"Szpieg" Putina nie zginął z przyczyn naturalnych. Sprawę zgłoszono na policję

Świat Aleksandra Boryń / Polsatnews.pl
"Szpieg" Putina nie zginął z przyczyn naturalnych. Sprawę zgłoszono na policję
Facebook/OneWhale
w ostatnich dniach znaleziono ciało walenia, który miał być szpiegiem Putina

Organizacje broniące praw zwierząt poinformowały, że to strzały z broni palnej zabiły walenia białucha Hvaldimira. Teraz domagają się śledztwa. Ssak zyskał sławę, po tym jak kilka lat wcześniej został odnaleziony w norweskich wodach z kamerą GoPro i uprzężą, która była własnością Rosji. Wówczas pojawiły się podejrzenia, że jest szpiegiem Putina. Moskwa nigdy nie zdementowała tych doniesień.

2 września biały wieloryb został znaleziony martwy w zatoce na południowo-zachodnim wybrzeżu Norwegii. Marine Mind, organizacja, która od wielu lat śledziła losy ssaka przekazała, że został on odnaleziony ok. godziny 14:30 czasu lokalnego.

Nie żyje wieloryb Hvaldimir

- Na miejscu nie znaleziono nic, co mogłoby wskazywać na przyczynę śmierci - powiedział agencji AFP dyrektor Marine Mind Sebastian Strand. - Widzieliśmy ślady, ale jest za wcześnie, aby powiedzieć, skąd się pojawiły - przekazał i dodał, że niektóre z nich "były prawdopodobnie spowodowane przez ptaki morskie". 

 

ZOBACZ: Rosja atakuje Ukrainę. Polska poderwała myśliwce

 

Informacje o śmierci Hvaldimira wstrząsnęły światem morskim, bowiem był jednym z najbardziej znanych wielorybów na świecie. Sławę zyskał w 2019 roku, gdy po raz pierwszy został zauważony w norweskich wodach. Wówczas miał na sobie kamerę GoPro oraz uprzęż z podpisem, że jest ona własnością Rosji.

 

Pojawiły się wtedy podejrzenia, że zwierzę mogło zostać specjalnie przeszkolone, aby szpiegować dla Putina. Wcześniej podobna historia dotyczyła delfinów, które przeszły szkolenie do celów wojskowych i stanowiły jedno ze źródeł wywiadu Moskwy. Stąd również imię "Hvaldimir", które jest połączeniem norweskiego słowa oznaczającego waleń ("hval") i imienia prezydenta Rosji. 

"Szpieg" Putina miał zostać zabity

Teraz okazuje się, że waleń nie zginął z przyczyn naturalnych. W środę organizacje broniące praw zwierząt poinformowały, że to strzały z broni palnej zabiły walenia białucha.

 

Stowarzyszenia NOAH i One Whale zajmujące się ssakami morskimi przekazały, że złożyły skargę na norweską policję i domagają się wszczęcia "śledztwa kryminalnego".

 

ZOBACZ: Wieloryb zaatakował łódź z ludźmi. Nagranie obiegło sieć

 

- Miał wiele ran postrzałowych - powiedziała w rozmowie z agencją szefowa One Whale Regina Crosby Haug. "Obrażenia na ciele wieloryba są alarmujące i mają charakter, który nie może wykluczyć czynu przestępczego, to szokujące" - przekazała z kolei w oświadczeniu dyrektor NOAH Siri Martinsen.

 

Ciało walenia zostało przewiezione w poniedziałek do lokalnego oddziału Norweskiego Instytutu Weterynaryjnego. Tam ma zostać wykonana autopsja, która wskaże dokładną przyczynę zgonu. Rzeczniczka instytutu przekazała, że pełny raport będzie gotowy w ciągu trzech tygodni. 

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie