Rekord Wielkiej Korony Tatr pobity. Wystarczyło zaledwie 30 godzin

Świat
Rekord Wielkiej Korony Tatr pobity. Wystarczyło zaledwie 30 godzin
Facebook/Roman Ficek Hoka Poland Team
Roman Ficek z rekordem Wielkiej Korony Tatr

Romanowi Fickowi wystarczyło zaledwie 29 godzin i 45 minut, by zdobyć 14 szczytów wchodzących w skład słowackiej Wielkiej Korony Tatr. - Było to dla mnie nowym wyzwaniem, połączeniem szybkiej wspinaczki z marszem i biegiem - mówił wyczynowiec na antenie Polsat News.

Roman Ficek to czołowy polski biegacz ultra, który jako pierwszy na świecie przebiegł cały łuk Karpat i pobił zimowy rekord Korony Gór Polski. Kilka dni temu sportowiec do kolekcji rekordów dołączył kolejny - Wielkiej Korony Tatr. Zdobył 14 szczytów w 29 godzin i 45 minut. Wszystkie znajdowały się po stronie słowackiej.

 

ZOBACZ: Chcą być miastem wieżowców z drewna. Pierwszy, rekordowy budynek już stoi

 

-  Każdy rekord to trochę siły i wytrzymałości - powiedział Ficek na antenie Polsat News. Dodał jednak, że wcześniej robił już trasy "dłuższe i trudniejsze".

 

Jak wyjaśnił biegacz, łączna trasa, którą pokonał, to około 81 km. - Przewyższeń było 10 tys. metrów, czyli można powiedzieć, że to tak, jakby wejść 10 razy na Babią Górę od samego dołu do szczytu - porównał.

Wielka Korona Tatr. Polak pobił rekord. "Drugiej nocy nie spałem w ogóle"

Ficek podkreślił, że na kondycję fizyczną i psychiczną do pokonywania takich tras, pracuje się latami. - Wielka Korona Tatr była dla mnie  nowym wyzwaniem, bo było tam połączenie szybkiej wspinaczki z marszem i biegiem - ocenił Ficek, dodając, że jego wcześniejsze projekty polegały tylko na bieganiu.

 

Rekordzista powiedział, że podczas trasy pierwszej nocy spał około trzech godzin, drugiej w ogóle. Dodał, że w drodze również nie było wiele czasu, by coś zjeść albo się napić.

 

Ficek: Były miejsca, które delikatnie napawały mnie strachem

Wcześniej w sieci Ficek zaznaczył, że rekonesans WTK rozpoczął cztery tygodnie temu. "Były miejsca, które mnie delikatnie napawały strachem. Wracając po treningach do domu i kosząc trawę miałem nawet myśli typu 'to moje ostatnie koszenie' lub 'moje ostatnie czyszczenie expresu'. Zadawałem sobie pytania, czy to nie jakiś znak by tego nie robić na rekord. To były nowe emocje" - opisywał.

 

ZOBACZ: Dwa rekordy świata na imprezie w Polsce. Szalony wyczyn Duplantisa

 

Jak wyjaśniał, "bijąc po trzech tygodniach już rekord, miejsca te nie sprawiały na mnie większego wrażenia, z czego byłem zdziwiony". "Widocznie bycie drugi raz w tym samym miejscu to już inne spostrzeżenie i nabranie odwagi i pewności siebie" - podkreślił.

Paulina Godlewska / polsatnews.pl / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie