Amerykańska baza pod ostrzałem. Użyto dronów

Świat
Amerykańska baza pod ostrzałem. Użyto dronów
Ejército de Estados Unids, foto del sargento Andrew Goedl via AP
Kolejny atak na amerykańską bazę. Kilka osób jest poszkodowanych

Kilku członków amerykańskiego personelu zostało rannych w piątkowym ataku dronów na bazę w Syrii - informuje Reuters powołując się na swoje źródło w Stanach Zjednoczonych. To nie pierwszy tego typu incydent w regionie w ostatnich dniach. Amerykanie podejrzewają, że za atakiem - podobnie jak w przeszłości - stoją grupy wspierane przez Iran.

Do ataku doszło w piątek, a celem miała być baza w Rumalyn położona w północno-wschodniej Syrii. Początkowa amerykańskie wojsko oceniło, że w ataku dronów nie było żadnych ofiar, ale po dokładniejszej analizie okazało się, że kilku członków personelu zostało poszkodowanych. Agencja Reuters powołując się na swoje źródła wśród urzędników Stanów Zjednoczonych przekazała, że kilka osób wymagało pomocy medycznej.

Syria. Kolejny atak na siły USA w regionie 

Nie były to poważne urazy. W większości przypadków poszkodowani nawdychali się dymu, ale kilka osób zostało przebadanych pod kątem urazu mózgu. Niektórzy nie byli w stanie opuścić zagrożonego terenu o własnych siłach i wymagali wsparcia. 

 

Urzędnik powiedział, że jak na razie żadna grupa nie przyznała się do ataku, ale podobne incydenty, które miały miejsce w przeszłości były przeprowadzane przez grupy wspierane przez Iran. 

 

ZOBACZ: Torpeda rozerwała na strzępy duży okręt. Chiny ostrzegają USA

 

To drugi poważny atak na siły USA w regionie, o który podejrzewane są grupy wspierane przez Teheran. W poniedziałek przeprowadzono ostrzał rakietowy amerykańskiej bazy Ain al-Asad w prowincji Anbar na zachodzie Iraku. Wówczas pięciu żołnierzy zostało rannych.

Konflikt na Bliskim Wschodzie zaczyna eskalować

Do ataku na bazę w Iraku doszło w momencie, gdy napięcie na Bliskim Wschodzie gwałtownie wzrosło po zabiciu - w ubiegłym tygodniu - przez Izrael w Bejrucie wojskowego przywódcy Hezbollahu Fuada Szukra. Z kolei w ataku w Teheranie zginął polityczny przywódca palestyńskiego Hamasu Ismail Hanija. Iran powiedział, że USA ponoszą odpowiedzialność za zabójstwo Henija, ponieważ popierają Izrael.

 

Sekretarz obrony USA Lloyd Austin powiedział, że Stany Zjednoczone nie będą tolerować ataków na amerykański personel, ale jednocześnie Waszyngton próbuje złagodzić napięcia w regionie obawiając się, że seria wzajemnych ciosów może doprowadzić nawet do otwartej wojny.

 

Stany Zjednoczone mają 900 żołnierzy w Syrii i 2500 w sąsiednim Iraku, których misją jest doradzanie i wspieranie lokalnych sił próbujących zapobiec odrodzeniu się Państwa Islamskiego.

Aleksandra Boryń / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie