Musi udowadniać, że nie jest bezdomnym alkoholikiem

Polska
Musi udowadniać, że nie jest bezdomnym alkoholikiem
Interwencja
Pan Marcin codziennie udowadnia, że nie jest swoim bratem alkoholikiem

Pan Marcin z Poznania od wielu miesięcy musi wciąż udowadniać, że nie jest bezdomnym alkoholikiem. Tożsamość 48-latka została skradziona przez jego o trzy lata starszego brata. Ten używa danych podczas kontroli przez policję, straż miejską, wizyt w izbie wytrzeźwień i w szpitalnych oddziałach ratunkowych. Materiał "Interwencji".

- Wezwanie miałem, żeby za tydzień stawić się na komisariat. Prowadziła moją sprawę pani Karolina, mówi: panie Marcinie, kradło się w Biedronkach. Zaprzeczyłem. Pokazałem zdjęcie brata, a ona wyszła i wróciła po pół godzinie i mówi, że faktycznie, ci koledzy, co spisywali, to wskazali na brata - wspomina pan Marcin i dodaje: - Jak się wchodzi na moje internetowe konto pacjenta, widać wizyty na SOR: "epizod depresyjny", "toksyczne skutki działania alkoholu, etanol", "zaburzenia psychiczne, spowodowane używaniem alkoholu".

 

Codzienność pana Marcina to udowadniane urzędom, instytucjom i szpitalom, że to nie on korzystał z ich usług.

Brat ukradł mu tożsamość. Codziennie musi to udowadniać

W jednym ze szpitali, gdzie trafił jego brat, usłyszał, że placówka złożyła doniesienie do prokuratury w sprawie popełnienia przestępstwa. "Nic na razie nie wiem, co dalej".

 

ZOBACZ: "Interwencja". Kobieta poszła do szpitala usunąć wyrostek. Pięć dni później zmarła

 

Na izbie wytrzeźwień pan Marcin dowiedział się, że jego nazwisko zostało wpisane do wewnętrznej bazy danych, by sytuacja nie powtórzyła się. W dodatku pokazano mu karteczkę wiszącą w ogólnodostępnym miejscu dla pracowników, na której widnieją jego dane:

 

- Można zobaczyć, jak tam ta karteczka?

- Chwila, bo jest ochrona danych osobowych…

- Ale to są pana dane osobowe.

- Ale dostał pan od tego momentu jakieś wezwanie…

- Nie.

- No bo to jest wszystko w  komputerze u nas. Proszę poczekać…

- Proszę, cały czas kartka wisi.

 

To fragment odpowiedzi jednego ze szpitali, w którym pacjentem był brat pana Marcina i tam podał jego dane:

 

"Do SOR niejednokrotnie trafiają pacjenci, u których tożsamość jest niemożliwa do ustalenia w momencie rejestracji. Pacjent w takiej sytuacji widnieje w systemie jako NN, płeć, ok. XX lat (…). W przypadku wyczerpania wszelkich możliwości danych ze strony personelu SOR, zwracamy się o pomoc do policji, aby w przy pomocy swojej bazy danych ustalić tożsamość pacjenta."

 

ZOBACZ: "Interwencja": Wini lekarza za śmierć córki. Szpital złożył zawiadomienie na matkę

 

- Na każdym etapie spotykaliśmy się ze współczuciem, ale też z niemożnością wobec luki, jaka jest w prawie. Policja zawierza delikwentowi, biorąc od niego ustne zobowiązanie, że jest tym, kim jest, tak samo robią ratownicy - przyznaje pani Anna, żona pana Marcina.

Wszyscy wierzą oszustowi

Jak to możliwe, że nikt nie weryfikuje podawanych przez brata pana Marcina danych osobowych? To tłumaczenie poznańskiej policji:

 

- Ta sprawa policjantom z poznańskiego Grunwaldu jest bardzo dobrze znana. Podczas interwencji w sklepie legitymowali mężczyznę, który nie musiał mieć przy sobie żadnego dokumentu. Podczas tych działań on podawał bardzo precyzyjnie dane osobowe: PESEL, wszystkie informacje. Policjanci te dane sprawdzają w systemie, gdzie taka osoba jest zarejestrowana i okazało się, że ten mężczyzna był łudząco podobny do swojego brata i podawał dane swoje brata - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

 

ZOBACZ: "Interwencja": Przyszły lekarz ofiarą wypadku. Nagranie podważa ustalenia śledczych

 

- Oni absolutnie nie są podobni. Ja bym w życiu nie powiedziała, że to są bracia, inna budowa ciała, wzrost, waga - ocenia pani Katarzyna, znajoma pana Marcina.

 

Jak się jednak okazuje, weryfikacja podawanych danych przebiega pobieżnie albo wcale.

 

A to, co raz zostanie wpisane w system medyczny, nie tak łatwo potem wykasować…

 

ZOBACZ: "Interwencja". Policja umorzyła postępowanie, podpalacz wrócił

 

- Jedynym wyjściem byłaby zmiana PESEL-u męża. Są tylko trzy możliwości, kiedy może to nastąpić: albo zmiana płci, albo błąd urzędnika, albo wystawienie nowego aktu urodzenia, związanego np. z adopcją czy przysposobieniem - tłumaczy pani Anna, żona pana Marcina.

 

- Prosiłem wiele służb o adnotację, czy można by zrobić coś takiego, że jeżeli policja lub szpital, straż miejska, poda mój PESEL, to poproszą o dokładniejszą weryfikację tożsamości, ponieważ podszywa się pode mnie brat Adam. Powiedzieli, że nie można tego zrobić - podsumowuje pan Marcin.

 

Materiał wideo można zobaczyć TU. 

red / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie