Tim Walz przyjął nominację. "Mamy odpowiednią drużynę"
Tim Walz oficjalnie przyjął nominację na kandydowanie w wyborach jako wiceprezydent USA. W swoim przemówieniu skrytykował program Donalda Trumpa podkreślając, że skorzystają na nim tylko najbogatsi. Mówił również, że dzieci mogłyby uczyć byłego prezydenta przywództwa. - Bez względu na to, kim jesteś, Kamala Harris stanie i będzie walczyć o twoją wolność, abyś mógł żyć jak chcesz - przekonywał.
W nocy ze środy na czwartek czasu lokalnego gubernator stanu Minnesota Tim Walz oficjalnie przyjął nominację na kandydata na wiceprezydenta USA partii demokratycznej. Odbyło się to w Chicago podczas trzeciego dnia trwającej tam konwencji demokratów. Walz będzie kandydował razem z Kamalą Harris, która ubiega się o urząd prezydenta.
Tim Walz przyjął nominację demokratów
Podczas swojego przemówienia podkreślał wartości, jakie są ważne dla Amerykanów. - Ta rodzina mieszkająca na końcu ulicy może nie myśleć tak jak ty, może nie modlić się tak jak ty, może nie kochać tak jak ty, ale są twoimi sąsiadami, dbasz o nich, a oni dbają o ciebie, ponieważ to jest to, co najlepsze w Ameryce - mówił.
ZOBACZ: Harris i Walz rozpoczęli wyścig o Biały Dom. "Jest robota do wykonania"
- W Minnesocie ochroniliśmy swobody reprodukcyjne, bo w Minnesocie szanujemy naszych sąsiadów i osobiste wybory, których dokonujemy. A nawet jeśli my sami nie podjęlibyśmy takich wyborów, mamy złotą zasadę: pilnuj własnego interesu - kontynuował.
Przekonywał, że on i Harris mają lepszą ofertę dla Amerykanów, zapowiadając cięcia podatków dla klasy średniej, obniżenie cen leków na receptę, czy ułatwienie zakupu domu. - Bez względu na to, kim jesteś, Kamala Harris stanie i będzie walczyć o twoją wolność, abyś mógł żyć jak chcesz, ponieważ tego chcemy dla siebie i tego chcemy dla naszych sąsiadów - zapewniał.
Kandydat na wiceprezydenta USA uderza w Donalda Trumpa
Jednocześnie ostrzegał przed Donaldem Trumpem twierdząc że na jego prezydenturze skorzystają tylko najbogatsi, a biznesmen uczyni życie trudniejszym dla "ludzi którzy po prostu próbują żyć po swojemu". - Kiedy byłem nauczycielem każdego roku wybieraliśmy przewodniczących klasy - i wiecie, że te nastolatki mogłyby nauczyć Donalda Trumpa bardzo dużo o tym, co oznacza być przywódcą. Liderzy nie spędzają całych dni obrażając ludzi i zwalając winę na innych - mówił.
Dla Walza - dotąd stosunkowo mało znanego przeciętnym wyborcom polityka - wystąpienie na konwencji w Chicago było okazją do zaprezentowania się szerszej publiczności. W przemówieniu podkreślał, jak jego pochodzenie ze wsi w Nebrasce i praca jako nauczyciel w małym miasteczku w Minnesocie ukształtowała go jako polityka i jego myślenie na temat tolerancji, praw obywatelskich czy prawa do aborcji.
ZOBACZ: Kłopoty Donalda Trumpa? Wytknięto mu, że chwalił Tima Walza
- Jest czwarta kwarta, przegrywamy o jedną bramkę. Ale jesteśmy w ofensywie i mamy piłkę idziemy naprzód i mamy odpowiednią drużynę (...) Naszym zadaniem i wszystkich, którzy nas oglądają, to wejście do okopów i posuwanie się naprzód (...) Wyśpimy się po śmierci - mówił opisując obecną sytuację demokratów.
Wystąpienie kandydata na wiceprezydenta zwieńczyło trzeci dzień konwencji w Chicago. Wcześniej na scenie w hali United Center wystąpił szereg innych prominentnych demokratów, w tym były prezydent Bill Clinton i była spikerka Izby Reprezentantów Nancy Pelosi.
Czytaj więcej