Europoseł KO o "czynnym żalu": To jest wyciągnięcie ręki

Polska
Europoseł KO o "czynnym żalu": To jest wyciągnięcie ręki
Polsat News
Michał Wawrykiewicz w programie "Gość Wydarzeń"

Europoseł KO Michał Wawrykiewicz uważa, że "czynny żal", który mają wyrazić sędziwie KRS, to "wyciągnięcie ręki" do tych, którzy łamali prawo. - Uczestniczyli w budowaniu tego antykonstytucyjnego systemu. Teraz muszą ponieść konsekwencje - skomentował w "Gościu Wydarzeń".

Michał Wawrykiewicz został zapytany o zmiany w KRS-ie, które zdaniem rządzących mają przynieść naprawdę praworządności w Polsce. - Podpisu prezydenta na pewno nie będzie, natomiast taką narrację słyszeliśmy przez osiem lat. Ona poddana została weryfikacji europejskich trybunałów, polskich sądów i nie wytrzymała tej weryfikacji. PiS zbudował gigantyczne, monstrualne, państwo bezprawia - uważa europoseł. 

 

ZOBACZ: Kancelaria prezydenta reaguje na propozycje rządu. "Obrażają rozum"

 

Jego zdaniem nie trzeba jednak czekać, aż zakończy się kadencja Andrzeja Dudy. - Są dwa możliwe rozwiązania. Można już teraz uchwalać te ustawy i kłaść na biurko prezydenta w oczekiwaniu na jego decyzję, wiadomo jaka ona będzie - albo odmowa podpisu, albo odesłanie do trybunału Julii Przyłębskiej, ale będą one już gotowe i będzie można je ponownie uchwalić. Albo można wstrzymać się z uchwaleniem tych ustaw jeszcze 332 dni - stwierdził. 

Michał Wawrykiewicz o "czynnym żalu": To wyciągnięcie ręki

Największe emocje spośród zaprezentowanych przez rząd zmian, wzbudził tzw. czynny żal, który mieliby wyrazić niektórzy sędziowie, nazywani neo-sędziami. Pozwoliłoby to im na pozostanie na dotychczasowych stanowiskach. - To jest wręcz wyciągnięcie ręki dla tych, którzy łamali prawo - stwierdził Wawrykiewicz.

 

Według niego to, że łamali oni prawo jest "oczywiste". - Dlatego, że uczestniczyli w budowaniu tego antykonstytucyjnego systemu. Pamiętajmy, co się wydarzyło. Od 2018 roku ten system był budowany konsekwentnie, a ci, którzy w nim uczestniczyli pomagali PiS w budowaniu tego państwa bezprawia - podkreślił. 

 

ZOBACZ: Wejście do siedziby KRS. Prokuratura Krajowa komentuje

 

Prowadzący Dariusz Ociepa zapytał, co z sędziami, którzy pracowali wówczas w KRS, ale nie mieli z tego żadnych osobistych korzyści. - Od samego początku środowiska prawnicze mówiły o tym, że to jest niekonstytucyjne rozwiązanie. Jeżeli ktoś będzie brał w tym udział, będzie uczestniczył w niekonstytucyjnym zamachu na państwo polskie, na ustrój. Wszyscy ci, którzy wzięli w tym udział, mieli tego świadomość. Teraz muszą ponieść tego konsekwencje - odpowiedział. 

 

- Instytucja czynnego żalu wychodzi im naprzeciw. W momencie, gdy składają takie oświadczenie, że popełnili błąd, to tak naprawdę nie ponoszą żadnych negatywnych konsekwencji. Mogą też nie składać takiego oświadczenia i poddać się postępowaniu dyscyplinarnemu i poddać się wyrokowi dyscyplinarnego sądu. Nie ma takiego obowiązku - dodał. 

Wyroki sędziów KRS pozostaną w mocy. "Fikcja prawna" 

Polityk zapewnił, że postępowaniem będzie zajmował się niezawisły i bezstronny sąd dyscyplinarny. - Jeśli ci niezawiśli sędziowie uznają, że osoby, które startowały do wyższych instancji poprzez KRS, popełniły delikt dyscyplinarny, czyli sprzeniewierzyły się przysiędze sędziowskiej, to zostaną ukarani. Jeśli nie to będą uniewinnieni. Myślę, że to jest absolutnie fair rozwiązanie - podkreślił. 

 

- Nie mamy wątpliwości, że te osoby zostały powołane w sposób wadliwy. One nie mają statusu sędziego - wskazał. Powołał się przy tym na opinię konstytucjonalisty Ryszarda Piotrowskiego, w której podkreślał, że jeśli nie ma legalnie powołanej KRS, to wszelkie prezydenckie nominacje są nieważne

 

 

Jak zauważył prowadzący, ich wyroki są jednak zachowane w mocy. - Tu jest przyjęta pewnego rodzaju fikcja prawna dla dobra obywateli. Dla dobra obrotu prawnego i bezpieczeństwa. Obywatele i strony procesów nie mogą ponosić negatywnych konsekwencji tego szaleństwa, które się działo z polskim ustrojem. Przede wszystkim trzeba chronić ludzi nie można unieważnić dziesiątek milionów wyroków sądu - wyjaśnił. 

 

Wawrykiewicz wskazał również, ile będzie trwał proces naprawy praworządności w Polsce. - Ten proces będzie trwał około dwóch lat od momentu wejścia w życie ustawy - przekazał.

Zmiany w Sądzie Najwyższym. Sędziów czekają postępowania dyscyplinarne

Do zawodu mają też wrócić sędziowie w stanie spoczynku. - Myślę, że to może być spora grupa, dlatego, że wiele osób odeszło z zawodu sędziowskiego w czasach represji, który stosował aparat PiS-u i to odchodzili sędziowie w sile wieku i mogliby wrócić - powiedział. 

 

Reforma sądownictwa ma objąć również Sąd Najwyższy, w którym ma zostać zlikwidowana Izba Odpowiedzialności Zawodowej i Izba Kontroli Nadzwyczajnej. Likwidacja tej drugiej ma doprowadzić również do likwidacji instytucji skargi nadzwyczajnej.

 

ZOBACZ: Prokuratura Krajowa wszczyna śledztwo. Chodzi o Małgorzatę Manowską

 

- Taki jest pomysł ze względu na to, że to jest instrument, który miał służyć politycznym celom. (...) Skargi nadzwyczajne były wytaczane w taki sposób, żeby zaszkodzić politycznym przeciwnikom - tłumaczył europoseł. 

 

Polityk przypomniał, że postępowania dyscyplinarne czekają również wszystkich "neo-sędziów" w SN, w tym Małgorzatę Manowską. - Ja bym jej nie nazwał I prezesem, tylko osobą, która pełni tę funkcję w sposób całkowicie nielegalny - skomentował. 

 

Wcześniejsze odcinki programu "Gość Wydarzeń" dostępne TUTAJ.

Agata Sucharska / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie