Głuchołazy. Mieszkanka o ewakuacji. "To były ułamki sekund"
W Głuchołazach spełnił się jeden z najgorszych scenariuszy. Woda zerwała mosty i wdarła się do miasta. Wiele osób zdążyło się ewakuować, ale ci, którzy zostali w domach mogą teraz liczyć tylko na pomoc śmigłowców. - Zapukało dwóch policjantów (...) zaproponowali pomoc, więc nie wahałam się - opowiadała na antenie Polsat News jedna z ewakuowanych. Dodała, że teraz potrzeba dosłownie wszystkiego.
W niedzielę most tymczasowy na rzece Białej Głuchołaskiej został zerwany przez wezbraną wodę. Zniszczeniu uległa także konstrukcja sąsiadującego z nim mostu docelowego, który był w budowie. Miał być przeprawą w ciągu drogi krajowej nr 40. Kilka godzin wcześniej woda przerwała wał, wlewając się do śródmieścia Głuchołaz.
Jak powiedział w rozmowie z PAP burmistrz Szymkowicz, szczęściem w nieszczęściu było jednoczesne zniszczenie obydwu przepraw. - Obawialiśmy się, że elementy mostu tymczasowego zawieszą się na konstrukcji budowanego mostu i w ten sposób powstanie tama, która skieruje całość wody na miasto - mówił.
Głuchołazy. Woda zerwała dwa mosty i zalała miasto
- Na szczęście woda zerwała jednocześnie obydwa mosty i woda rzeki nie ma już przeszkód, by płynąć dalej. Obecnie zalane jest śródmieście z rynkiem, część zdrojowa miasta i okolice. Zagrożony jest budynek szpitala powiatowego przy ulicy Skłodowskiej. Jednak w tej chwili widać, że wody już w mieście nie przybywa. Znacznie gorzej jest we wsiach koło Głuchołazów, gdzie w niektórych domach ludzie czekają na dachach na ewakuację - powiedział Szymkowicz. Osoby potrzebujące ewakuacji powinny wywiesić w widocznym miejscu białą flagę.
ZOBACZ: Most w Głuchołazach zniszczony. Jest nagranie momentu zerwania
Samorządowiec przyznał, że aktualnie sporym problemem jest brak bieżącej wody. - Ludzie nie mają na czym przygotować posiłków, mogą mieć problem z utrzymaniem higieny. Wielu z nich będzie musiało usunąć pozostałości po wodzie. Dlatego prosimy o dostawy wody butelkowanej, suchej żywności, środków higienicznych od papieru toaletowego po nawilżane chusteczki czy środki do odkażania. Przyda się każdy dar - powiedział burmistrz.
Jako punkt odbioru pomocy wskazał szkołę nr 3 przy ulicy Słowackiego, gdzie obecnie mają także schronienie ewakuowani mieszkańcy. Młodzież szkolna w placówkach szkolnych i przedszkolach na trenie Głuchołaz do wtorku będą miały przerwę w zajęciach.
Ewakuacja w Głuchołazach. "To była dosłownie ostatnia chwila"
W szkole przebywa m.in. pani Maja Walczak, która zdążyła opuścić swój dom na chwilę przed tragedią. Na antenie Polsat News opowiedziała, jak wyglądała ewakuacja w Głuchołazach w niedzielę nad ranem. - Zapukało dwóch policjantów powiedzieli, że jest ewakuacja i czy chce z nimi pójść. Powiedziałam, że tak, ale nie jestem w stanie dotrzeć, tam gdzie stoi autobus i ludzie. Zaproponowali mi pomoc, więc nie wahałam się - mówiła kobieta.
- Wzięłam wszystko, co miałam pod ręką i jesteśmy na szczęście już bezpieczni - dodała. Kobieta przyznała, że już w trakcie ewakuacji sytuacja w okolicy jej zamieszkania była nieciekawa.
Wideo: Mieszkanka miejscowości Głuchołazy opowiada o ewakuacji
- Naszą ulicą płynął kontener, więc już samo to przeraża. To była dosłownie ostatnia chwila, żebym wyszła z tego mieszkania razem z małym dzieckiem - przekazała i przyznała, że mieszkańcy popełnili błąd, że nie chcieli wcześniej opuścić swoich domów. - Gdybym wiedziała wcześniej, że tak będzie... Gdyby mówili, że może nadejść tak czarny scenariusz, jaki mamy teraz, to nie byłoby mnie już nawet w Głuchołazach - stwierdziła.
Maja Walczak przyznała, że w 1997 roku sytuacja wyglądała podobnie, dlatego mieszkańcy sądzili, że zarówno służby jak i samorządowcy są lepiej przygotowani i nie dojdzie do zalania miasta. - Mieliśmy poszerzane i rzeki i te korytarze, no nikt się nie spodziewał, że to będzie aż tak mocne - przekazała.
Kobieta przyznała, że nie wie, co będzie dalej. - Mieszkanie w kredycie... Miejmy nadzieję, że może go nie zaleje, ale jest tuż przy rzece, więc szanse są marne - powiedziała.
Czego potrzebują ewakuowani w Głuchołazach? Mieszkanka: Wszystkiego
Rozmówczyni Agnieszki Milczarz poinformowała, że w nocy obserwowała rozwój sytuacji i "wyglądało to źle". - Wczoraj postanowiłam wywieźć auto pod supermarket. Udało mi się je uratować - powiedziała. Pytana, czego potrzebuje przyznała, że wszystkiego.
- Nie mamy środków do mycia się, ręczników, środków czystości, dziecko nie ma pampersów, bo to była bardzo szybka akcja, to były ułamki sekund jak musiałam wyjść. Zapomniałam po prostu zabrać najpotrzebniejszych rzeczy - mówiła.
ZOBACZ: Woda przelewa się przez wały w Głuchołazach. Burmistrz: Ewakuujcie się. Toniemy
Dodała, że otrzymała łóżeczko dla dziecka. - Jestem w szoku, jak ludzie są cudowni, jak potrafią pomóc. Wcześniej brakowało materacy, ale dowożą cały czas. Co chwilę, ktoś coś dowozi - mówiła.
Głuchołazy są zalane do tego stopnia, że normalna ewakuacja nie jest już możliwa. Ci, którzy zostali w domach mogą zostać uratowani jedynie przez helikoptery. Osoby, które potrzebują pomocy powinny wywiesić na dachu, w widocznym miejscu białą flagę.
Czytaj więcej