"Jest gorzej niż w 1997 roku". Poseł PiS o powodzi w rodzinnej miejscowości

aktualizacja: Polska
"Jest gorzej niż w 1997 roku". Poseł PiS o powodzi w rodzinnej miejscowości
PAP/Michał Meissner
Kamil Bortniczuk opowiedział o obecnej sytuacji w Głuchołazach

- Miasto jest w ruinie pod wieloma względami. Wielu mieszkańców straciło całość lub część dobytku. Wygląda to jak krajobraz wojenny - powiedział w programie "Gość Wydarzeń" Kamil Bortniczuk. Dodał, że "woda była o ponad metr wyższa niż w 1997 roku". - Tego się nie dało przewidzieć, ani temu zapobiec - ocenił.

- Część miasta położona na wzgórzu specjalnie nie ucierpiała. Ja mam to szczęście, że własnie tam mieszkam, ale mam rodzinę i znajomych, którzy mieszkają bliżej rzeki - powiedział w poniedziałkowym "Gościu Wydarzeń" Kamil Bortniczuk, poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz mieszkaniec Głuchołaz.

 

Bogdan Rymanowski zapytał swojego gościa o to, jak obecnie wygląda sytuacja w zalanych Głuchołazach. To jedno z miast w Polsce, gdzie sytuacja powodziowa jest najbardziej dramatyczna.

 

- Miasto jest w ruinie pod wieloma względami. Chodzi o infrastrukturę drogową, chodniki. Jeśli dobrze liczę, woda zerwała lub uszkodziła sześć mostów. Obecnie nie ma żadnego mostu, którym można przejechać samochodem, są jedynie kładki dla rowerzystów i pieszych - zrelacjonował poseł.

 

- Setki mieszkań są zniszczone, bardzo mocno podtopione, niekiedy pod sufit. Niektórzy mieszkańcy, z różnych względów, nie wynieśli mebli na wyższe kondygnacje. W związku z tym zostali pozbawieni całości lub części dobytku - dodał. 

Poseł PiS o Głuchołazach: Wygląda to jak krajobraz wojenny

- Jeszcze wczoraj odwiedzałem rodziców na osiedlu mieszkaniowym, gdzie nie ma prądu ani gazu, ani wody - powiedział Kamil Bortniczuk. - Jeszcze wszystko to było pokryte półmetrową warstwą mułu, miejscami nadal stała woda, a wraz z nią naniesione były konary i śmieci. Wyglądało to jak krajobraz wojenny - dodał poseł. 

 

ZOBACZ: Powódź na południu kraju. Pomagają skazani z aresztów i zakładów karnych

 

Jak wskazał, mieszkańców czeka ciężka praca. - Liczymy tutaj na wielowymiarową pomoc - podkreślił i dodał, że na chwilę obecną "mieszkańcom potrzebne jest wszystko".

Głuchołazy walczą z żywiołem. "Bardzo potrzebna nam woda pitna"

- Bardzo potrzebna nam jest woda pitna, ponieważ większość miasta pozbawiona jest dostępu do bieżącej wody. To się będzie zmieniało, ale nie będzie to łatwe - powiedział poseł. 

 

- Powódź zniszczyła główną magistralę, która przebiegała w okolicach jednego z mostów i z miejsca poboru wody pompowała ją do stacji uzdatniania. Przez to największe źródło wody jest wyłączone z eksploatacji, myślę że na długi czas - wyjaśnił Bortniczuk i dodał, że miasto dysponuje wprawdzie innymi, ale znacznie mniejszymi, źródłami. 

 

ZOBACZ: Dramatyczna sytuacja w Ostrawie. Woda zalewa miasto

 

Poseł podkreślił, że "woda jest absolutnie priorytetem". - Władze miasta mówią, sytuacja ta potrwa co najmniej tydzień. Oprócz tego oczywiście potrzebna nam jest żywność z długim terminem ważności, baterie oraz inne źródła światła ze względu na wyłączenie prądu, a także docelowo również sprzęty AGD. Wiele osób nie będzie miało w najbliższym czasie dostępu do pralki czy lodówki, bo zostały one zalane - wyliczył Bortniczuk. - Jest bardzo wiele ludzkich potrzeb, niezbędnych do codziennego życia - podsumował. 

 

"Powódź groźniejsza" niż ta w 1997 roku. "Wody było znacznie więcej"

Bogdan Rymanowski przytoczył wypowiedź jednego z mieszkańców Głuchołaz, który twierdził, że "rok 1997 to był pryszcz w porównaniu z tym, co dzieje się teraz". 

 

ZOBACZ: Strażacy w walce z wielką wodą. 20 tys. interwencji

 

- Rok 1997 też był bardzo tragiczny dla miasta, zalało bardzo wiele mieszkań, zniszczona została infrastruktura. Niektórych budynków nie udało się odbudować po dzień dzisiejszy. Powodzi z 1997 roku nie lekceważyłbym i nie nazwałbym jej "pryszczem" - ocenił poseł. Dodał jednak, że faktycznie, "ta powódź jest groźniejsza"

 

- Tutaj obiektywnie wody było znacznie więcej. Ona wylała w niedzielę rano, a przez całą sobotę poziom wody był wyższy niż w 1997 roku, co jest też dowodem na to, że pewne lekcje od wtedy zostały odrobione - podkreślił Bortniczuk. - Bardzo mocno podniesiono chociażby mury przeciwpowodziowe, co spowodowało, że taką wodę, jak w 1997, te mury utrzymałyby w korycie. Ta woda była jednak niestety zdecydowanie wyższa, bo ponad metr - dodał.

 

- Tego ani przewidzieć, ani skutecznie uratować miasta przed powodzią się nie dało. To już pytanie do ekspertów, co zrobić, aby takie miasto, jak Głuchołazy, było chronione. Myślę, że to nie będzie łatwe - ocenił. - Niewątpliwie trzeba szukać jakichś rozwiązań. To jest wyzwanie, które stoi teraz przed specjalistami - powiedział. 

 

Poprzednie wydania programu "Gość Wydarzeń" można zobaczyć TUTAJ.

Pola Kajda / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie