Nie wierzą w podawaną liczbę ofiar powodzi. Stanowcza reakcja
"Śmierć w samochodzie zalanym wielką wodą to wypadek komunikacyjny. Tak policja 'kreatywnie' szacuje ofiary..." - napisał dziennikarz Bartłomiej Graczak. W podobnym tonie wypowiedział się wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak, wskazując że "w powodzi w Austrii zginęło 7 osób. Nie wierzę, że w Polsce zginęło tyle samo, ponieważ jej zasięg był dużo większy". Do sprawy stanowczo odniosła się policja.
"Z całą stanowczością dementujemy nieprawdziwe informacje, dotyczące zgonów osób zaistniałych w związku z powodzią, które pojawiają się w przestrzeni medialnej" - przekazała policja w mediach społecznościowych.
'Przypominamy, że w tak tragicznej sytuacji, związanej ze śmiercią osób, przekazywane publicznie informacje powinny być rzetelne i cechować się odpowiednią wrażliwością. Warto o tym pamiętać, aby nie tworzyć przestrzeni do kłamliwych spekulacji, zwłaszcza w tak delikatnej materii jak ludzkie życie" - dodano.
Bartłomiej Graczak i Krzysztof Bosak o ofiarach powodzi. Policja reaguje
Policja poinformowała, że "dotychczas ujawniono siedem zgonów osób, których okoliczności śmierci mogą wskazywać na to, że ich przyczyną było utonięcie".
ZOBACZ: "Nie powinniście się wypowiadać". Spięcie podczas wystąpienia Donalda Tuska
Jeden z takich przypadków miał miejsce w Bielsku-Białej gdzie ujawniono ciało mężczyzny w korycie potoku. Kolejne miały miejsce w Nysie (ciało mężczyzny w wodzie przy jednej z miejskich ulic), Nowym Świętowie (ciało kobiety w rzece), Kłodzku (ciało mężczyzny w zalanym domu jednorodzinnym), Lądku-Zdroju (ciało kobiety w mieszkaniu zniszczonym przez działanie wody oraz ciało mężczyzny w samochodzie) oraz w Stroniu Śląskim (ciało mężczyzny w korycie rzeki).
Wpis policji był nawiązaniem do informacji podawanych przez dziennikarza Radia Warszawa Bartłomieja Graczaka, który w środę wieczorem poinformował o "kreatywnym" szacowaniu ofiar powodzi przez policję.
"Wiecie, że śmierć w samochodzie zalanym wielką wodą to wypadek komunikacyjny? Tak policja 'kreatywnie' szacuje ofiary..." - napisał.
W czwartek dziennikarz odniósł się do zarzutów policji, pisząc, że "sami podają nadal nieprawdziwą informację o jednej osobie zaginionej"
"Policja zarzuca mi podawanie nieprawdziwych informacji. Sami podają nadal nieprawdziwą informację o jednej osobie zaginionej. To jest nieprawda! Mam potwierdzone oficjalnie informacje o 3 osobach zaginionych. Co więcej, zgon w Nowym Świętowie, to też nie jest prawda" - napisał.
ZOBACZ: Rośnie bilans ofiar. Sprzeczne informacje
Powołał się przy tym na wpis burmistrza Głuchołaz Pawła Szymkowicza, który 16 września odnosząc się do informacji o ofierze śmiertelnej w Nowym Świętowie poinformował, że "zgon nie był związany z powodzią".
Dzień później samorządowiec przekazał jednak, że "nie udało się przejść przez powódź bez ofiar". "Niestety, mamy na terenie gminy ofiarę śmiertelną" - napisał.
Po tym jak uwagę na ten fakt zwrócili internauci, dziennikarz edytował swój wpis. Zniknęła w nim część dotycząca nieprawdziwych informacji o zgonie w Nowym Świętowie.
Krzysztof Bosak: Ofiar powodzi jest więcej
Temat liczby ofiar powodzi poruszył również w radiu RMF FM wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak.
- Wczoraj rozmawiałem z ambasadorem Austrii. Tam w wyniku powodzi zginęło siedem osób. Nie wierzę, że w Polsce zginęło tyle samo, ponieważ jej zasięg był dużo większy. To tak, jak ze zgonami covidowymi - kwalifikowanie ich było czysto uznaniową kwestią - powiedział.
ZOBACZ: Lądek-Zdrój jak po apokalipsie. "Jesteśmy bez jedzenia i wody"
- Mamy informacje z miast najbardziej dotkniętych powodzią, że tych ofiar jest więcej. Zdaniem ludzi, którzy tam mieszkają - pojawiły się nekrologi na ścianach, na słupach - dodał Bosak.
Według niego możliwe jest również to, że policjanci mają kwalifikować utonięcia w samochodach jako wypadki komunikacyjne.
- Na polecenie w instytucjach państwowych się kłamie. W Polsce mamy kulturę kłamstwa, którą wynosimy z PRL-u. Jest kultura hierarchicznego kłamstwa. Jeśli polecenie wychodzi z góry, nikt nie będzie ryzykował swojej pozycji, aby dotrzeć do opinii publicznej - powiedział.
Czytaj więcej