak, że przepisał majątek na dzieci. - Ja już mam swoje lata, chciałem żeby dzieci w razie czego nie miały problemów z załatwianiem takich spraw - dodał.
Według niego cała ta sprawa ma "kontekst polityczny". - Jest to atak polityczny na mnie lub na moją formację - stwierdził.
Poprzednie "Graffiti" do obejrzenia na polsatnews.pl.
Czytaj więcej