Kierował akcją podczas powodzi tysiąclecia. Porównuje sytuację pogodową

Polska
Kierował akcją podczas powodzi tysiąclecia. Porównuje sytuację pogodową
PAP/Krzysztof Cesarz, Polsat News
Zagrożenie powodziowe w Polsce. Bogdan Zdrojewski o "powodzi tysiąclecia"

- Dziś jesteśmy w innej sytuacji niż w 1997 r. Premier reaguje przed powodzią, a nie w czasie, czy po. Mamy 2 tys. punktów obserwacyjnych nowej jakości, które pozwalają lepiej monitorować sytuację w obszarze najważniejszych rzek. Jest też suchy zbiornik Racibórz - mówił w Polsat News Bogdan Zdrojewski. 27 lat temu polityk jako prezydent Wrocławia kierował akcją przeciwpowodziową w mieście.

W lipcu 1997 roku południową i zachodnią Polskę, a także Czechy, wschodnie Niemcy, północno-zachodnią Słowację oraz wschodnią Austrię nawiedziła tzw. powódź tysiąclecia. Na terenie Polski zginęło wówczas 56 osób, a szkody oszacowano na ok. 3,5 mld dolarów (ponad 13 mld zł).

Nadciągają ulewy. B. Zdrojewski: Jest inaczej niż w 1997 r.

Trudna sytuacja powodziowa panowała m.in. we Wrocławiu. Akcją przeciwpowodziową w mieście kierował wówczas jego ówczesny prezydent, a obecny europoseł z ramienia KO, Bogdan Zdrojewski. Na antenie Polsat News polityk porównywał obecną sytuację pogodową i zagrożenie powodziowe w południowej i zachodniej Polsce, do sytuacji sprzed 27 lat.

 

Wideo: Były prezydent Wrocławia wspomina powódź tysiąclecia

Jak zauważył, w 1997 r. prognozy pogody nie przystawały do tego, co ostatecznie miało miejsce. - Było zdecydowanie gorzej. Przede wszystkim prognozy były uspokajające. Czasami wypowiedzi niektórych były lekceważące, natomiast powódź była absolutnie powodzią tysiąclecia - podkreślił Zdrojewski.

 

- Dziś jesteśmy w innej sytuacji. Po pierwsze premier reaguje przed powodzią, przed zagrożeniem, a nie w czasie, czy też po. Po drugie mamy 2 tys. punktów obserwacyjnych nowej jakości, które pozwalają lepiej monitorować sytuację w obszarze najważniejszych rzek, czyli: Nysy Kłodzkiej oraz Odry. Trzeci element - mamy suchy zbiornik Racibórz, którego wcześniej nie było, a który pozwala na zminimalizowanie wielkiej fali płynącej w kierunku Opola i Wrocławia. To jest bardzo ważny element - wyliczył.

 

Europoseł wspomniał również, że "mamy system monitorowania pomiędzy nami a Czechami". - Wtedy, pamiętam, zaliczyliśmy bardzo duży zrzut ze zbiornika czeskiego wprost na Kotlinę Kłodzką - dodał. 

IMGW: Zagrożenie powodziowe w Polsce. "Nie czuję się spokojnie"

- Nie czuję się spokojnie. Specjalnie wyszedłem bardzo wcześnie rano, żeby zobaczyć, jak wygląda stan gruntów. Jak ta woda jest przez grunt odbierana. Muszę powiedzieć, że obserwacja wszystkich elementów wału, całego systemu węzła wrocławskiego, ale i nie tylko, musi być przedmiotem szczególnej troski - przyznał Zdrojewski.

 

- Trzeba pamiętać, że jeżeli mamy opady, które trwają 3,4 czy 5 dni, mają charakter ciągły, mogą doprowadzić do przekształcenia takiego wału w gąbkę. Pojawią się sączki, może nastąpić lokalne przerwanie - podkreślił.

 

ZOBACZ: W budynkach wyłączono windy. Wrocław szykuje się na ulewy

 

Jak zaznaczył europoseł, "przy takich opadach największe zagrożenie jest w rejonach podgórskich, gdzie woda pojawia się nie tylko bardziej niespodziewanie, ale ma też dużo większą siłę niszczenia".

 

Przypomnijmy: Według prognoz w ciągu najbliższych dni ulewne deszcze mogą spowodować powodzie na południu Polski. IMGW poinformował w piątek o przewidywanym przekroczeniu stanów wody, zarówno ostrzegawczych, jak i alarmowych.

 

W województwach dolnośląskim, opolskim i śląskim od czwartku do niedzieli prognozowana jest suma opadów sięgająca nawet 150 l/mkw. Wydano ostrzeżenia trzeciego stopnia przed intensywnymi opadami na terenie województw dolnośląskiego, opolskiego, śląskiego i małopolskiego.

nn/ sgo
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie