Anomalia na Morzu Bałtyckim. "Żarzy się jak kaloryfer"

Świat Agata Sucharska / sgo / Polsatnews.pl
Anomalia na Morzu Bałtyckim. "Żarzy się jak kaloryfer"
Pixabay.com x satbaltyk
Fala upałów na Morzu Bałtyckim

Na Morzu Bałtyckim trwa wyjątkowo długa fala upałów. Temperatura jest znacznie wyższa niż na lądzie. - To trochę jak kaloryfer, który żarzy się od ciepła - wyjaśnia fiński meteorolog Mika Rantanen. Zjawisko będzie miało poważne konsekwencje dla całego regionu.

Temperatury w Zatoce Fińskiej wyniosły we wtorek nieco ponad 17 stopni, podczas gdy średnia o tej porze roku wynosi 12-13 stopni. Oznacza to, że właśnie doświadczamy fali morskich upałów. W tym roku są jednak nadzwyczajnie długie - trwają już od ponad trzech tygodni. Sytuacją zaniepokojeni są fińscy meteorolodzy. 

 

- Sytuacja jest wyjątkowa, ponieważ jest to już druga morska fala upałów wykryta na wszystkich stacjach w 2024 roku. Pierwsza miała miejsce na przełomie maja i czerwca. Trwało to nieco ponad dwa tygodnie - wskazała w rozmowie z dziennikiem "Ilta Samonat" Veera Haapaniemi z Fińskiego Instytutu Meteorologicznego. 

 

ZOBACZ: Bąbel zimna w Bałtyku. Ostrzeżenie IMGW

 

W zeszłym roku fala upałów na Bałtyku trwała do października. W tym roku ten rekord może zostać jednak pobity. Winne tej sytuacji są tegoroczne upały. Woda morska wiąże ciepło inaczej niż powietrze, nie ochładza się tak szybko, jak ochładza się pogoda.

 

Temperatura morza też wpływa na temperaturę na lądzie. - Zwłaszcza wczesną jesienią utrzymuje linię brzegową znacznie cieplejszą niż w głębi lądu. To trochę jak kaloryfer, który żarzy się od ciepła - wyjaśnia fiński meteorolog Mika Rantanen.

Fala upałów na Bałtyku. "Sytuacja jest niepokojąca"

Tak wysokie temperatury w dłuższej perspektywie wpłyną na życie zarówno na lądzie, jak i w wodzie. Rantanem szacuje, że morska fala upałów wpłynie stymulująco na częstotliwości sztormów, szczególnie w Zatoce Fińskiej, która jest obszarem niewielkim i płytkim. 

 

ZOBACZ: Niebezpieczna bakteria w Bałtyku. Jest mięsożerna

 

Z kolei prof. Markku Viitasalo z Fińskiego Instytutu Środowiska (Syke) twierdzi, że ocieplenie może doprowadzić do eutrofizacji wód, czyli wzbogacanie zbiorników w nadmierną ilość substancji odżywczych, głównie związków azotu i fosforu, co prowadzi do niekontrolowanego wzrostu glonów i roślin wodnych, w tym sinic

 

W wodzie mogą pojawić się gatunki, których w Bałtyku wcześniej nie było. Jednocześnie zaniknąć mogą niektóre ryby, które lubią chłodną wodę, takie jak np. łosoś. Ekspert uważa, że sytuacja jest niepokojąca, ponieważ zmiany następują szybko. - Z powodu ocieplenia Morze Bałtyckie może zacząć przypominać ciepło jezioro - wskazał. 

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie