Naukowcy rozwiązali zagadkę. Chodzi o "niezidentyfikowany obiekt sejsmiczny"

Świat Agata Sucharska / mak / Polsatnews.pl
Naukowcy rozwiązali zagadkę. Chodzi o "niezidentyfikowany obiekt sejsmiczny"
David Goldman / AP
Roztapiający się lodowiec na Grenlandii

Oderwanie się gigantycznej części grenlandzkiego lodowca wywołało 200-metrową falę, która wprawiła Ziemię w wibrację na dziewięć dni. Do takich wniosków doszedł międzynarodowy zespół naukowców współpracujący z duńską armią nad wyjaśnieniem zagadki sejsmicznej anomalii sprzed roku.

Do nietypowego zjawisko doszło we wrześniu ubiegłego roku - czujniki sejsmologiczne na całym świecie nagle zaczęły odbierać pojawiający się co 90 minut sygnał. Normalnie sygnał pojawia się, gdy dochodzi do trzęsienia ziemi, ale trwa on tylko chwilę i nie jest regularny. A ten powtarzał swoją regularną sekwencję przez dziewięć dni. To nie mieściło się w głowach naukowców. 

 

- Kiedy koledzy po raz pierwszy zauważyli ten sygnał w zeszłym roku, w niczym nie przypominał trzęsienia ziemi. Nazwaliśmy go "niezidentyfikowanym obiektem sejsmicznym" - wspomina dr Stephen Hicks z University College London, jeden z naukowców biorących udział w projekcie, którego cytuje BBC.

Ziemia wibrowała przez kilka dni. Naukowcy wskazują winnego 

Tajemnicza wibracja Ziemi zmotywowała zespoły z różnych państwa na świecie do zorganizowania naukowego śledztwa w tej sprawie. Współpracowali przy nim nie tylko naukowcy, ale także w sprawę włączyła się duńska armia. Wszystko dlatego, że "efekt domina" rozpoczął się na należącym do ich kraju terytorium - Grenlandii, a dokładnie w fiordzie Dickson we wschodniej jej części. 

 

Zespół wykorzystał dane sejsmiczne, aby ustalić lokalizację źródła sygnału. Później przeanalizowali mapy satelitarne i zdjęcia fiordu, które zostały wykonane przez duńską marynarkę wojenną tuż przed pojawieniem się sygnału. Porównanie zdjęć przed i po zdarzeniu ujawniło, że góra zawaliła się i zmiotła część lodowca do wody.

 

ZOBACZ: Grenlandia. Na lodowcu spadł deszcz. "To pierwszy znany przypadek"

 

W wyniku osunięcia się lodu i skał z grenlandzkiego lodowca doszło do niespotykanego dotąd zjawiska - gigantycznego tsunami, które uwięzione w wąskim fiordzie poruszało się przez dziewięć dni.

 

Było to 25 milionów metrów sześciennych skał - to objętość odpowiadająca masie 25 wieżowców Empire State Building. Gdy odłamek lodowca uderzył w wodę powstało gigantyczne tsunami z falą o wysokości 200 metrów. 

Gigantyczne tsunami na Grenlandii. Nietypowe zachowanie fali

Zazwyczaj fale tsunami, wywołane głównie przez podwodne trzęsienia ziemi, rozpraszają swoją energię w ciągu kilku godzin na otwartym oceanie. Tym razem jednak fala nie miała takiej możliwości.

 

Jak wyjaśnia dr Thomas Hicks, badacz tego zjawiska, "osuwisko miało miejsce około 200 km w głąb lądu od otwartego oceanu, a systemy fiordów są bardzo złożone, co uniemożliwiło fali rozproszenie energii". 

 

ZOBACZ: Grenlandia coraz zieleńsza. Naukowcy ostrzegają przed konsekwencjami

 

Zespół naukowców stworzył model, który pokazał, jak fala zamiast się rozproszyć, poruszała się tam i z powrotem w zamkniętym fiordzie przez ponad tydzień. - Nigdy wcześniej nie zaobserwowaliśmy tak dużego ruchu wody przez tak długi czas - podkreślił dr Hicks.

 

Naukowcy są zdania, że osuwisko zostało wywołane wzrostem temperatury na Grenlandii, co doprowadziło do stopnienia lodowca u podnóża góry. - Ten lodowiec podtrzymywał masyw skalny, ale stał się tak cienki, że przestał pełnić swoją funkcję. To pokazuje, jak zmiany klimatyczne wpływają na te obszary - wyjaśnił dr Hicks.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie