Fatalna pomyłka przed pogrzebem. Zamiast syna ujrzeli obcego seniora
Rodzice niespełna 40-letniego Kevina, który zmarł w Kambodży, wynajęli lokalną firmę pogrzebową, aby przewieźć ciało zmarłego do ojczystej Wielkiej Brytanii. Tuż przed pogrzebem okazało się jednak, że pomylono zwłoki. W trumnie zamiast ich syna znajdował się nieznajomy, 77-letni mężczyzna.
39-letni Brytyjczyk Kevin Nightingale zmarł 1 maja na atak serca w Kambodży. Dopiero kilka dni później jego kolega znalazł w mieszkaniu zwłoki. Jak donosi Sky News, rodzina zmarłego chciała jak najszybciej sprowadzić ciało do Wielkiej Brytanii, aby zorganizować pogrzeb.
ZOBACZ: Zatrzymania po śmierci Matthew Perry'ego. W gronie osób jest lekarz
Rodzice Nightingale'a skorzystali z usług kambodżańskiej firmy pogrzebowej Evergreen Funeral Services. Koszt zlecenia wynosił prawie 7 tysięcy funtów, co przerosło ich możliwości. Z tego względu bliscy 39-latka zorganizowali internetową zbiórkę oraz pożyczyli pieniądze od znajomych.
"To nie jest nasz Kevin". Firma transportowa sprowadziła inne ciało
Ciało mężczyzny przyleciało do Wielkiej Brytanii 10 czerwca. Matka i brat zmarłego wybrali się do urzędu, by potwierdzić jego tożsamość. Wtedy okazało się, że zaszła przerażająca pomyłka. W trumnie zamiast Kevina Nightingale'a znajdował się obcy, 77-letni mężczyzna.
Ojciec skontaktował się z firmą, by wyjaśnić sprawę. Ta zażądała od niego fotografii ciała. - Mówię wam, to nie jest nasz Kevin. To 77-letni facet, to nie jest nasz syn Kevin. Znamy własnego syna - tłumaczył Stephen Nightingale.
ZOBACZ: Polka wyjechała do pracy do Egiptu. Doszło do tragicznego wypadku
Ostatecznie przedsiębiorstwo zobowiązało się wyjaśnić sytuację. Ciało 77-latka skremowano i odesłano do Kambodży, a później na Wyspy Brytyjskie sprowadzono właściwe zwłoki. Te były niestety w stanie znacznego rozkładu.
Pomylili się, nie przeprosili. Rodzina jest zrozpaczona
Rodzice Kevina Nightingale'a zarzucają kambodżańskiej firmie, że od czasu przejęcia ciała ich syna nie dokonała jego odpowiedniego zabezpieczenia. Zabalsamowano je dopiero po tym, jak rodzina zgłosiła, że doszło do pomyłki. Z tego względu nie można było zorganizować uroczystości przy otwartej trumnie.
- Tak bardzo chciałem na niego spojrzeć i powiedzieć: "Żegnaj, synu, przepraszam za wszystko", ale nie miałem takiej szansy - powiedział ojciec 39-latka, cytowany przez Sky News.
Jak dodał, kambodżańskie przedsiębiorstwo pogrzebowe zwróciło koszty przewozu zwłok, jednak nie wyjaśniło, dlaczego doszło do błędnej identyfikacji i nie przeprosiło.
Czytaj więcej