Ewa Zajączkowska-Hernik o kulisach pracy w PE. "Świątynia demoralizacji"
- Jestem trochę zszokowana skalą przedsięwzięć, jest to swoista świątynia demoralizacji, europosłowie mają tam zapewnione dosłownie wszystko - powiedziała Ewa Zajączkowska-Hernik o pierwszych wrażeniach pracy w Parlamencie Europejskim. Europoseł Konfederacji oceniła, że to - jej zdaniem - dlatego, by politycy "nie podnosili głów za wysoko i nie krytykowali tego, co się dzieje".
Ewa Zajączkowska-Hernik z Konfederacji jest w trakcie swojej pierwszej kadencji w Parlamencie Europejskim. Prowadzący Bogdan Rymanowski pytał w "Gościu Wydarzeń" o kulisach pracy w PE. - Jestem trochę zszokowana skalą przedsięwzięć, jest to swoista świątynia demoralizacji, europosłowie mają tam zapewnione dosłownie wszystko. Mam wrażenie, to po to, by nie podnosili głów za wysoko i nie krytykowali tego, co się dzieje - powiedziała polityk Konfederacji.
Ewa Zajączkowska-Hernik o pierwszych tygodniach pracy w PE
Europoseł podała przykład głosowania. - Na pierwszym głosowaniu w Strasburgu głosowaliśmy nad rezolucją w sprawie pomocy Ukrainie. Część była imienna, część wymagała podniesienia ręki. Nie wiem, na jakiej podstawie przewodnicząca PE uznała, że coś przeszło, bo nie zawsze zdążyło się taką rękę podnieść. Wnioskuje, że głosowanie to była formalność, patrząc na większość w parlamencie - mówiła polityk, dodając, że "to jest skandal, jeśli w taki sposób przegłosowuje się prawo".
WIDEO: Ewa Zajączkowska-Hernik w "Gościu Wydarzeń"
Zajączkowska-Hernik stwierdziła, że nie rozumie, dlaczego europosłowie muszą jeździć raz do Strasburga, a raz do Brukseli. - Dlaczego to nie może być w jednym miejscu? Dlaczego rzeczy są przewożone autokarami? Przecież to ogromny koszt, nie mówiąc o śladzie węglowym, z którym PE tak walczy - wymieniała.
ZOBACZ: Jarosław Kaczyński o "niebywałym skandalu". Prezes PiS wskazuje "polski ślad"
Pytana o to, czy Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik powinni stracić immunitety w PE, stwierdziła, że dziwi się, że polscy politycy "donoszą na siebie". - Dla mnie wyniesienie tej sprawy na szczebel unijny jest skandalem - oceniła, odnosząc się do wniosków o uchylenie europosłom immunitetu, złożonych przez prokuratora generalnego Adama Bodnara przewodniczącej PE Robercie Metsoli.
Ewa Zajączkowska-Hernik o wystąpieniu w PE. "Ludzie mi gratulowali"
Prowadzący przypomniał też, że około półtora tygodnia temu zrobiło się głośno na temat wystąpienia europoseł, w którym zwróciła się z mównicy do przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen i wypunktowała - jej zdaniem - słabe punkty polityki unijnej.
- Słowa, które powiedziałam jej w twarz, są słowami - sądząc po odbiorze - które powiedziałoby jej wiele osób. Nie tylko Polaków, ale Europejczyków. To przemówienie odbiło się echem w całej Europie, ludzi mi gratulowali i popierali, z Niemiec, Włoch, Francji. (...) Poczułam się głosem ludzi normalnych - przekazała Zajączkowska-Hernik.
ZOBACZ: "Nie zgadzam się programowo". Europosłanka Konfederacji o AfD
Europoseł stwierdziła też, że patrząc w oczy przewodniczącej KE, "wyczytała w nich pogardę i czyste zło" - Dla mnie ta kobieta jest złym człowiekiem - oceniła polityk, dodając, że nie rozumie, dlaczego von der Leyen nie zatrzymała migrantów, którzy spływają do Europy.
Odnosząc się do faktu, że w kontekście wystąpienia pojawiły się także negatywne komentarze, stwierdziła: - Chciałabym, żeby polscy europosłowie nie klękali przed Ursulą von der Leyen. Jak ktoś wygarnął kilka słów prawdy, to powinni stanąć po mojej stronie, a nie się podlizywać - odpowiedziała polityk.
Zajączkowska-Hernik, pytana o sojusz z niemiecką partią AfD, stwierdziła, że "jest on taktyczny". - Myślę, że mogę na nich wpływać bardziej, będąc w tym układzie. To ma mi pomóc w dostaniu się na mównicę i powołaniu komisji ds. nielegalnej migracji - wytłumaczyła.
Poprzednie wydania "Gościa Wydarzeń" dostępne na polsatnews.pl.
Czytaj więcej