Miał ciężki wypadek. Został pozbawiony zasiłku

Polska
Miał ciężki wypadek. Został pozbawiony zasiłku
Interwencja
Pan Dariusz został pozbawiony zasiłku

Pan Dariusz rok temu miał poważny wypadek. Od tego czasu jest sparaliżowany, mieszka z matką, która się nim opiekuje. Mężczyzna został niedawno pozbawiony zasiłku stałego. Według urzędników matka i syn prowadzą wspólne gospodarstwo domowe i przekraczają kryterium dochodowe. Aby pan Dariusz mógł nadal otrzymywać świadczenie, mieli zaproponować kuriozalne rozwiązanie. Materiał "Interwencji".

Jeszcze rok temu życie pana Dariusza z małej miejscowości Mazanów na Lubelszczyźnie wyglądało zupełnie inaczej. Był sprawnym mężczyzną. Wszystko zmieniło się 1 czerwca 2023 roku, kiedy kierowca tira, z dużym impetem wjechał w samochód pana Dariusza.

 

- Wracał do domu, zatrzymał się na poboczu w dozwolonym miejscu. Samochód był oświetlony i uderzył w niego tir - opowiada Janina Rzepka, matka pana Dariusza.

 

Mężczyzna nie pamięta wypadku. Gdy został przewieziony do szpitala, lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. Mimo to przeżył, ale jest całkowicie sparaliżowany. Nie oddycha samodzielnie. Sprawca wypadku został skazany w pierwszej instancji. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.

Droga rehabilitacja, problemy z ubezpieczycielem

Zrozpaczona matka wydała wszystkie swoje oszczędności, żeby pomóc synowi. Ponad pół roku razem z panem Dariuszem była w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym w Otwocku.

 

Matka pana Dariusza wynajęła adwokata. - Prowadzę postępowanie w zakresie odszkodowania i świadczenia rentowego, bo mój klient jest osobą całkowicie niezdolną do pracy - wyjaśnia Jakub Siembida, adwokat pana Dariusza.

 

ZOBACZ: "Interwencja". To nie herbata, ale woda ze studni. Poruszenie wśród mieszkańców

 

Ubezpieczyciel przeciąga jednak sprawę. - Co chwilę żąda nowych dokumentów, gdzie ja już przedstawiłem wszelką możliwą dokumentację, w tym dokumentację medyczną mojego klienta oraz dokumentację w zakresie wydatków, jakie do tej pory rodzina już poniosła. A te wydatki w związku z leczeniem pana Dariusza nie są małe - dodaje.

Przyznany i odebrany zasiłek

Po wypadku pani Janina po raz pierwszy w życiu była zmuszona zwrócić się o pomoc finansową do OPS-u. Jeszcze w trakcie pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym w Otwocku, OPS z Józefowa nad Wisłą przysłał do pani Janiny pracownicę pomocy społecznej. Zasiłek stały został przyznany panu Dariuszowi.

 

- Najpierw nam dali 215 złotych zasiłku pielęgnacyjnego, ale ponieważ syn nie ma ubezpieczenia, to później przyznali zasiłek stały. To było 700 złotych z groszami - wyjaśnia pani Janina.

 

ZOBACZ: "Interwencja". "Zignorował wszystko, działał umyślnie". Tragiczna śmierć przy drodze

 

Mężczyzna pobierał zasiłek przez pół roku. Jednak po powrocie z ośrodka OPS, który wcześniej przyznał świadczenie, teraz odmówił jego wypłaty. - Zabrali nam zasiłek 1 czerwca. Opieka doszła do wniosku, że nam się nie należy, bo prowadzimy wspólne gospodarstwo z synem - mówi pani Janina.

Za duży dochód?

Powodem odmowy wypłaty zasiłku stałego od czerwca tego roku jest przekroczenie kryterium dochodowego na jedną osobę.  OPS wyliczył, że emerytura pani Janiny to za dużo na syna i matkę, którzy mieszkają razem. Tak mówią przepisy.

 

- Nasz dochód to moja emerytura 2300 złotych dzielona na pół, plus dochód z gospodarstwa. Mamy hektar ziemi, który leży odłogiem, bo nie obrabiam tego. Ale dochód się liczy. Ponad 300 złotych na miesiąc. Wyliczyli więc, że mamy dochód 1400 zł na osobę i to jest za dużo. Bo limit jest 600 zł, żeby dostać zasiłek - tłumaczy pani Janina. 

 

ZOBACZ: "Interwencja": Wini lekarza za śmierć córki. Szpital złożył zawiadomienie na matkę

 

- Jestem zdziwiona tą sytuacją. Bo przecież ta emerytura to jest świadczenie matki, a nie na utrzymanie syna - mówi Grażyna Zyska, sąsiadka pani Janiny.

 

- Mimo, że syn jest niezdolny do pracy i samodzielnej egzystencji, ZUS odmówił wypłaty renty, bo nie miał opłacanych składek i przez ostatnie dziesięć lat nie uzbierał pięciu lat stażu ubezpieczeniowego. Syn pracował na czarno. Później pracodawca zrobił 1/4 etatu, ale nie uzbierało się pięciu lat - wyjaśnia pani Janina.

Rozwiązaniem mają być... drugie drzwi

Matka sparaliżowanego syna twierdzi, że urzędniczki z OPS-u zaproponowały rozwiązanie problemu poprzez założenie drugich drzwi wejściowych do domu - po to, żeby pan Dariusz prowadził samodzielne gospodarstwo domowe. Wtedy nie przekroczy limitu 600 zł na osobę i zasiłek stały dostanie.

 

- Żeby on mógł prowadzić samodzielne gospodarstwo domowe, to on musi mieć oddzielne wejście. Tylko, że on nie może funkcjonować sam i wszyscy o tym wiedzą. Więc te drzwi mają być tylko po to, żeby się tym paniom w przepisach zgadzało. To jest absurd, co oni wymyślają - komentuje Grażyna Zyska, sąsiadka pani Janiny.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Strefa buforowa na granicy z Białorusią. Przedsiębiorcy liczą straty

 

Przedstawiciele OPS-u nie zgodzili się na wypowiedź przed kamerą. Urzędniczki twierdzą jednak, że nie proponowały matce pana Dariusza takiego rozwiązania.

 

W piśmie nadesłanym przez panią dyrektor OPS-u w Józefowie nad Wisłą czytamy m.in.: "Nadmieniam, iż we wskazanej przez Panią sprawie została wydana decyzja administracyjna z pouczeniem o możliwości odwołania się do SKO w Lublinie. Ośrodek oczekuje na rozstrzygniecie w tej sprawie".

 

Rozmawialiśmy z burmistrzem Józefowa nad Wisłą, który zapewnia, że przyjrzy się tej sprawie. - Poproszę panią dyrektor OPS-u o wyjaśnienie tej sprawy - powiedział Paweł Grabek.

 

Pan Dariusz nie ukrywa rozczarowania postawą urzędniczek. - Jak mają przyjeżdżać z takimi propozycjami, to lepiej niech wcale nie przyjeżdżają - mówi.

 

Rozgoryczona całą sprawą jest również pani Janina. - Myślałam, że dostanę trochę więcej pomocy, ale ja nie lubię się prosić - podsumowuje.

 

Materiał "Interwencji" można obejrzeć tutaj.

jk / Interwencja
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie