"Wyrażam oburzenie". I prezes Sądu Najwyższego odpowiada premierowi
"Wyrażam oburzenie zapowiedzią ataku na niezależność władzy sądowniczej" - napisała I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska w związku z zapowiedzią zmian w sprawie sędziów, określanych przez rządzących neo-sędziami. "Znaleźliśmy się w sytuacji, w której premier akceptuje haniebne propozycje prześladowań i upokarzania sędziów" - oświadczyła Manowska.
"Planowane przez rząd regulacje mają retroaktywnie kwalifikować podejmowane na podstawie prawa i związane ze sprawowaniem wymiaru sprawiedliwości działania dużej grupy sędziów jako przesłankę uzasadniającą łamanie Konstytucji oraz stosowanie względem nich drastycznych sankcji dyscyplinarnych i karnych" - stwierdziła w wydanym w czwartek stanowisku I prezes Sądu Najwyższego.
Małgorzata Manowska określiła działania rządzących mianem "represji".
Zmiany w sądownictwie. Małgorzata Manowska zabrała głos
"Jedną grupę sędziów, określanych przez ministra sprawiedliwości - na podstawie nieznanych kryteriów - jako osoby, które 'brały udział w budowie porządku niedemokratycznego w Polsce', rząd zamierza - na zasadach swoistej odpowiedzialności zbiorowej - karać natychmiastowym usunięciem z zajmowanego stanowiska sędziowskiego" - napisała sędzia.
Zaznaczyła, że "drugą grupę represjonowanych stanowić mają sędziowie, którzy zostali powołani lub awansowani na wyższe stanowiska sędziowskie po roku 2018, a minister Bodnar uznaje ich za osoby, które 'dostały ten awans tylko dlatego, że miały nieprzepartą wolę awansowania w strukturze sądownictwa'".
ZOBACZ: Nieoficjalnie: Ryszard Czarnecki i jego żona usłyszeli zarzuty
"Ci sędziowie według ministra Adama Bodnara będą mogli uniknąć odpowiedzialności dyscyplinarnej pod warunkiem złożenia samokrytyki polegającej na oświadczeniu, że wzięcie udziału w ustawowo określonej procedurze awansowej stanowiło 'ich błąd życiowy'. Niezłożenie tej samokrytyki narażać będzie sędziów na prześladowania, które prowadzić będzie specjalny organ kolegialnego rzecznika dyscyplinarnego pod nazwą 'Konsylium Dyscyplinarne', które miałoby oceniać sędziów uznanych przez władze za podejrzanych" - stwierdziła Manowska.
Małgorzata Manowska: To hańba
W opinii pierwszej prezes "już same zapowiedzi tych represji ze strony rządu względem sędziów stanowią brutalny atak na niezawisłość sędziowską, a ich realizacja będzie oznaczała destrukcję wymiaru sprawiedliwości. "Represje te dotknąć mogą grupy ponad 3 tysięcy sędziów, którzy z powodzeniem przeszli prawem określoną procedurę awansową. Zapowiedziane działania porównać można jedynie z represjami, jakie spotkały sędziów w okresie stanu wojennego ze strony reżimu komunistycznego" - oświadczyła Manowska.
"Proponowana przez rząd instytucja 'samokrytyki' w sposób oczywisty kojarzy się z okresem stalinowskiego terroru i hańbą jest, że miałaby ona być stosowana wobec sędziów powołanych do pełnienia urzędu zgodnie z uchwalonymi przez parlament przepisami prawa" - oceniła sędzia.
ZOBACZ: Czarnecki wyprowadzony z prokuratury. Tak zareagował na zatrzymanie
Zdaniem Manowskiej "hańbą są również pojawiające się zapowiedzi tworzenia 'komisji weryfikacyjnych', którym nie podlegali nawet sędziowie dopuszczający się komunistycznych zbrodni sądowych". "W oczywisty sposób propozycje te stanowią rażące pogwałcenie zarówno zasady podziału władz jak i gwarancji niezależności sądów i niezawisłości sędziów" - napisała.
Małgorzata Manowska odpowiada premierowi: Próbuje zastraszyć
"Znaleźliśmy się w sytuacji, w której premier nie tylko akceptuje haniebne propozycje prześladowań i upokarzania sędziów, ale dodatkowo próbuje zastraszać pierwszego prezesa Sądu Najwyższego wszczęciem postępowania karnego za stosowanie przepisów ustawy i stara się uniemożliwić wybór prezesów kierujących pracą izb Sądu Najwyższego" - oświadczyła Manowska.
Jej zdaniem Donald Tusk "wywiera presję na niezależnych sądach zapowiadając drastyczną redukcję budżetów instytucji wymiaru sprawiedliwości, które stoją na przeszkodzie jego autorytarnym dążeniom" i "zapowiada łamanie prawa w celu osiągania swoich politycznych celów, dla niepoznaki określanych mianem 'przywracania praworządności'".
"Działania te postrzegam jako atak na niezależność władzy sądowniczej realizowany m.in. przez zastraszenie i antagonizację środowiska sędziowskiego oraz upokarzanie sędziów w oczach opinii publicznej celem podporzadkowania sądów władzy wykonawczej" - stwierdziła pierwsza prezes.
ZOBACZ: Nowe informacje o stanie zdrowia Ziobry. "Wytrwale przechodzi rehabilitację"
"Mam świadomość, że wymiar sprawiedliwości w Polsce od dawna znajduje się pod presją polityków i wiele jego aspektów wymaga naprawy, dlatego apelowałam w przeszłości i apeluję dzisiaj do wszystkich podmiotów, którym przysługuje inicjatywa legislacyjna a które nie godzą się na niszczenie niezależności sądów w sposób zapowiedziany 6 września br. o podjęcie działań, przy udziale przedstawicieli całego środowiska sędziowskiego, rzeczywiście zmierzających do zakończenia trwającego konfliktu, który jest destrukcyjny dla wymiaru sprawiedliwości i dla obywateli" - napisała Manowska.
Adam Bodnar zapowiada zmiany. Wskazał trzy grupy sędziów
W piątek, 6 września premier Donald Tusk i minister sprawiedliwości Adam Bodnar przedstawili założenia do projektu ustawy regulującej status sędziów tzw. neosędziów - czyli sędziów powołanych w oparciu o przepisy dotyczące Krajowej Rady Sądownictwa, uchwalone w grudniu 2017 r. (weszły w życie w 2018 r.).
Pierwsza grupa - jak tłumaczył Adam Bodnar - to "osoby, które niespecjalnie miały wybór". - Skończyły Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury, zrobiły asesurę i nie miały do wyboru innej Krajowej Rady Sądownictwa, zostały poddane ocenie KRS i zostały sędziami - powiedział. Wskazał, że w odniesieniu do tej grupy - około 1,6 tys. osób - "ustawa określi, że te osoby mają status sędziów powołanych zgodnie z konstytucją".
ZOBACZ: PiS połączy się z Suwerenną Polską? Sebastian Kaleta: Sami się zastanawiamy
- Jednak mamy grupę osób, które zdecydowały się na awans po 2018 roku (...). W tym przypadku zostaną wyszczególnione dwie grupy. Jedna - to osoby, które łączy tzw. wspólne przedsięwzięcie. One w sposób być może świadomy, być może nie, tak naprawdę brały udział w budowie porządku niedemokratycznego w Polsce. Nie tylko ze względu na to, że przyjęły awans, ale ze względu na to, że obejmowały później różne funkcje w wymiarze sprawiedliwości: zostawali prezesami sądów, rzecznikami dyscyplinarnymi, przewodniczącymi wydziałów, zasiadali w SN - mówił minister.
"Awanse zostaną cofnięte". Rząd szykuje zmiany względem sędziów
Jak podkreślił, celem ustawy będzie, że "po trzech miesiącach od wejścia w życie ustawy te osoby wracają na wcześniej zajmowane stanowisko". - Awans zostanie cofnięty - zapowiedział.
Z kolei ostatnia grupa to "osoby, które dostały ten awans, ale tylko dlatego, że miały nieprzepartą wolę awansowania w strukturze sądownictwa". - W tym przypadku przewidujemy wprowadzenie instytucji "czynnego żalu". Jeśli złożą oświadczenie i powiedzą, że to był ich błąd życiowy, to dobrowolnie wracają do sądu, w którym wcześniej orzekali, ale w stosunku do nich nic więcej się nie dzieje, mogą od następnego dnia startować w nowych konkursach i ubiegać się o funkcjonowanie na nowych zasadach. W pewnym sensie uznajemy ich, że są rozgrzeszeni - powiedział.
Według szacunków MS - jak mówił Bodnar - osób określanych, jako połączonych "wspólnych przedsięwzięciem" może być 500, a z drugiej grupy - 900. - Ale te 500 osób, które tworzyły porządek niedemokratyczny, będzie podlegało też odpowiedzialności dyscyplinarnej. Zostanie stworzony specjalny organ pełniący funkcję kolegialnego rzecznika dyscyplinarnego i te osoby zostaną ocenione z punktu widzenia naruszenia zasad etyki sędziowskiej - informował minister.
Czytaj więcej