Uciekał przed policją na dmuchanym kole. Kuriozalną sytuację obserwował syn
Syn kierował motorówką, a ojciec dryfował na przywiązanym do niej dmuchanym kole. Obaj mężczyźni swoimi pomysłami zagrażali innym uczestnikom kąpieliska. Podczas interwencji policji próbowali uciec. Teraz tłumaczyć się będą przed sądem.
Funkcjonariusze poinformowali, że w środę policjanci z Giżycka interweniowali wobec ojca i syna, którzy pływając po jeziorze Ryńskim powodowali zagrożenie dla siebie i innych pływających, przy okazji tego łamiąc prawo.
Mundurowi w trakcie służby zauważyli skuter wodny ciągnący na linie dmuchane koło z pasażerem. Skuter płynął w miejscu zabronionym z ogromną prędkości i wytwarzając fale, które mogły być zagrożeniem dla innych osób.
Nienajlepszy przykład dla syna. Policja musiała zareagować
Policjanci zatrzymali pojazd, którym kierował bardzo młody mężczyzna. Poprosili go o okazanie patentu sternika motorowodnego, licencji do holowania oraz dokumentu rejestracyjnego, jednak ten nie posiadał żadnej z tych rzeczy.
ZOBACZ: Tragedia na Lubelszczyźnie. 13-latek utonął w przydomowym basenie
Drugi mężczyzna - będący w średnim wieku - wciąż znajdując się na kole, zaczął nerwowo reagować na obecność mundurowych. Twierdził, że ci działają niezgodnie z prawem i zakazał kierowcy motorówki podawania swoich danych osobowych.
"Młodszy z mężczyzn zastosował się do poleceń starszego i podjął próbę odpłynięcia z miejsca kontroli. Uprzedzony o konsekwencjach takiego zachowania, zmusił nim policjantów do użycia środków przymusu bezpośredniego" - poinformowano w komunikacie.
Starszy mężczyzna też nie zamierzał stać spokojnie. Zaczął ubliżać policjantom, a nawet próbował odpłynąć na dmuchanym kole. W związku z agresywnym zachowaniem funkcjonariusze ponownie użyli przymusu bezpośredniego.
Ojciec z synem odpowiedzą przed sądem
W czasie dalszych czynności okazało się, że mężczyźni to 18-letni syn z 45-letnim ojcem. Byli turystami z województwa lubuskiego. Za popełnione wykroczenia oraz przestępstwa wkrótce odpowiedzą przed sądem.
ZOBACZ: Zginęli na jeziorze Mikołajskim. Wszczęto postępowanie
"Zgodnie z kodeksem karnym kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Wykroczenia polegające na kierowaniu jednostkami wodnymi bez wymaganych uprawnień oraz niestosowaniu się do znaków żeglugowych są zagrożone mandatami w wysokości do 500 zł" -podano.