Sprawa śmierci Matthew Perry'ego. Lekarz stracił prawo wykonywania zawodu

Świat Karolina Gawot / polsatnews.pl
Sprawa śmierci Matthew Perry'ego. Lekarz stracił prawo wykonywania zawodu
FaceToFace/Reporter
Matthew Perry nie żyje. Trwa śledztwo w sprawie

Jeden z lekarzy zatrzymanych w związku ze śmiercią Matthew Perry'ego, zawarł w sądzie ugodę, z której wynika, że nie trafi w najbliższym czasie do aresztu. Zdecydował się też na rezygnację z prawa wykonywania zawodu. Obecnie trwa śledztwo mające ustalić, w jaki sposób aktor znany z "Przyjaciół" zdobył środki zawierające ketaminę, którą znaleziono w jego organizmie.

W połowie sierpnia prokuratura Los Angeles powiadomiła o aresztowaniu i postawieniu w stan oskarżenia pięciu osób, które miały przyczynić się do śmierci Matthew Perry'ego. Wskazała, że wykorzystywały one fakt, że aktor był uzależniony od ketaminy.

 

Zatrzymani to dilerka narkotykowa znana jako "królowa ketaminy" Jasveen Sangha, dwóch lekarzy, którzy pomagali aktorowi w zdobyciu narkotyku, asystent aktora Kenneth Iwamasa oraz inna współpracująca z siatką osoba.

 

Według prokuratury zatrzymani lekarze zastanawiali się w rozmowach między sobą "ile ten dureń zapłaci" za narkotyk, sprzedając mu kosztującą 12 dolarów fiolkę za dwa tysiące dolarów.

Matthew Perry nie żyje. Trwa śledztwo, lekarz przed sądem

Jeden z lekarzy - Mark Chavez - w piątek stawił się przed sądem. Zawarł ugodę z prokuratorami, z której wynika, że na jednej z kolejnych rozpraw przyzna się do winy. Ustalono także, że nie trafi do aresztu, ale ma zrzec się prawa do wykonywania zawodu. Musi też zapłacić kaucję w wysokości 50 tysięcy dolarów.

 

- Mój klient bierze na siebie odpowiedzialność. Robi wszystko, co w jego mocy, aby współpracować i pomóc w tej sytuacji - powiedział adwokat Matt Binninger, cytowany przez NBC. Jego klientowi grozi do 10 lat więzienia. Następna rozprawa ma odbyć się w październiku.

 

ZOBACZ: Tak umierał Matthew Perry. Media ujawniają dokumenty

 

Matthew Perry, który w serialu "Przyjaciele" odgrywał rolę Chandlera Binga, został znaleziony w swoim apartamencie w Los Angeles 28 października ubiegłego roku. Aktor leżał w jacuzzi. Po oględzinach miejsca zdarzenia koroner orzekł, że doszło do nieszczęśliwego wypadku - 54-latek utonął.  Sekcja zwłok ujawniła jednak, że przebywając w podgrzewanej wannie, gwiazdor był pod wpływem ketaminy. Biuro Lekarza Sądowego Hrabstwa Los Angeles orzekło, że stan odurzenia bezpośrednio przyczynił się do jego śmierci.

Śledczy ustalają, jak Matthew Perry zdobył ketaminę

Aktor był w trakcie kontrolowanej terapii ketaminą, którą wykorzystywał do leczenia depresji - w ostatniej sesji wziął udział na tydzień przed tragedią. Jak przekonują śledczy, działanie środka jest krótkotrwałe i w swoich ostatnich chwilach aktor nie mógł być zatem pod wpływem substancji, którą zażył podczas terapii.

 

Poziom ketaminy w organizmie gwiazdora był bardzo wysoki, odpowiadał dawce wykorzystywanej do znieczulenia ogólnego podczas operacji. Służby uważają, że środek wykryty w organizmie aktora został mu dostarczony z nielegalnego źródła.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie