Wypadek na Woronicza. Jest decyzja w sprawie kierowcy
Sąd zastosował trzymiesięczny areszt dla kierowcy podejrzanego o spowodowanie tragicznego wypadku na ul. Woronicza w Warszawie. Do zdarzenia doszło we wtorek. W wypadku zginęły dwie osoby. Prokuratura potwierdziła też doniesienia medialne, że kierowca miał wcześniej zabrane prawo jazdy.
Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował trzymiesięczny areszt dla kierowcy podejrzanego o spowodowanie tragicznego wypadku na ul. Woronicza w Warszawie - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba. W wypadku zginęły dwie osoby.
Jak przekazał Skiba, wniosek o areszt związany był m.in. z grożąca mężczyźnie surową karą i w związku z tym obawą ucieczki.
Wcześniej, w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie informował, że zostało wszczęte śledztwo w kierunku spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której śmierć poniosły dwie osoby. - Czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8 - mówił prok. Skiba
Zaznaczył, że w tej sprawie prokurator Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutów kierowcy.
Wypadek na Woronicza. Stan poszkodowanych
Piotr Skiba przekazał, że zarządzono przeprowadzenie sekcji zwłok dwóch zmarłych osób, a także powołano biegłych niezbędnych do zbadania przebiegu tego zdarzenia. Podkreślił, że stan osób przewiezionych do warszawskich szpitali jest stabilny.
- Z dotychczas zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że mężczyzna kierował samochodem z przekroczeniem prędkości dozwolonej w tym miejscu - powiedział rzecznik.
ZOBACZ: Pilny komunikat warszawskiej policji. Chodzi o wypadek na Woronicza
Potwierdził też doniesienia medialne, że mężczyzna, który spowodował wypadek na Woronicza, miał wcześniej zabrane prawo jazdy.
- Wedle informacji, które uzyskaliśmy wynika, że w lutym tego roku ten kierowca odzyskał uprawnienia do kierowania pojazdami mechanicznymi. Wcześniej był karany za spowodowanie wypadku w ruchu drogowym - powiedział prok. Skiba.
Zaznaczył, że na tym etapie wiadomo, że mężczyzna nie był pod wpływem środków odurzających ani alkoholu.
Warszawa. Wypadek na ul. Woronicza
We wtorek przed południem w Warszawie przy ulicy Woronicza 29 kierujący samochodem marki SsangYong potrącił na przejściu dla pieszych kobietę, a następnie wjechał w przystanek autobusowy, na którym znajdowali się ludzie.
Pierwotnie służby informowały, że zginęła jedna osoba. Później jednak reporter Polsat News przekazał, iż wypadku nie przeżyła także 65-letnia kobieta - została ciężko ranna i zmarła w drodze do szpitala.
Na platformie YouTube pojawiło się nagranie z tragicznego wypadku. Film wygląda jak zapis z monitoringu autobusu lub ciężarówki. Kamera zarejestrowała rozpędzony samochód, który uderza w przechodzącą przez przejście dla pieszych kobietę, a następnie wjeżdża w grupę osób znajdujących się na przystanku.
ZOBACZ: Tragiczny wypadek w Warszawie. Pojawiło się nagranie
- Usłyszałem wielki huk. Ubrałem się i wybiegłem. To co zobaczyłem, to kilkanaście osób leżących przy wiacie przystankowej, a ze trzy na jezdni. Małe dziecko leżało 25 metrów od wiaty przystankowej - powiedziała Polsat News jedna z osób, które były na miejscu zdarzenia.
Kolejna oceniła, że kierowca "wcale wolno nie jechał". - Widać to po tym, co zrobił ze śmietnikami. Widać to po przystanku - mówił mężczyzna.
Czytaj więcej