Był poszukiwany w całej Europie. Rafał Pacyna twierdzi, że jest niewinny

Polska
Był poszukiwany w całej Europie. Rafał Pacyna twierdzi, że jest niewinny
"Interwencja"
Rafał Pacyna do niedawna był jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców w Europie

Rafał Pacyna do niedawna był jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców w Europie. Właśnie odsiaduje wyrok dożywocia za zabójstwo dwóch osób. Twierdzi, że jest niewinny. W jego sprawie nie ma oczywistych dowodów, a głównie poszlaki. Pewnie dlatego wydane dotąd wyroki są skrajnie różne. Jeden sędzia uniewinnił 44-latka, a drugi wymierzył mu karę dożywocia.

Rafał Pacyna pochodzi z Będzina. Ma żonę i dwoje dzieci. Zdaniem śledczych w przeszłości dopuścił się zbrodni. Chodzi o zdarzenia z kamienicy, w której mężczyzna prowadził bar.

 

- Znaleziono tam ciała starszych osób. Jadwiga S. była właścicielką tej kamienicy, natomiast Tadeusz B. był osobą, która wykonywała drobne prace naprawcze, była to osoba starsza. Oboje mieli pogruchotane kości czaszki, tłuczone rany głowy spowodowane narzędziem tępokrawędzistym - informuje Dorota Pelon z Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu.

 

- Nie ma odcisków, nie ma DNA, nie ma żadnych nagrań, nie ma niczego, co by mnie mogło wiązać z tą sprawą. Jedynie, że moja żona wynajmowała tam to miejsce - podkreśla Rafał Pacyna.

Sprawa z Będzina. Skazano właściwą osobę? 

Jedną z ofiar zbrodni padła Jadwiga S. - właścicielka budynku, który został podpalony. Kilka miesięcy wcześniej pan Rafał i jego żona wynajęli od niej lokal, w którym otworzyli bar szybkiej obsługi. Przyznają, że interes kręcił się słabo i mieli wobec właścicielki długi.

 

- Była to kwota około 4000 złotych, natomiast musimy wziąć pod uwagę, że był to 2006 rok i te pieniądze miały troszeczkę inną wartość niż w chwili obecnej - zaznacza Dorota Pelon z Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu.

 

- Śledczy przyjęli wersję, że sprawcy weszli do środka poprzez lokal gastronomiczny. Niby była to jedyna możliwa droga, ponieważ drzwi od klatki schodowej były zabarykadowane od środka - opowiada Krystian Ramlow z Agencji Detektywistycznej Gunpoint.

 

- Proszę zauważyć, że kamienica nie jest ogrodzona. Tam z tyłu, od podwórka, tam mógł wejść każdy - uważa siostra skazanego.

 

ZOBACZ: "Interwencja". To nie herbata, ale woda ze studni. Poruszenie wśród mieszkańców

 

Śledczy wskazują, że prowadzące bar małżeństwo wykupiło polisę opiewającą na kwotę 50 000 złotych.

 

- Uwagę zwraca fakt, że w tej polisie główną składową był fakt, że obejmowała ona właśnie pożar, który wydarzył się raptem miesiąc później - mówi Dorota Pelon z prokuratury w Sosnowcu.

 

- Nikt nie wziął tutaj pod uwagę faktu, że było włamanie do tego lokalu kilka miesięcy wcześniej i to ubezpieczenie lokalu było zasadne - zauważa Robert Koch z Agencji Detektywistycznej Gunpoint.

 

- Dzisiaj idę do ubezpieczyciela, jutro mam kraksę i co - ja specjalnie go ubezpieczyłam, żeby odzyskać pieniądze z ubezpieczalni? Żeby sobie nowy samochód kupić? - komentuje siostra skazanego.

Jeden sędzia uniewinnił, inny skazał na dożywocie

Gdy rozpoczęło się śledztwo, pan Rafał niemal natychmiast znalazł się w cieniu podejrzeń. Zdaniem prokuratury, jako jedyny miał bowiem motyw, aby zrobić krzywdę właścicielce budynku.

 

Obciążające go zeznania złożyła również jedna z jego pracownic. Jej zdaniem, zbrodni mężczyzna dokonał razem ze swoim znajomym - Mariuszem Ż. Opowiadała, że usłyszała ich rozmowę będąc w toalecie baru.

 

ZOBACZ: "Interwencja": Przyszły lekarz ofiarą wypadku. Nagranie podważa ustalenia śledczych

 

- Pracując u nas, ona od zaplecza nie była w stanie usłyszeć, że ktoś wchodzi do lokalu, więc jak mogła w innych pomieszczeniach słyszeć rozmowę? - nie dowierza Alina Pacyna, żona skazanego.

 

- Świadek złożyła bardzo szczegółowe zeznania, wielokrotnie była przesłuchiwana. Te zeznania rzeczywiście się zmieniały, natomiast proszę zwrócić uwagę na fakt, że zazwyczaj najlepiej się pamięta na pierwszym przesłuchaniu - mówi Dorota Pelon z prokuratury w Sosnowcu.

Wyrok dożywocia za zabójstwo. Czy właściwa osoba jest w więzieniu?

W sierpniu 2007 roku Rafał Pacyna i Mariusz Ż. zostali zatrzymani. Obydwu mężczyznom przedstawiono zarzut zabójstwa. Najpierw skazano ich na dożywocie. Potem uniewinniono i wypuszczono na wolność. W ostatnim procesie Rafała Pacynę ponownie skazano na dożywocie.

 

Jak to możliwe, że dwóch sędziów patrzy w tak różny sposób na te same dowody? Jeden uniewinnia, a drugi skazuje na dożywocie?

 

- Sędziowie, jak każdy z nas, są indywiduami, każdy dokonuje w sposób jednostkowy oceny tych dowodów czy też wyprowadza z treści tych dowodów pewne wnioski - twierdzi Jacek Krawczyk z Sądu Okręgowego w Katowicach.

 

Materiał wideo z "Interwencji" dostępny tutaj.

 

Po kolejnym wyroku skazującym Rafał Pacyna uciekł do Holandii. Tam ukrywał się przez prawie siedem lat. Trafił na listę najbardziej poszukiwanych przestępców w Europie. Pół roku temu policjantom udało się go jednak wytropić.

 

- Było wejście jak do jakichś terrorystów, tam nie było żartów - wspomina Rafał Pacyna.

 

- Jedyna moja myśl wtedy była taka, żeby nie przyszło mu coś głupiego do głowy. Na przykład żeby nie szedł do nas, ratować nas - dodaje Alina Pacyna, tłumacząc, że bała się, że wówczas policjanci mogliby zastrzelić jej męża. 

 

ZOBACZ: Mieli jechać autokarem na wakacje do Grecji. Plany pokrzyżowała policja

 

Rafał Pacyna został przetransportowany do Polski. Zaczął odsiadywać swój wyrok. Wciąż twierdzi jednak, że jest niewinny. Jego bliscy nadal szukają nowych dowodów w sprawie. Chcą walczyć o jego uniewinnienie. Jeżeli im się nie uda, o wyjście z więzienia mężczyzna będzie mógł się ubiegać dopiero za 25 lat. 

 

- Tu są tylko dwa wyjścia: albo po prostu umrę z goryczy, tęsknoty, albo uda mi się go uratować - mówi Alina Pacyna.

red. / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie