Awantura podczas miesięcznicy. Rzecznik PiS wydał oświadczenie
"Doszło do aktów agresji ze strony zwolenników Platformy Obywatelskiej, jak i ze strony funkcjonariuszy policji" - napisał w oświadczeniu Rafał Bochenek komentując sobotnie zajście przy Pomniku Ofiar Tragedii Smoleńskiej. Rzecznik PiS stwierdził, że przedstawiciele jego partii zostali zaatakowani. W pewnym momencie Jarosławowi Kaczyńskiemu puściły nerwy.
"Wczoraj pod Pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku w Warszawie doszło do aktów agresji zarówno ze strony zwolenników Platformy Obywatelskiej, którzy każdego miesiąca bezczeszczą pomnik, jak i ze strony funkcjonariuszy policji" - napisał w niedzielę Rafał Bochenek.
Miesięcznica smoleńska. Bochenek: Policjanci wykonywali polityczne rozkazy
Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że "funkcjonariusze wykonując najprawdopodobniej polityczne rozkazy nie reagowali na wyzwiska i agresywne zachowanie" kierowane wobec przedstawicieli jego ugrupowania. "Zezwalali także na bezczeszczenie pomnika i bronili osób, które się tego dopuszczały" - czytamy w dalszej części wpisu.
ZOBACZ: NIK zawiadamia prokuraturę. Pikniki PiS na celowniku
Bochenek stwierdził, że "doszło do wielokrotnego naruszenia nietykalności parlamentarzystów PiS" oraz zwolenników partii Jarosława Kaczyńskiego. Polityk napisał, że policja nie reagowała na "te barbarzyńskie zachowania". "Wszystkie przykłady łamania prawa zostaną zgłoszone odpowiednim organom" - zapowiedział.
Miesięcznica smoleńska. Awantura przy Pomniku Ofiar Tragedii Smoleńskiej
W sobotnie przedpołudnie Jarosław Kaczyński wraz z kilkoma przedstawicielami swojego obozu udał się pod pomnik smoleński, aby złożyć kwiaty i uczcić ofiary katastrofy z 2010 roku. Pierwsza wizyta tego dnia przebiegła w miarę spokojnie.
W stronę Kaczyńskiego kierowano niepochlebne okrzyki jak np. "złodzieje". Aktywiście byli oburzeni również sposobem zaparkowania auta, którym przyjechał prezes. Pojazd stał w niedozwolonym miejscu. Gdy przedstawiciel partii - w asyście ochrony - szedł do samochodu, jedna z osób krzyknęła przez megafon: Jarek, skończ te łgarstwa, przestań kłamać i oszukiwać ludzi.
ZOBACZ: Mariusz Kamiński pisze o "kompromitacji Komisji Europejskiej". Pokazał pismo
- Ty putinowska szmato - odpowiedział zdenerwowany prezes PiS.
Jeszcze więcej emocji było wieczorem, kiedy Kaczyński wrócił na miejsce. Wówczas konieczna była już interwencja służb. Prezesowi towarzyszył m.in. Jacek Kurski, Janusz Kowalski, Marek Suski czy Antoni Macierewicz. Nie zabrakło również zwolenników partii, jak i jej przeciwników. Na miejscu doszło do przepychanek, padały wyzwiska.
Funkcjonariusze starali się rozdzielać tłum i studzić emocje.
Czytaj więcej