Wypadek na trasie Łazienkowskiej. Eksperci ustalili, z jaką prędkością jechał volkswagen

Polska
Wypadek na trasie Łazienkowskiej. Eksperci ustalili, z jaką prędkością jechał volkswagen
Pixabay

Eksperci dokonali analizy, która pozwoliła odpowiedzieć na pytanie, z jaką prędkością poruszał się volkswagen, który uderzył w forda na Trasie Łazienkowskiej. Za kierownicą samochodu miał znajdować się Łukasz Ż., który po zdarzeniu uciekł z kraju.

W nocy z 14 na września na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie doszło do wypadku, który wstrząsną całą Polską. W tragicznym zdarzeniu zginął 37-letni mężczyzna, a jego żona i dzieci zostali ranni.

 

W forda, którym poruszała się rodzina z impetem uderzył volkswagen. Łukasz Ż., który miał prowadzić auto zaraz po zderzeniu uciekł z miejsca wypadku. Po kilku dniach został odnaleziony w jednym z niemieckich szpitali. W zdarzeniu ciężko ranna została jego partnerka 22-letnia Paulina. 

Wypadek w Warszawie. Eksperci dokonali analizy

Eksperci z firmy Crashlab.pl, która zajmuje się analizą i rekonstrukcją wypadków drogowych oraz z Pointlab.pl specjalizująca się w pomiarach 3D dokonali analizy, która miała odpowiedzieć na pytanie m.in. z jaką prędkością jechał volkswagen. Wyliczeń wynika, że pojazd prowadzony przez Ż. zatrzymał się 180 m od miejsca zderzenia, a ford jeszcze 40 m dalej. 

 

Twórcy ekspertyzy inż. Rafał Bielnik z Crashlab.pl i mgr inż. Jakub Curyło z Pointlab.pl w rozmowie z Fakty.pl podkreślili, że bazowali na nagraniu z wypadku.

 

"W trakcie oględzin, które wykonaliśmy na miejscu zdarzenia, możliwe było ustalenie w sposób precyzyjny miejsca kolizji pojazdów Ford i VW. Do tego zderzenia doszło w miejscu śladów żłobienia na środkowym pasie ruchu. Główną przyczyną zdarzenia była oczywiście nadmierna prędkość, z jaką poruszał się pojazd VW" - czytamy. 

 

ZOBACZ: Tragiczny wypadek na Pomorzu. Samochód małżeństwa wjechał w betonowy krąg

 

Według ekspertów volkswagen mógł jechać nawet do 160 km/h.

 

"Kierujący pojazdem VW uciekł z miejsca wypadku, co mogło wskazywać, iż znajdował się pod wpływem alkoholu lub środków psychoaktywnych. Nawet jeżeli kierujący był trzeźwy w trakcie wypadku, to prowadzenie pojazdu z prędkością ponad 150km/h w mieście wskazywała na brak wyobraźni lub też celowe ignorowanie przepisów" - stwierdzili. 

 

"To kolejny przypadek w ciągu ostatnich kilku miesięcy i lat, gdzie należy zadać pytanie, czy mamy do czynienia z wypadkiem drogowym, czy też już zabójstwem" - zaznaczyli. 

Wypadek na Trasie Łazienkowskiej

Z nagrania, które krąży w sieci wynika, że rozpędzony volkswagen najechał na tył forda, który następnie uderzył w barierki energochłonne.

 

Fordem podróżowała czteroosobowa rodzina. W wyniku zderzenia zginął 37-letni pasażer auta. Do szpitala trafiły również trzy osoby z forda: kierująca samochodem 37-letnia kobieta oraz dzieci w wieku czterech i ośmiu lat. Pomocy medycznej wymagała również kobieta, która podróżowała volkswagenem, jej stan jest ciężki.

 

Siła uderzenia była tak duża, że 20-latka wypadła z samochodu. Nikt ze znajomych - łącznie z chłopakiem - nie udzielił jej pomocy. Ponadto uczestnicy zdarzenia odganiali inne osoby, które chciały pomóc.

 

Zaraz po wypadku sąd przychylił się do wniosku prokuratury o zastosowanie tymczasowego aresztu dla podejrzanych w tej sprawie. Policja zatrzymała trzech mężczyzn - Mikołaja N., Damiana J. i Macieja O. W momencie zdarzenia wszyscy byli pod wpływem alkoholu. 

 

Ponadto ujawniono, że sprawca wypadku na Trasie Łazienkowskiej był już wielokrotnie karany i posiadał zakaz prowadzenia pojazdów. 

Artur Pokorski / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie