Pendolino "zmieniło" trasę. Pomyłka na kolei w Warszawie
Szybki pociąg PKP Intercity planowo powinien pojechać przez podwarszawski Pruszków i dalej do Gliwic. Zamiast tego Pendolino skierowano na tor w stronę Ursusa Północnego. Przez poniedziałkową pomyłkę podróżni dotarli do celu z opóźnieniem. - Nie było zagrożenia dla pasażerów - zapewniają kolejarze.
Pociąg EIP nr 5400 wyjechał w poniedziałek ze stacji Gdynia Główna o godz. 7:33. Do stolicy dotarł punktualnie, lecz po wyjeździe z Dworca Zachodniego doszło do kolejarskiej pomyłki. W okolicy stacji Warszawa Włochy skład Pendolino został skierowany na tor w stronę Ursusa Północnego oraz Sochaczewa, a nie w kierunku Pruszkowa, a później Gliwic, jak wskazywałaby jego trasa.
ZOBACZ: Wielka wpadka Tramwajów Warszawskich. W pojazdach masa błędów
Na łamach "Rynku Kolejowego" do sprawy odniosły się PKP Polskie Linie Kolejowe. Jak powiedział Karol Jakubowski z biura prasowego spółki, okoliczności tego zdarzenia wyjaśni komisja. - Nie było zagrożenia dla pasażerów - zadeklarował.
Z danych w Portalu Pasażera wynika, że pociąg nr 5400 dotarł do Gliwic z półgodzinnym opóźnieniem. Jako przyczynę opóźnienia wskazano "inne przyczyny związane z działalnością zarządcy infrastruktury".
Fala pomyłek na kolei. Elektryczny pociąg na torze bez sieci trakcyjnej
To kolejny taki przypadek w ostatnim czasie na polskiej kolei. Najwięcej takich incydentów wystąpiło w 2023 i na początku obecnego roku - zwłaszcza w Warszawie. Wówczas tłumaczono, że pomyłki wynikają z prac modernizacyjnych prowadzonych na stołecznym węźle, zwłaszcza Dworcu Zachodnim.
Właśnie na wspomnianej, kluczowej stacji w czerwcu zdarzyło się, że elektryczny pociąg Kolei Mazowieckich został skierowany na zamknięty tor pozbawiony sieci trakcyjnej. Spowodowało to kilkugodzinne utrudnienia w ruchu pociągów w największym mieście Polski i jego okolicach.
Groźny incydent z Trzebini. Dwa pociągi na jednym torze
Natomiast pod koniec sierpnia doszło do znacznie groźniejszego zdarzenia nieopodal Trzebini (woj. małopolskie). Na jednym torze znalazły się tam dwa rozpędzone pociągi PKP Intercity, przewożące w sumie około tysiąca osób. Udało się je wyhamować, gdy lokomotywy dzieliło około 100-200 metrów.
ZOBACZ: Groźne zdarzenie w Małopolsce. Pociągi jechały wprost na siebie
PKP PLK wskazywały wówczas wstępnie, iż maszynista składu jadącego w stronę Lublina nie zatrzymał się przed semaforem wskazującym sygnał "stój". - Drugi maszynista użył sygnału radio-stop i zatrzymał swój pociąg oraz pociąg, który nadjeżdżał z naprzeciwka - uściślał wtedy rzecznik Karol Jakubowski.
Czytaj więcej