Wyszła na grzyby i zaginęła. Zaprzyjaźniła się z lisem

Świat
Wyszła na grzyby i zaginęła. Zaprzyjaźniła się z lisem
Pixabay
Wyszła na grzyby i nie wróciła. Znaleźli ją po czterech dniach. Zdjęcie ilustracyjne

89-letnia Giuseppina Bardelli wybrała się w zeszłą środę na grzyby i nie wróciła. Jak się okazało, w trakcie wędrówki przez las zakręciło jej się w głowie i spadła wprost do wąwozu. Tam spędziła cztery dni, pijąc wodę z kałuży i śpiąc pod drzewami. Zaprzyjaźniła się też z lisem. Kiedy ratownicy ją odnaleźli, była wycieńczona - choć nie na tyle, by dać założyć sobie kołnierz ortopedyczny.

89-letnia Giuseppina Bardelli postanowiła wybrać się w zeszłą środę (21 sierpnia) na grzybobranie - i ślad po niej zaginął. Jak pisze brytyjski portal "Metro", gdy wędrowała przez las, niespodziewanie zakręciło jej się w głowie i spadła z wysokości około sześciu metrów wprost do wąwozu w okolicy Monterecchio (Alpy, północne Włochy).


Jej syn, Sergio, poinformował służby o zaginięciu kobiety. Przez cztery dni szukano jej z wykorzystaniem helikopterów oraz dronów. Gdy wreszcie odnaleziono grzybiarkę, okazało się, że jest cała i zdrowa. W lesie wykorzystała techniki surwiwalowe - przeżyła pijąc wodę z kałuży i śpiąc pod drzewami. W oczekiwaniu na ratunek zaprzyjaźniła się też z lisem.

89-latka mistrzynią surwiwalu. Samotnie przeżyła w lesie cztery dni

- Lis podchodził do niej kilka razy. W pewnym sensie zostali przyjaciółmi. Każdego wieczoru odmawiała różaniec. Wiedziała, że każdy dzień może być jej ostatnim - powiedział gazecie "Corriere della Sera" jej drugi syn, Roberto.

 

ZOBACZ: Wracała z przyjęcia i zabłądziła w lesie. Policjant wyniósł ją na rękach


Ratownicy podkreślili, że kobietę było wyjątkowo trudno znaleźć, ponieważ otoczyła się wysoką roślinnością, która miała zapewnić jej ochronę. Rodzina Giuseppiny podkreśliła, że staruszka wykorzystała w dziczy umiejętności i doświadczenie, które zdobyła jako członkini Włoskiego Klubu Alpejskiego.


- Ukrywała się w głębokim wąwozie, pełnym wysokiej roślinności. Nie widziała nas, a my nie widzieliśmy jej - wyjaśnił Silvio Rizzelli, strażak, który koordynował poszukiwania. - Przełom nastąpił w niedzielę rano, kiedy ratownicy rozważali rezygnację z poszukiwań. Po jej odnalezieniu moi ludzie przekazali, że pani Bardelli była zmęczona, ale całkowicie przytomna. To była wspaniała wiadomość. Byliśmy zaskoczeni, że osobie w jej wieku udało się przeżyć - dodał.

Babcia odnaleziona. "Uczucie nie do opisania"

Ratownicy próbowali usztywnić szyję babci, obawiając się, że jest poważnie ranna. Jednak, jak podaje portal "Metro", wówczas sfrustrowana Giuseppina miała wykrzyknąć: "Teraz to dopiero próbujecie mnie zabić!".


Wieści o odnalezieniu babci rodzina przyjęła z ogromną radością i łzami szczęścia.

 

ZOBACZ: Odnaleziono 83-letniego mężczyznę. Przez sześć dni błąkał się po lesie


- To było uczucie nie do opisania. Kiedy karabinierzy powiedzieli, że żyje, radość była ogromna. Ogromne podziękowania należą się wielu osobom, które nam pomogły. Teraz wszystko z nią w porządku - przekazał Roberto.


Obecnie kobieta przebywa w szpitalu, gdzie zbiera siły na powrót do domu.

Pola Kajda / sgo / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie