Trzeci dzień poszukiwań powietrznego obiektu. Sprowadzono dodatkową pomoc

Polska
Trzeci dzień poszukiwań powietrznego obiektu. Sprowadzono dodatkową pomoc
Polsat News
Poszukiwania nieznanego obiektu powietrznego w okolicy gminy Tyszowce

To już trzeci dzień poszukiwań niezidentyfikowanego obiektu powietrznego w rejonie gminy Tyszowce w woj. lubelskim. Na miejscu pracują dziesiątki osób, włączono również patrole konne. Mieszkańcy cierpliwie czekają na nowe informacje. Wkrótce wojsko zdecyduje, czy akcja powinna być kontynuowana.

Od poniedziałku trwają poszukiwania tajemniczego obiektu, który miał naruszyć naszą przestrzeń powietrzną podczas rosyjskiego ataku z powietrznego w Ukrainie. W środę akcję w rejonie gminy Tyszowce wznowiło ponad 100 żołnierzy. Rejon poszukiwań został wyznaczony dzisiaj na zachód od miejscowości Wolica Śniatycka (pow. zamojski), w tym m.in. Bródek, Dąbrowa, Barchaczów (gmina Łabunie). 

 

- Sprawdzamy głównie tereny niezamieszkane, jak lasy, łąki, pola. Rejon został wytypowany na podstawie zapisów z środków radiolokacyjnych i możliwej trajektorii lotu obiektu. Nie mamy jeszcze żadnych sygnałów od ewentualnych świadków zdarzenia - powiedział PAP rzecznik Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) ppłk Jacek Goryszewski.

Tyszowce. Poszukiwania niezidentyfikowanego obiektu. Do akcji włączono konie

Wojsko sprowadziło dodatkową pomoc - do pieszych patroli dołączyły konne. Żołnierze na wierzchowcach są w stanie zobaczyć więcej i częściowo zdać się na intuicję zwierzęcia, które jest znacznie bardziej wyczulone niż człowiek i szybciej dostrzega niebezpieczeństwa czy zmiany w terenie. 

 

ZOBACZ: Nieznany obiekt nad Polską. Jest reakcja NATO

 

Koń jest też w stanie dotrzeć w miejsca trudnodostępne, do których nie dojedzie samochód wojskowy. Wojskowi mają w środę przeczesać teren o powierzchni dwóch tysięcy hektarów. 

 

Poszukiwania prowadzone są w ściśle określonych miejscach, do których terytorialsi są przewożeni ciężarówkami. Po wyjściu z samochodu stawiają się w jednej linii i maszerując przed siebie sprawdzają określony wycinek terenu. 

Mieszkańcy Tyszowców o poszukiwaniach: To już u nas norma

Akcję obserwują mieszkańcy, którzy jak twierdzą, są już przyzwyczajeni do wojskowych manewrów. - To nie pierwszy taki zaginiony dron. Ludzie są do tego przyzwyczajeni - mówi w rozmowie z Polsat News jeden z okolicznych mieszkańców. 

 

 

Często padają odwołania do tragedii z Przewodowa. - To już jest u nas norma. Odkąd doszło do zdarzenia w Przewodowie to słychać te myśliwce, już się człowiek przyzwyczaił - wskazał inny mężczyzna. Jak dodają, "pozostaje im cierpliwie czekać".

 

Na razie poszukiwania mają być kontynuowane również w czwartek. Jeśli nie przyniosą rezultatu, to wojsko będzie podejmowało dalsze decyzje w tej sprawie. 

Poszukiwania obiektu powietrznego. To mógł być bezpilotowy statek

Przypomnijmy, że Dowódca Operacyjnych Rodzajów Sił Zbrojnych gen. dyw. Maciej Klisz poinformował w poniedziałek, że nieznany obiekt o godz. 6.43 przeleciał nad polską granicą. To prawdopodobnie bezpilotowy statek powietrzny

 

- W czasie zmasowanego ataku na terytorium Ukrainy, w tym również na obwody przylegające do granicy z Polską, mieliśmy prawdopodobnie do czynienia z wlotem obiektu na terytorium Polski - przekazał gen. Maciej Klisz. 

 

ZOBACZ: Nieznany obiekt nad Polską. Gen. Nowak o reakcji wojsk. "Chodzi o obniżenie ryzyka"

 

Jak podkreślił, obiekt był potwierdzony radiolokacyjnie przez co najmniej trzy stacje. - Miałem (go) w pełnej kontroli, byłem gotowy do jego zestrzelenia, byłem w kontakcie z ministrem obrony Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, jak i szefem sztabu generalnego (gen. Wiesławem Kukułą - red.) - powiedział gen. Klisz.

 

Agata Sucharska / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie