Wrak z XIX-wiecznym szampanem okradziony. "Parę butelek zniknęło"
Jeszcze chwilę temu polscy nurkowie z Trójmiasta chwalili się sensacyjnym odkryciem. Na dnie Bałtyku znaleźli wrak XIX-wiecznego statku, a tam około 100 butelek szampana. Szef ekspedycji Tomasz Stachura przekazał, że wrak ktoś odwiedził i "zniknęło" niego kilka cennych butelek.
Pod koniec lipca nurkowie z grupy "Baltictech" z Trójmiasta w drodze z Łeby do wyspy Olandia w Szwecji odkryli na dnie Bałtyku wrak z XIX wieku. 16-metrowy żaglowiec leżał na głębokości ponad 50 metrów i był wypełniony szampanem, winem oraz wodą mineralną.
Dzięki kształtowi stempla z butelek i pomocy historyków udało się ustalić, że statek płynął między 1850 a 1867 rokiem.
Kilka butelek szampana "zniknęło"
Kilka dni temu szef ekspedycji Tomasz Stachura przekazał, że nurkowie ponownie zeszli na dno, by przyjrzeć się wrakowi.
"Tym razem, udało nam się zrobić dość szczegółową inwentaryzacje a przede wszystkim doskonałą fotogrametrię by Bartłomiej Pitala" - napisał w mediach społecznościowych.
ZOBACZ: Polacy znaleźli wrak z XIX wieku. W środku 100 butelek z szampanem
Dodał, że dość szybko musieli się wycofać z wody z powodu silnego sztormu. "A szkoda, bo chcieliśmy zrobić dużo więcej, zwłaszcza że wrak został 'odwiedzony' już przez nurków. Wiele rzeczy jest rozrzuconych a parę butelek szampana 'zniknęło' - napisał.
Wrak objęty ochroną prawną
Szwecja twierdzi, że na zatopiony żaglowiec już w 2016 roku natrafiła Szwedzka Administracja Morska, kiedy dokonywała pomiarów. Wówczas jednak nie zdawano sobie sprawy z cennego ładunku, a jego ujawnienie to zasługa Polaków.
Szwedzki rząd zdecydował, że wrak zostanie objęty ochroną prawną. Oznacza to, że w pobliżu zabronione jest nurkowanie, a także wyławianie z niego jakichkolwiek przedmiotów bez zgody władz.
Czytaj więcej