Jaki mógł być cel tajemniczego obiektu? Sprawdzamy

Świat
Jaki mógł być cel tajemniczego obiektu? Sprawdzamy
Maptiler.com / Wikimedia Commons
Obiekt wleciał nad Polskę z Ukrainy. Najpewniej jest to dron

Bojowy obiekt powietrzny - prawdopodobnie dron - przekroczył w poniedziałek granicę Polski, gdy trwał zmasowany atak Rosjan na Ukrainę Jak poinformował gen. Maciej Klisz, obiekt zniknął z radarów po około 25 km lotu nad terytorium naszego kraju. Rosja zaatakowała dziś Ukrainę m.in. dronami Shaded. Z doniesień ukraińskich analityków wynika, że poruszały się one niemal wzdłuż granicy z Polską.

Informacje o naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjski dron przedstawił Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych generał dywizji Maciej Klisz. W trakcie briefingu prasowego wojskowy przedstawił szczegóły dotyczące przelotu i działań polskiej armii.

 

- Mamy prawdopodobnie do czynienia z wlotem obiektu na terytorium Polski. Obiekt był potwierdzony radiolokacyjne przez co najmniej trzy stacje. Obiekt miałem w pełnym nadzorze, byłem gotowy do jego zestrzelenia - stwierdził.

Rosyjski dron nad Polską? "Nie byłem w stanie wydać komendy zwalczania"

Jednocześnie generał potwierdził, że był w stałym kontakcie z szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i Sztabem Generalnym Wojska Polskiego.

 

ZOBACZ: Obiekt wleciał nad Polskę. Wydanie specjalne w Polsat News

 

- Obiekt przekroczył granice Polski mniej więcej na wysokości miasta ukraińskiego Czerwonogród. Ze względu na warunki atmosferyczne nie byłem w stanie wydać komendy do jego zwalczania, ze względu na brak spełnienia procedur - dodał.

 

Wojskowy przekazał, że obecnie trwają intensywne poszukiwania w gminie Tyszowce, około 25 kilometrów na południe od miejscowości Hrubieszów.

Trwają poszukiwania tajemniczego obiektu. Wcześniej Rosja ostrzelała Ukrainę

Jak poinformował Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych obiekt naruszył polską przestrzeń na wysokości ukraińskiej miejscowości Czerwonogród. Miasto znajduje się 15 kilometrów od Polski, 71 kilometrów od Lwowa.

 

Jeśli to rzeczywiście bezzałogowiec naruszył polską przestrzeń powietrzną, to wydaje się wielce prawdopodobne, że został wystrzelony z Rosji, a jego celem był jeden z obiektów związanych z systemem energetycznym Lwowa lub Iwano-Frankowska. Wcześniej, w trakcie porannego ostrzału, szef lwowskich obwodowych władz wojskowych Maksym Kozycki informował o przelatujących dronach Shaded.

 

ZOBACZ: Obiekt wleciał nad Polskę. Armia: Zanikł po 25 kilometrach

 

"Wróg zaatakował obiekty energetyczne w obwodzie lwowskim. W rezultacie we Lwowie i regionie doszło do przerw w dostawie prądu" - przekazał.

 

O atakach informował także szef drohobyckich władz Stepan Kulinjak. "Dziś rano, podczas alarmu lotniczego wróg zaatakował powiat drohobycki ogniem rakietowym. Doszło do uderzenia w obiekt infrastruktury krytycznej. Wybuch pożar. Według wstępnych danych nie ma informacji o ofiarach lub rannych. Wszystkie służby działają na miejscu" - stwierdził.

Atak na ukraińskie miasta. Rosyjska metoda stosowana kilkukrotnie

Według doniesień ukraińskich analityków wojskowych drony były wystrzeliwane z lotniska wojskowego Khalino w obwodzie kurskim w Rosji. Maszyny przelatywały kolejno nad Kijowem, Żytomierzem i Łuckiem, a następnie skręcały na południe w kierunku zachodniej części obwodu lwowskiego. Oznaczało to, że poruszały się niemal wzdłuż granicy z Polską.

 

Taki sposób ostrzału stosowany był przez armię Federacji Rosyjskiej kilkukrotnie. Zaplanowanie lotu od zachodniej strony Lwowa powoduje, że tamtejsze siły obrony przeciwlotniczej mają ograniczone możliwości prowadzenia ostrzału. W przypadku próby zbicia może dojść do pomyłki, która spowodowałaby, że obiekt spadłby na terytorium Polski.

Marcin Jan Orłowski / wka / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie