Spędziła 18 lat w więzieniu. Mówi, jest niewinna
Skazana w jednej z najgłośniejszych spraw polskiej kryminalistyki Beata Pasik twierdzi, że jest niewinna. Za kratami spędziła 18 z zasądzonych 25 lat więzienia. Jej postawa na wolności oburza panią Annę. Jest ona ofiarą ataku w jednym z butików sieci Ultimo, w którym zginął jej mąż. To ona wskazała na napastniczkę. Dalej podtrzymuje, że za spust pociągnęła Beata Pasik.
Warszawa. Grudzień 1997 roku. W jednym z butików w centrum miasta dochodzi do potwornej zbrodni. Postrzelona zostaje pani Anna - kierowniczka sklepu. Na jej oczach zamordowany zostaje pan Daniel - jej ówczesny mąż. W wyniku odniesionych ran kobieta traci przytomność. Zapamiętuje jednak, kto do niej strzelał. Po wybudzeniu ze śpiączki wskazuje na Beatę Pasik - znajomą z pracy. Kobieta zostaje zatrzymana.
Beata Pasik nie przyznaje się do winy. Dowodem przeciwko niej są zeznania pani Anny oraz zabezpieczony na miejscu zbrodni ślad zapachowy. Śledczy pobierają go z kasetki, z której morderca ukradł pieniądze.
Sprawa Beaty Pasik. Kobieta utrzymuje, że jest niewinna
- Ja liczyłam pieniądze. Dotykałam tych pieniędzy - tłumaczy Beata Pasik, która była ekspedientką. - Ten ślad zapachowy był na kasetce z zewnątrz - zaznacza Magdalena Ratkowska, dziennikarka zajmująca się sprawami kryminalnymi. - Ślad zapachowy nie może przesądzać o tej sprawie, niezależnie od tego, że jest to dziedzina rozwijająca się, no to nadal polegamy na nosie psa - wskazuje Anna Ptaszek z Sądu Okręgowego w Warszawie.
Skazana za zabójstwo Beata Pasik przekonuje, że jest niewinna. - Tam musiała być walka. Ona miała wybite zęby, poszkodowany całe tutaj nadgarstki miał zbite. Strupy miał. Dla mnie to nie jest logiczne. Ja, dwudziestoparoletnia osoba biję się z mężem i jeszcze z nią - mówi. Pytana przez reportera przyznaje, że jej zdaniem napastnikiem był mężczyzna.
- Zostały wybite mi wówczas dwie korony. Albo przy upadaniu o podłogę uderzyłam albo przy intubacji. Są takie przypadki, że przy ratowaniu życia, intubacji dochodzi do uszkodzenia zębów, a to nie było gdzieś z tyłu, tylko to była dwójka i trójka - opowiada Anna Jaźwińska.
ZOBACZ: "Interwencja". Uwięził w ciemnej komórce. Oprawca krzywdził ją latami
Reporter: Czy panią badano na obecność śladów prochu?
Beata Pasik: Brano mi naskórek spod paznokci.
Reporter: A sprawdzano też pani ubrania, torebkę?
Beata Pasik: Tak. Ubrania, torebkę i buty.
Reporter: Czy znaleziono jakiekolwiek drobiny prochu?
Beata Pasik: Nie. Nie. Nic.
- Ale kiedy my to sprawdzaliśmy? (Kilka dni po zabójstwie - red.). Nie wiemy nawet, jak ona była wtedy ubrana. Dobrze wiedziała, że po takim zdarzeniu to się trzeba wykąpać, wypłukać, ubranie wyrzucić i wszystko - komentuje Dariusz Janas. Były policjant, który pracował nad sprawą, nie wyklucza, że Beata Pasik przekazała do sprawdzenia nie te ubrania, w których była tego wieczoru.
Rok po zabójstwie Beata Pasik stanęła przed sądem. Proces był relacjonowany we wszystkich mediach. W październiku 1999 roku zapadł pierwszy wyrok. Beata Pasik została… uniewinniona.
- Jak przyszedł sąd i było ogłoszenie wyroku, wie pan… to Ania stała dumna, w prawdzie, a ta pani, która zabiła Daniela, po prostu się darła. Było widać w niej furię. Gdyby nie dzieliły ich ławy, myślę że by Anię wtedy rozerwała - ocenia Eryk Lewandowski, przyjaciel zamordowanego Daniela.
ZOBACZ: "Interwencja". Świadczenie, które znika. Decyzja urzędników wprawia w osłupienie
- Krzyczała, że przeze mnie siedziała dwa lata. I oczywiście ręką tak wskazywała na mnie, aż ją adwokat przytrzymywał, żeby się opanowała - dodaje Anna Jaźwińska.
- Może to emocje, to wszystko ze mnie wyszło? - odpowiada Beata Pasik i podkreśla, że nie żałuje swojego zachowania na sali sądowej. - Nie, dlaczego? To są po prostu emocje - wskazuje.
W 2003 roku Sąd Apelacyjny nakazał powtórzenie procesu. Kilka miesięcy później Beata Pasik po raz kolejny została uniewinniona. Ten wyrok również jednak uchylono. Dwa lata później zapadł kolejny - tym razem Beatę Pasik skazano na 25 lat więzienia.
Zabójstwo w warszawskim butiku. "Nie chcę zapomnieć"
Rozmawiamy z byłą skazaną, która przebywała z Beatą Pasik w więzieniu. - Ona sama się przyznała, że po zapachu ją złapali. Takich rzeczy się nie mówi, jeżeli się czegoś nie zrobiło - twierdzi kobieta.
Reporter: Z punktu widzenia prawa jest pani morderczynią…
Beata Pasik: Tak. Jestem na warunkowym zwolnieniu.
Reporter: Może pani o tym zapomnieć. Po co do tego wracać?
Beata Pasik: Ale ja nie chcę zapomnieć. Ja nie chcę zapomnieć, proszę pana. Ja nie jestem oskarżona o bułkę czy o kradzież parówki. Nie chcę chodzić z takim piętnem do końca życia, że jestem morderczynią.
ZOBACZ: Atak w galerii handlowej. Ochroniarz pobił klienta banerem reklamowym
W 2018 roku Beata Pasik warunkowo wychodzi na wolność. Media znowu zaczynają interesować się sprawą. Pojawiają się nowe teorie na temat tego, co wydarzyło się w noc zabójstwa. I sugestie, że prawdziwym celem zamachu nie była pani Anna, tylko jej mąż.
- Nie jest wykluczone, że strzał padł przy wychodzeniu z budynku, bo mógł się na przykład ruszać. On nie miał jakichś związków ze światem przestępczym. To był skromny, przyzwoity człowiek - zapewnia Dariusz Janas, były policjant.
Do zabójstwa doszło w centrum Warszawy. Sprawca wiele ryzykował, atakując właśnie tam. - Są pewne informacje, które prowadzą nas do przestępczości zorganizowanej, więc wówczas nie było to nic nietypowego - ocenia z kolei Sylwia Kamińska, pełnomocnik Beaty Pasik.
Teoria na temat zabójstwa w warszawskim butiku
Istnieje teoria, że pan Daniel miał kontakty z grupą ożarowską, od której miał pożyczać pieniądze. Pytam o to jego przyjaciela: - Wie pan… pusty śmiech mnie ogarnia. Mieszkał w wynajętym mieszkaniu, z żoną, która jeździła gratem, no to jeżeli on miał pieniądze, no to sorry… - mówi Eryk Lewandowski.
- To jest sposób na to, żeby niszczyć nasz wizerunek i kult pamięci po moim zmarłym mężu. Na to się absolutnie nie godzę, nie pozwolę na to - zaznacza Anna Jaźwińska.
Beata Pasik prowadzi własne śledztwo
Pani Anna zapowiada walkę o dobre imię męża. Beata Pasik z kolei - walkę o swoje uniewinnienie. Jak twierdzi, od czasu wyjścia na wolność prowadzi prywatne śledztwo. Poszukuje nowych świadków, których zeznania rzucą nowe światło na sprawę zbrodni w Ultimo.
Reporter: Pani w wywiadzie stwierdziła, że pani Jaźwińska kryje prawdziwych morderców.
Beata Pasik: Tak. Tak powiedziałam.
Reporter: Dlaczego pani tak sądzi? Po co miałaby to robić?
Beata Pasik: Może się boi czegoś?
- To jest walka o kasę. I tyle. Prawda zwycięży - uważa Eryk Lewandowski, przyjaciel zamordowanego Daniela.
Reportaż można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej