Spór o płeć w sporcie. Aktywistka LGBT wyszła ze studia
Wielkie emocje w "Debacie Dnia" Agnieszki Gozdyry. Podczas wizyty w programie aktywistek Mai Heban i Kayi Szulczewskiej obie panie bardzo poróżniły się w temacie równości płci w sporcie. W pewnym momencie Heban nie wytrzymała i opuściła studio, zostawiając puste krzesło. Chwilę wcześniej odmówiła rozmowy, oznajmiając, że przyszła tylko zademonstrować.
Tematem poniedziałkowej rozmowy Agnieszki Gozdyry z jej gośćmi była płeć w sporcie, która przy okazji igrzysk olimpijskich w Paryżu wzbudziła ogromne emocje. Największe kontrowersje wywołała algierska pięściarka Imane Khelif, której zarzucono, że biologicznie jest mężczyzną i nie powinna startować w konkurencji dla kobiet.
Podobne poruszenie wzbudziła także finałowa przeciwniczka Julii Szeremety - Tajwanka Lin Yu-ting. Rok temu nie została ona dopuszczona do zawodów, gdyż oblała testy płci. Mimo tego, MKOL pozwolił jej rywalizować z kobietami podczas igrzysk.
Gorąco w studiu "Debaty dnia"
O sprawie dyskutowali goście "Debaty Dnia" w Polsat News - Maja Heban (aktywistka, publicystka, osoba transpłciowa) oraz Kaya Szulczewska (blogerka, publicystka).
Obie kobiety zgodziły się co do tego, że sport powinien być sprawiedliwy, poróżniła je jednak kwestia tego, jak to rozumieć.
Maja Heban próbowała przekonywać, że różnice zawsze były, są i będą, nawet wśród osób, których płci nikt nie kwestionuje. Zaznaczyła także, że sam sport zmienia się, ewoluuje i dlatego pewne kwestie zawsze będą umowne.
ZOBACZ: Michał Szczerba pokazał "lewe faktury" PiS. Jacek Sasin pisze o "insynuacjach i pomówieniach"
Z kolei Kaya Szulczewska przypomniała, że MKOL już w 1999 r. zrezygnował z testów płci, mimo protestów zawodniczek, podczas gdy federacje sportowe wciąż takie testy przeprowadzają.
- Ta debata się nie odbyła, były próby, ale w Polsce się nie odbyła. Wiele osób jest skonfundowanych, bo mamy kobiety, mężczyzn i osoby, którym federacje robią testy płci - zauważyła.
- Ja nie kwestionuję tego, jak ktoś się może czuć. Rozumiem, że ktoś może się czuć innej płci. (...) Uważam, że należy takie osoby akceptować, dołożyć starań, żeby było sprawiedliwie, ale nie kosztem praw kobiet - stwierdziła, wskazując, że nie da się zaprzeczyć, iż testosteron jest hormonem anabolicznym.
Spór o równość szans w sporcie
Gdy Agnieszka Gozdyra zwróciła uwagę na to, że gdyby zasady były bardziej czytelne, to byłoby to z korzyścią również dla osób interpłciowych, Maja Heban wyciągnęła kartkę z wyrwanymi z kontekstu wpisami Kayi Szulczewskiej z mediów społecznościowych, dając do zrozumienia, że nie będzie z nią dyskutować, bo wiele razy została rzekomo obrażona.
- Jako że reprezentuję osoby LGBT+, zastanawialiśmy się, jak się przygotować do tej rozmowy. Od wielu lat nie chodzimy debatować z ludźmi, którzy nas zwalczają - oznajmiła.
- To nie jest tak, że osoby transpłciowe zmieniają płeć cynicznie, żeby niszczyć sport. (...) To, co krzywdzi te osoby to nagonka i dezinformacja - dodała.
ZOBACZ: Awantura podczas miesięcznicy. Rzecznik PiS wydał oświadczenie
Po tym oświadczeniu Heban chciała opuścić studio, ale została poproszona o pozostanie. Nie chciała również dopuścić do głosu Kayi Szulczewskiej, próbującej załagodzić spór i porozmawiać na temat, w którym obie miały się wypowiedzieć.
- Przyszłam tu zademonstrować. To jest głos do mediów. Media muszą się nauczyć, że skończyły się czasy, gdy osoby LGBT traktowane są jak petenci - stwierdziła aktywistka LGBT.
- Chciałam tylko powiedzieć, że dla mnie to też było trudne tu przyjść, dlatego, że Maja Heban pisała do moich pracodawców i straciłam przez to pracę. Ale przyszłam i chcę rozmawiać o sporcie. Nie będę żadnych uwag ad personam stosowała. Uważam, że możemy rozmawiać mimo różnic - apelowała do Heban Kaya Szulczewska.
Maja Heban opuściła studio
Mówiąc o płci w sporcie Maja Heban stwierdziła, że w tej sprawie pojawia się wiele kłamstw i dezinformacji. - Mam badania na to, że nie ma żadnych różnic w sporcie miedzy kobietami i mężczyznami - wskazała.
- Osoby, które są znane z tego, że kłamią i sieją dezinformację nie są partnerami do dyskusji - dodała.
Wtedy do głosu doszła Kaya Szulczewska, która przypomniała, że sama ma wielu znajomych ze środowiska LGBT, ale nie utożsamiają się oni z Mają Heban, stąd nieuzasadnione jest jej powoływanie się na bycie reprezentantką całej społeczności. Następnie stwierdziła, że "na świecie trwa walka, żeby redefiniować płeć". - W Hiszpanii, Niemczech, na Malcie, w wielu stanach USA jest taka sytuacja, że można zmienić płeć na podstawie deklaracji, a nie diagnostyki - powiedziała.
Wypowiedź aktywistki przerwała jednak Heban, która zareagowała impulsywnie i opuściła studio. Rozmówczyni Agnieszki Gozdyry proszona była, by wróciła i podjęła się debaty na argumenty. Niestety, tak się nie stało.
WIDEO: Zobacz program Debata Dnia
Agnieszka Gozdyra: Nie musiała Pani wyjść
Po programie sprawa wyjścia Mai Heban ze studia była komentowana przez internautów. Sama aktywistka zamieściła w serwisie X wpis, w którym podziękowała za zaproszenie, wyrażając jednocześnie żal, że "musiała wyjść". Stwierdziła również, że chętnie porozmawiałaby "w normalnych warunkach".
"Nie, nie musiała Pani wyjść i tego samego zdania są widzowie, wystarczy choćby tu poczytać. Było ponad 20 minut na wymianę argumentów ws. postrzegania płci w sporcie. Zamiast tego urządziła Pani demonstrację i straciła okazję zaprezentowania stanowiska" - odpowiedziała prowadząca "Debatę Dnia".
"Wszyscy widzieli, jak było. Nie będę więcej wdawać się w dyskusję z Mają Heban na temat jej wyjścia z Debaty Dnia, bo byłoby to wpisanie się w rozmowę nie na temat. Czas na wymianę argumentów o płci w sporcie był w programie, do którego przyjęło się zaproszenie" - dodała w kolejnym wpisie Agnieszka Gozdyra.
Czytaj więcej