Awaria śluzy mogła zatopić miejscowość. "Heroiczna walka" służb

aktualizacja: Polska Paweł Sekmistrz / msm / polsatnews.pl
Awaria śluzy mogła zatopić miejscowość. "Heroiczna walka" służb
Facebook/Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia im. gen. J. Bema
Nocna akcja służb po awarii w przepompowni

W środku nocy w województwie lubuskim doszło do awarii śluzy w przepompowni, znajdującej się kilkaset metrów od Odry i przerwania tamtejszego wału przeciwpowodziowego. Zalaniem zagrożona była przede wszystkim miejscowość Brody, rozważano ewakuację ok. 100 mieszkańców. W akcji brały udział wojskowe śmigłowce, które odegrały kluczową rolę w uratowaniu miejscowości.

- Absolutnie heroiczna walka żołnierzy, strażaków i pilotów, którzy operowali śmigłowcami, w niezwykle trudnych, skrajnych warunkach, w godzinach nocnych, przy bardzo trudnym lesistym terenie - relacjonował w rozmowie z polsatnews.pl mł. bryg. mgr inż. Arkadiusz Kaniak z Komendy Wojewódzkiej PSP w Gorzowie Wielkopolskim.

Brody. Awaria przepompowni, woda z Odry mogła wlać się do miejscowości

W środku nocy z niedzieli na poniedziałek, Brody w gminie Sulechów stanęły w obliczu zagrożenia powodziowego. Doszło do awarii przepompowni znajdującej się zaledwie kilkaset metrów od Odry, która doprowadziła do przerwania wału przeciwpowodziowego. Obiekt połączony jest ze zlewnią, która odprowadza wodę z kilku miejscowości na terenie powiatu sulechowskiego.

 

- W związku z tym, że doszło do awarii śluzy przepompowni, nagle zaczęła się wdzierać do zlewni woda z Odry, a to stanowiło bezpośrednie zagrożenie dla mieszkańców Brodów - tłumaczył nam rzecznik lubuskiej straży pożarnej.

 

ZOBACZ: Rusza operacja "Feniks". Pięć "linii wysiłku"

 

Realne niebezpieczeństwo powodziowe skłoniło służby do zorganizowania środków mających posłużyć do potencjalnej ewakuacji. Podstawiono autobusy, które miały posłużyć do opuszczenia zalanych terenów przez ok. 100 mieszkańców. Tymczasem strażacy i wojskowi przystąpili do działań, które szczęśliwie zapobiegły skutkom awarii.

Śmigłowce, wojskowi i strażacy. Nocna akcja w lubuskim

W akcję, która rozpoczęła się w niedzielę ok. 23:00 zaangażowano wojskowe śmigłowce. Żołnierze mieli za zadanie w precyzyjny sposób zrzucić z nich ciężkie worki z piachem, które miały zablokować upływ wody z powstałej wyrwy.

 

- Wezwaliśmy dwa śmigłowce, które cały czas zrzucały na wyrwę, która powstała, tzw. big bagi, czyli ogromne worki z piachem. Te worki czopowały wyrwę, natomiast jeszcze przed tym trzeba było przygotować specjalny stelaż, który strażacy i wojskowi pospawali i zbili z drewna. Ten stelaż uniemożliwiał przeniesienie przez nurt tych ogromnych big bagów, bo inaczej byśmy sobie nie poradzili - relacjonował mł. bryg. mgr inż. Arkadiusz Kaniak.

 

Trwające siedem godzin wspólne działania straży pożarnej i wojska przyniosły oczekiwane efekty. Wyrwa została zabezpieczona, a mieszkańcy mogli bezpiecznie powrócić do swoich domów. Akcja została zakończona o 4:50 nad ranem.

 

ZOBACZ: Fala kulminacyjna przechodzi przez Głogów i okolice. "Trwa walka o wszystko"

 

- W miejscu przerwania wału udało się go zatamować, na szczęście nie nastąpiło zalanie żadnego budynku, nie była potrzebna ewakuacja, pomimo tego, że jest to teren zalewowy - tłumaczył w Polsat News ppor. Wojciech Imbierowicz, dowódca zgrupowania Centrum Szkolenia Artylerii w Nowej Soli.

 

Jak przekazał nam rzecznik lubuskiej PSP, czop który powstał w przepompowni, powinien "wytrzymać" do końca powodzi.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie