Nie żyje rosyjski pułkownik. Zmarł podczas kolacji w Moskwie
Nie żyje pułkownik FSB Maksim Jeremin. Rosjanin zmarł podczas kolacji w Moskwie. Nagłą śmierć agenta specjalnego miał spowodować... kawałek mięsa.
Rosyjskie media opisują, że na feralną kolację Maksim Jeremin wybrał się w niedzielę. "Nagle źle się poczuł, miał problemy z oddychaniem" - przekazał kanał Baza. Wojskowy natychmiast został przewieziony do szpitala.
Mimo błyskawicznej akcji ratunkowej lekarzom nie udało się go uratować. "Przyczyną jego śmierci było zakrztuszenie się. W jego drogach oddechowych utknął duży kawałek mięsa" - twierdzą prokremlowskie agencje.
Nie żyje Maksim Jeremin. Jeden z najlepszych agentów FSB
Niezależne redakcje podkreślają natomiast, że sposób śmierci agenta FSB wydaje się być kuriozalny, biorąc pod uwagę przebieg jego niezwykle udanej kariery zawodowej i dużego doświadczenia operacyjnego.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Nie żyje rosyjski generał Jakow Rezancew
Służbę w FSB zaczął w 2000 roku od wyjazdu na Kaukaz, gdzie brał udział w "likwidacji" szeregu znanych dowódców polowych. Później szybko wspinał się po kolejnych szczeblach kariery, aż awansował szefa wydziału ds. zwalczania terroryzmu.
Od tego momentu jego zadaniem była przede wszystkim walka z opozycją antyputinowską i eliminacja ruchów oporu w odległych regionach rosyjskich.
Nieoficjalnie wojskowy brał również udział w wojnie w Syrii. Został tam wysłany w "interesach", ale miał walczyć jako najemnik po stronie reżimu Baszara al-Assada. Brał również udział w wojnach czeczeńskich.
ZOBACZ: Wojna Rosja-Ukraina. Media: zginął rosyjski generał. Był dowódcą elitarnej dywizji
Prywatnie był wielkim fanem piłki nożnej. W latach 90. założył chuligańską bojówkę klubu CSKA Moskwa, znaną pod nazwą CSKA Red Blue Warriors. W środowisku kibicowskim znany był pod pseudonimem "Jerema".
Czytaj więcej