Absurdalne słowa Trumpa. Wskazał dwóch współwinnych zamachu
Donald Trump stwierdził, że winnymi za jego zamach jest Joe Biden i Kamala Harris. Był prezydent uważa, że obecna administracja nie dopilnowała Secret Service i nie zapewniła mu wystarczającej ochrony.
Donald Trump udzielił wywiadu Philowi McGrawowi, znanemu szerszej publiczności jako Dr. Phil. Były prezydent wspomniał o zamachu na swoje życie, do którego doszło przed miesiącem w Pensylwanii.
Wybory w USA. Donald Trump oskarża Joe Bidena i Kamalę Harris
Stwierdził, że za atak odpowiedzialny jest obecny prezydent Joe Biden oraz kandydatka demokratów na prezydenta - Kamala Harris. Oboje, zdaniem Trumpa, mieli dopuścić się zaniedbań w kwestii funkcjonowania Secret Service.
- Kiedy to się stało, ludzie pytali: czyja to wina? Myślę, że do pewnego stopnia to wina Bidena i Harris. Jestem ich przeciwnikiem. Uzbrajali rząd przeciwko mnie, ściągnęli cały Departament Sprawiedliwości, żeby mnie dopaść, nie byli zbyt zainteresowani moim zdrowiem i bezpieczeństwem - stwierdził Donald Trump.
Dodał, że funkcjonariusze, którzy go ochraniali nie byli odpowiednio dobrani i przeszkoleni. - Bardzo utrudniali zapewnienie odpowiedniej obsady kadrowej w Secret Service - dodał.
ZOBACZ: Koniec spekulacji w sprawie debaty prezydenckiej. Donald Trump zdradził szczegóły
Na tym były prezydent nie skończył. Dodał także, że obóz demokratów jest odpowiedzialny za zamach przez mowę nienawiści, którą rzekomo kierują w jego stronę. Trump powiedział, że to "ich retoryka" doprowadziła do ataku.
- Mówią, że jestem zagrożeniem dla demokracji (...). A wiesz, że to może sprawić, że zabójcy lub potencjalni zabójcy zaczną działać. To straszna rzecz… Może ta kula jest spowodowana ich retoryką - powiedział.
Dramatyczne chwile na wiecu Donalda Trumpa
Do zamachu na Donalda Trumpa doszło w lipcu w Pensylwanii w trakcie wiecu wyborczego na świeżym powietrzu. 20-letni sprawca, kryjący się na dachu pobliskiego budynku, strzelił kilkukrotnie w stronę byłego prezydenta. Trafił jedynie w ucho.
Po zamachu na funkcjonariuszy Secret Service wylała się krytyka, ponieważ świadkowie zeznali, że ochrona prezydenta zdawała sobie sprawę z zagrożenia i widziała napastnika dużo wcześniej.
ZOBACZ: Kontrowersyjny wpis Donalda Trumpa. Ogłosił "poparcie" od Taylor Swift
Dyrektor agencji - Kimberly Cheatle - zrezygnowała ze stanowiska po burzliwym przesłuchaniu w Kapitolu. Część funkcjonariuszy wysłano na przymusowe urlopy, a sam Donald Trump otrzymał nową ochronę.
Czytaj więcej