Tajemnicza choroba ptaków w Warszawie. Potwierdziły się złe informacje
- W pięciu z siedmiu próbek pochodzących od wron siwych przekazanych do badania (...) stwierdzono obecność materiału genetycznego wirusa gorączki Zachodniego Nilu - poinformowały służby sanitarne. Od około czterech tygodni ptaki krukowate w Warszawie masowo chorują, a następnie wiele z nich pada. Komunikat w tej sprawie wydał też stołeczny Ratusz.
- W dniu 24 lipca, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Warszawie pobrał próbki od 4 padłych sztuk pochodzących z terenu dzielnic Żoliborz, Mokotów oraz Praga Płd. i skierował do badań w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym - Państwowym Instytucie Badawczym w Puławach w kierunku wysoce zjadliwej grypy ptaków oraz rzekomego pomoru drobiu (choroby Newcastle). Dnia 25 lipca otrzymano ujemne wyniki badań - przekazali we wspólnym komunikacie Główny Inspektor Sanitarny oraz Główny Lekarz Weterynarii.
Kolejne siedem próbek pobrano i przekazano w dniu 29 lipca 2024 r. i w pięciu z nich wykryty został materiał genetyczny wirusa Gorączki Zachodniego Nilu. Uzyskane wyniki badań zostały potwierdzone przez Europejskie Laboratorium Referencyjne w Paryżu.
Materiał genetyczny gorączki zachodniego Nilu w próbkach pobranych od ptaków
Służby sanitarne podają, że od początku 2024 roku na terenie Unii Europejskiej odnotowano 72 przypadki zakażenia zwierząt wirusem gorączki Zachodniego Nilu. Najwięcej zakażeń dotyczyło terytorium Włoch (33), Hiszpanii (8), Niemiec (8) oraz Austrii (7).
Głównym wektorem przenoszenia wirusa, w tym na ludzi, są owady hematofagiczne, czyli krwiopijne, takie jak kuczmany, meszki, ślepaki, komary, rzadko kleszcze. Główną rolę w przenoszeniu wirusa odgrywają komary ze względu na plagowe występowanie w okresach wzmożonej aktywności (od wczesnego lata do późnej jesieni).
U większości ludzi (80%) zakażenie wirusem Gorączki Zachodniego Nilu ma przebieg bezobjawowy. Objawy występują tylko u ok. 20% zakażonych pacjentów, w tym, u jednej na ok. 150 osób zakażonych, choroba przebiega pod postacią neuroinfekcji z zajęciem centralnego układu nerwowego. Śmiertelność w tej postaci zakażenia wynosi około 10%.
ZOBACZ: Szkoła w USA zakazała czarnych strojów. Chodzi o zdrowie uczniów
Typowy okres inkubacji zakażenia wynosi 2–14 dni, średnio ok. 7 dni. Łagodna postać choroby charakteryzuje się nagłym początkiem z gorączką, bólami głowy, pleców, mięśni, czasami nudnościami, wymiotami, bólami brzucha i biegunką. U części pacjentów może wystąpić wysypka odropodobna lub grudkowa. Ostre objawy trwają 3–10 dni, ale dolegliwości bólowe i zmęczenie mogą utrzymywać się kilka tygodni.
W przypadku wystąpienia podejrzenia zakażenia wirusem Gorączki Zachodniego Nilu u człowieka, należy bezwzględnie skierować pacjenta do lekarza specjalisty chorób zakaźnych. W Polsce dostępna jest diagnostyka molekularna wirusa (Instytut Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni) a także badania serologiczne przeciwciał we krwi.
- W aktualnej sytuacji ryzyko objawowych zakażeń u ludzi na terenie naszego kraju należy uznać za niskie. Osobom zawodowo mającym kontakt z chorymi lub padłymi ptakami zaleca się stosowanie podczas kontaktu z potencjalnie zakażonym materiałem biologicznym rękawiczek jednorazowych, maseczek ochronnych na usta i nos oraz okularów ochronnych. Osoby postronne nie powinny dotykać padłych ptaków - podają GIS oraz GLW.
Martwe ptaki na ulicach stolicy. Konieczne badania toksykologiczne
Sprawa masowych zgonów stołecznych ptaków krukowatych zaniepokoiła nie tylko organy inspekcji weterynaryjnej, ale także miejski magistrat. Jak podawano w poniedziałek, wykonane badania wykluczyły rzekomy pomór drobiu i ptasią grypę, a także wirusa wywołującego gorączkę Zachodniego Nilu. Konieczne były więc badania toksykologiczne.
W opublikowanym oficjalnie komunikacie Ratusz zalecił, by o znalezieniu martwego ptaka informować odpowiednie służby - zarządcę terenu, Straż Miejską lub Miejskie Centrum Kontaktu 19115. Pod żadnym pozorem nie wolno też dotykać zwierząt.
ZOBACZ: Mogą przenosić śmiertelne choroby. Pojawiły się w Polsce
Pierwsze ptaki - głównie wrony i kawki - z objawami neurologicznymi ostały zaobserwowane ok. miesiąc temu na Bielanach. Jedna z mieszkanek dzielnicy odwiozła je wówczas do Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, ale tematem zainteresowała się szerzej, znajdując kolejne, martwe już osobniki. Gdy zamieściła post na Facebooku, zaczęły zgłaszać się inne osoby.
Chore ptaki mają problemy z poruszaniem się, przewracają się i nie są w stanie podlecieć lub szybko po wzbiciu spadają, mają też przyspieszony oddech. U części z nich dochodzi również do krwotoku wewnętrznego, a w konsekwencji do śmierci.