85. rocznica wybuchu II wojny światowej. Prezydent wspomniał o zadośćuczynieniu

Polska Aleksandra Boryń / sgo / PAP/Polsatnews.pl
85. rocznica wybuchu II wojny światowej. Prezydent wspomniał o zadośćuczynieniu
PAP/Marcin Gadomski
Obchody 85. rocznicy wybuchu II wojny światowej

- Wybaczenie i uznanie winy to jedno, a zadośćuczynienie za szkody to drugie. I ta sprawa cały czas jeszcze nie jest załatwiona - podkreślił Andrzej Duda w przemówieniu z okazji 85. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Premier z kolei mówił, że "budujemy najnowocześniejszą i jedną z najsilniejszych armii w Europie", aby nigdy więcej Polska nie była zagrożona.

Na gdańskim Westerplatte rozpoczęły się obchody 85. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Na uroczystości pojawili się m.in. premier Donald Tusk, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz czy marszałek Sejmu Szymon Hołownia  

85. rocznica wybuchu II wojny światowej. Andrzej Duda wspomniał o Ukrainie

Zgodnie z tradycją poranne uroczystości rozpoczęły się dźwiękiem syren alarmowych, tuż przed 4.45, bowiem o tej godzinie 1 września 1939 r. nastąpił niemiecki atak na polską Wojskową Składnicę Tranzytową znajdującą się na gdańskim półwyspie.

 

W liście odczytanym podczas uroczystości przez szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacka Siewierę, prezydent podkreślił że "czcząc naszych bohaterów w 85. rocznicę obrony Westerplatte, pamiętamy o wszystkich rodakach poległych w wojnie obronnej 1939 roku, a także o milionach ludzi, którzy podczas wojny i okupacji padli ofiarą eksterminacji, terroru i prześladowań ze strony hitlerowców".

 

ZOBACZ: Wojna na Ukrainie. Wołodymyr Zełenski wspomniał o "jasnym sygnale" z Chin

 

- Bezmiaru okrucieństw zadanych w tamtych latach nam, Polakom i innym narodom nie sposób zapomnieć. Pamięć o nich pozostaje zobowiązaniem na przyszłość, abyśmy strzegli wolności i bezpieczeństwa oraz dbali o siły własnego suwerennego państwa - podkreślił.

 

Prezydent wskazał także, że "bezcenną wartość niepodległości naszej ojczyzny uświadamiamy sobie zwłaszcza teraz, spoglądając w stronę Ukrainy, która od ponad 900 dni mierzy się z rosyjską agresją". - Wspierając naszych sąsiadów i sprzeciwiając się imperialnemu złu, które również dziś atakuje Europę, musimy dokładać wszelkich starań, by chronić nasze granice przed licznymi prowokacjami i toczącą się hybrydową wojną - przekazał.

Wieluń. Prezydent wspomniał o zadośćuczynieniu

Z kolei Andrzej Duda pojawił się w Wieluniu, czyli miejscowości, która jako jedna z pierwszych została zaatakowana. - Mówimy: "nigdy więcej wojny", mówimy: "nigdy więcej nie może być na to zgody świata". Wtedy była w istocie ta zgoda. Hitler odważył się na to dlatego właśnie, że miał zgodę. On tak rozumiał to, że kiedy wcześniej dokonał anschlussu Austrii, i kiedy wcześniej dokonał de facto zaboru Czechosłowacji, kiedy wcześniej rozpoczął eksterminację Żydów w Niemczech, to świat nie reagował - powiedział prezydent.

 

- Wybaczenie i uznanie winy to jedno, a zadośćuczynienie za szkody to drugie. I ta sprawa cały czas jeszcze nie jest załatwiona - podkreślił. 

 

- Wierzę w to głęboko, że będzie załatwiona, bo nikt nigdy nie zrzekł się oczekiwania wobec tego, że jeżeli ktoś po prostu przyszedł i coś nam zniszczył, to powinien nam to oddać takie samo albo za to zapłacić - mówił Andrzej Duda.

 

Prezydent podkreślił, że "tego wszystkiego, co straciliśmy przez ponad 40 lat bycia za 'żelazną kurtyną' nikt nam nie rozliczy i nikt nam nie wyrówna, ale za te wyliczalne straty, które ponieśliśmy w wyniku wojny i napaści, zadośćuczynienie nie tylko jest możliwe, ale jest należne". - My Polacy go oczekujemy - podkreślił i wspomniał, że "cały wolny świat oczekuje, że Rosja zapłaci za zbrodnie na Ukrainie i za zniszczenia, których dokonuje".

 

ZOBACZ: Prezydent Poznania proponuje zmienić prawo. "To są być może sygnały"

 

Zdaniem prezydenta "polskie władze powinny się tego domagać i wierzę w to głęboko, że będą się tego domagały aż do skutku". - Liczę na to, że będziemy mieli w tym zakresie uczciwe wsparcie wspólnoty międzynarodowej, bo nam się ono po prostu należy, dlatego że zawsze byliśmy po właściwej stronie - wskazał prezydent. 

Westerplatte. Hołownia: Zbrodnią jest milczeć, kiedy trzeba mówić

W Gdańsku głos zabrał również marszałek Sejmu. - Kolejna lekcja, która dzisiaj staje nam przed oczami (...) to ta, że trzeba czasem wiedzieć, że zbrodnią jest milczeć, kiedy trzeba mówić, podobnie jak ciężkim wykroczeniem bywa to, że mówi się, kiedy trzeba milczeć - stwierdził Szymon Hołownia. 

 

- Dzisiaj po raz kolejny przekonujemy się, że choć tego już miało nie być, są w naszym sąsiedztwie, bardzo blisko nas tacy, którzy są w stanie jakiegoś poranka, tak jak to było 2,5 roku temu o bardzo podobnej porze w Kijowie, zaatakować sąsiada i chcieć przejąć jego ziemię, zabijać jego dzieci, niszczyć w pień, bo coś komuś uroiło się w głowie - podkreślił.

 

- Dziś już wiemy, że sam optymizm nie wystarczy, że potrzebny jest pragmatyzm, twardy realizm. Wiemy już też dziś, że silni będziemy wtedy, kiedy nie będziemy jednolici, tacy sami, bo jedność nie oznacza jednolitości, ale kiedy zgodzimy się co do rzeczy fundamentalnych - do poświęceń, które musimy razem podjąć, kiedy będziemy dzielić wspólne wartości i nadzieję, że będziemy gotowi zrobić wszystko, żeby taka noc jak ta nigdy się już więcej w historii Polski, naszych rodzin, nie powtórzyła - mówił.

 

Marszałek Sejmu zapewnił również - zwracając się do bohaterów i ofiar wojennych - że "wyciągnęliśmy lekcję z tego, co wydarzyło się 85 lat temu". - Chcemy ich zapewnić, że nie zawiedziemy ich, ich pamięci, że obronimy najświętsze dla nas wartości, nasze domy, obronimy Polskę - deklarował. 

Gdańsk. Donald Tusk: Ta wojna znowu przychodzi od Wschodu

Premier natomiast podkreślił, że "nie wystarczy mówić o pojednaniu, nie wystarczy schylić głowy w poczuciu winy ze strony tych, który na Polskę napadli i rozpętali II wojnę światową". - Dzisiaj najważniejszym świadectwem zrozumienia tej lekcji jest pełne poświęcenie dla obrony, gotowości organizowania całego świata zachodu Europy, NATO do obrony przeciwko agresji, której jesteśmy świadkami dzisiaj na polach bitew Ukrainy - powiedział.

 

Donald Tusk podkreślił również, że "lekcja Westerplatte, lekcja II wojny światowej to nie jest abstrakcja, karty podręczników". - W każdym polskim mieście, nie tylko w moim Gdańsku, te ślady wojny były obecne w czasie naszego dzieciństwa i jeszcze do dzisiaj - dodał.

 

Wskazał, że "ta wojna znowu przychodzi od Wschodu". - Dzisiaj nie powiemy "nigdy więcej wojny". Dzisiaj musimy powiedzieć: "nigdy więcej samotności". Nie może już tak więcej być w historii, że Polska będzie samotnie stawiała czoła agresji temu czy innemu sąsiadowi - podkreślił Tusk. Zapewnił, że "będziemy trwale budować Sojusz Północnoatlantycki i jednoczyć Europę także na rzecz obrony Polski, naszej cywilizacji".

 

- Musimy także dzisiaj głośno powiedzieć "nigdy więcej słabości". Po to budujemy najnowocześniejszą armię w Europie, jedną z najsilniejszych w Europie, aby już nigdy nie wystawić na ryzyko bytu naszej ojczyzny. Żebyśmy już nigdy nie musieli poświęcać życia naszych bohaterów, żeby ojczyzna nasza była bezpieczna, wolna i niepodległa. Dziś, jutro i zawsze - zaznaczył premier.

Westerplatte. Kosiniak-Kamysz: Sprawdzone sojusze, silna armia - to odpowiedź na wezwanie płk Sobocińskiego

Władysław Kosiniak-Kamysz mówił, że póki pamięć o tamtych wydarzeniach "żyje w nas, w naszych rodzinach, jest naszym zobowiązaniem". - Pułkownik Wincenty Sobociński 31 sierpnia 1939, przybył do majora Henryka Sucharskiego (dowódcy obrony na Westerplatte - red.) z jednym przesłaniem - "Heniek, nie daj się zaskoczyć, nie dajcie się zaskoczyć". Mieli świadomość, w jakiej sytuacji jest składnica tranzytowa na Westerplatte, mieli świadomość, że nikt nie przyjdzie z pomocą - przypomniał szef MON.

 

W tym roku prochy zmarłego na emigracji płk. Sobocińskiego zostały sprowadzone do Polski. - Płk Sobociński dotarł do nas tutaj z tym samym przesłaniem - nie dajcie się zaskoczyć. Polska nie może być bezsilna i bezbronna, Polska musi być silna i zjednoczona - mówił Kosiniak-Kamysz. 

 

- To nie tylko siła wroga, ale niestety też podział wewnętrzny doprowadził do tego, że nie byliśmy w stanie w 1939 roku obronić swojej ojczyzny. To niesprawdzenie sojuszy, które na papierze wyglądały pięknie, ale się nie ziściły. To brak budowy na tyle silnej armii, by była nas w stanie obronić. Jednego nam nigdy nie brakowało, i dzisiaj nam Bogu dzięki nie brakuje - miłości do ojczyzny, uszanowania dla wojska, poczucia, że mamy tę siłę i moc w sobie - podkreślił.

 

Szef MON podkreślił też, że podstawą bezpiecznego państwa są sprawdzone sojusze oraz silna, zmodernizowana i dobrze dowodzona armia. Podziękował politykom i obywatelom zgadzającym się na to, by Polska ponosiła największe w Sojuszu Północnoatlantyckim wydatki na obronność. - To jest odpowiedź na wezwanie pułkownika Sobocińskiego - dodał.

 

- Musimy wykonać wielką pracę, żeby ten wysiłek społeczny, te miliardy, które idą na polską armię, były najlepiej zagospodarowane i spożytkowane. To jest zadanie dla naszych żołnierzy, dowódców, ale też dla nas wszystkich - dodał szef MON.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie